W lutym 1975 roku na świat przyszli Łukasz i Paweł Golcowie – który był pierwszy, do dziś nie wiadomo. Kochają ich miliony Polaków, a oni grają dla nich z Golec uOrkiestrą już od ponad dwudziestu lat. O tym, jak wiele ich łączy i czy właściwie coś dzieli, opowiadają w rozmowie z Mają Sitkiewicz.
– Podobno wasza mama była nieco przerażona tym, że urodziła dwa identyczne egzemplarze. To z tego względu, że do samego końca rodzice nie wiedzieli, że będą mieli bliźnięta?
Łukasz Golec: – Dokładnie tak. W tamtych czasach USG było czymś zupełnie niedostępnym, badań ultrasonograficznych się po prostu nie wykonywało, więc do momentu narodzin rodzice trzymani byli w niepewności. Ponieważ ja i Paweł mamy dwóch starszych braci, mama z utęsknieniem czekała na córkę… a tu taka niespodzianka. Gdy okazało się, że na świecie pojawiło się dwóch identycznych gości, oboje byli w niemałym szoku! (śmiech)
– Gdy rodzi się dziecko, świat obraca się o 180 stopni, a co dopiero przy dwójce!
Ł.G.: – Jakoś z tą materią trzeba było się zmierzyć. Na szczęście rodzicom bardzo pomagała nasza babcia. Ponieważ zarówno tata, jak i mama pracowali w trybie zmianowym, do tego mieli jeszcze gospodarstwo: krowy, byki, świnie, owce, kury, codzienność wyglądała tak, że właściwie z jednej pracy przyjeżdżali do drugiej, a jeszcze trzeba było zająć się domem.
Paweł Golec: – Pomoc babci Helenki była więc nieoceniona, bez niej byłoby naprawdę trudno. Zresztą pomagali też nasi starsi bracia. Między nami jest spora różnica wieku. Staszek urodził się w 1963 roku, a Rafał w 1968, mogli się więc nami trochę zająć.
– Rodzinna legenda głosi, że podczas jednej z pierwszych sesji zdjęciowych powstały dwie fotografie podpisane literkami „Ł” i „P”, które wiszą do dziś w waszym rodzinnym domu. Po trzydziestu latach okazało się jednak, że to dwa różne ujęcia tylko jednego z was.
Ł.G.: – To nie legenda, tylko najprawdziwsza prawda (śmiech). W Milówce, gdzie mieszkaliśmy, był ksiądz, który hobbystycznie robił zdjęcia. To właśnie od niego mamy kilka zdjęć z okresu dzieciństwa. Na tym, o którym mowa, mieliśmy zaledwie parę miesięcy. Mama była święcie przekonana, że jeden to Łukasz, a drugi Paweł. (…)
Więcej przeczytasz w 9. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [3 i 10 maja 2020 R. XXXI Nr 9 (794)]
TUTAJ można zakupić najnowszy (9/2020) numer dwutygodnika „Pielgrzym”: https://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/Pielgrzym-92020/287