Życie jest cudem

Mimo gigantycznego postępu w medycynie, jaki dokonuje się niemal na naszych oczach, zdarzają się przypadki uzdrowień, których nie sposób wytłumaczyć naukowo. Pacjenci zwykle mówią o cudzie, o Bożej ingerencji, lekarze są o wiele bardziej sceptyczni. Tak czy inaczej osobliwości – te wielkie i te maleńkie – wymykające się mędrca „szkiełku i oku” zdarzają się w życiu każdego z nas niezależnie od tego, jak je nazwiemy.

REKLAMA

 

Urodziła się w Słubicach, w trzynastoosobowej rodzinie. W Rajkowach chodziła do szkoły podstawowej. Uczyła się dobrze i miała talent plastyczny, ale nie mogła się kształcić. Od najmłodszych lat pracowała pomagając rodzicom na roli. Po wyjściu za mąż osiedliła się w Tczewie, potem w Żabnie koło Starogardu. Wanda Paszkowska wraz z mężem gospodarowali na 30 hektarach ziemi, wychowywali czwórkę dzieci. Kiedy w październiku 1992 r. poważnie zachorowała, jej najmłodsza córka miała 10 lat.

Ostatnie jabłko

Lekarze rozkładali ręce. Mówili, że jest już za późno. Ich diagnoza brzmiała jak wyrok: złośliwy nowotwór piersi z przerzutami. Nie mogłam powstrzymać łez, bo w jednej chwili świat się dla mnie zawalił – wspomina Wanda Paszkowska. (…)

Wysłuchała

ANNA GNIEWKOWSKA-GRACZ

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *