22 listopada jest wspomnieniem św. Cecylii, dziewicy i męczennicy, patronki muzyki kościelnej. Jednym z celów mszy św. jest uwielbienie Stwórcy i uświęcenie człowieka, a śpiew i muzyka liturgiczna pozwalają jeszcze głębiej przeżywać wszystkie święte misteria. Ogromną w tym rolę odgrywa chorał gregoriański jako śpiew własny Kościoła rzymskokatolickiego. Co stało u jego początków i dlaczego przetrwał do dzisiaj?
Na to pytanie trudno znaleźć wyczerpującą odpowiedź. W średniowiecznych rękopisach istnieją iluminacje przedstawiające Grzegorza Wielkiego, papieża, który kierował Kościołem w latach 590–604. Siedzi on w fotelu, na głowie mitra, w lewej ręce księga, w prawej pióro, a obok ucha gołębica – symbol boskiej inspiracji. Ta ikonografia mówi jasno, że udział Grzegorza w powstawaniu dziedzictwa muzycznego był decydujący. Takie przekonanie trwało trzynaście wieków (jedynie francuski benedyktyn Piotr Gouseville podważył w XVII wieku autentyczność tradycji, jednak jego opinia pozostała bez echa). Pod koniec VIII wieku pojawiają się w antyfonarzach mszalnych prologi, które wskazują papieża Grzegorza jako twórcę śpiewu liturgicznego. (…)
ks. Łukasz Kątny
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze dwutygodnika „Pielgrzym” (23/2019).