Nazywam się Beata Brzostek. Mam czterdzieści trzy lata. Jestem żoną i matką. Od śmierci mojego pięcioletniego syna minął rok. Ksawcio na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Oczywiście chciałabym jeszcze przytulić nasze dziecko – choćby raz, mimo to czuję ulgę, że synek już nie cierpi, nie musi się męczyć i nic go nie boli.
Na Ksawerego czekaliśmy z ogromną radością. Cieszyliśmy się, że nasz sześcioletni wówczas syn Mikołaj będzie miał rodzeństwo, a ja ponownie doświadczę macierzyństwa. W trzydziestym ósmym tygodniu ciąży powitaliśmy na świecie naszego maluszka. Niestety, w wyniku odklejenia się łożyska nastąpił krwotok i ratowano nas oboje, musiałam urodzić poprzez cesarskie cięcie. Miałam dużo szczęścia, że przeżyłam…
Ksawery, jak się okazało, urodził się w głębokiej zamartwicy. Niedotlenienie okołoporodowe spowodowało wiele szkód. Diagnoza była straszna: encefalopatia niedotleniowo-niedokrwienna. Decydujące były pierwsze dni. Nasz syn przeżył, ale nie wiedzieliśmy, jaka będzie jakość jego życia. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak bardzo zmieni się również nasze życie. (…)
Beata Brzostek, Iwona Demska
Więcej przeczytasz w 9. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [3 i 10 maja 2020 R. XXXI Nr 9 (794)]
TUTAJ można zakupić najnowszy (9/2020) numer dwutygodnika „Pielgrzym”: https://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/Pielgrzym-92020/287