Tej wiosny mija 78. rocznica Zbrodni Katyńskiej. W 1940 roku Rosjanie bezwzględnie wybili ponad 21 tysięcy Polaków. W tym ponad 10 tysięcy oficerów wojska, policji, służby więziennej i Korpusu Ochrony Pogranicza. Wiele grobów nadal czeka na ekshumację. W Warszawie na Cytadeli znajduje się miejsce, które najlepiej w Polsce opisuje historię zbrodni. Z dr Ewą Kowalską, pracownikiem Muzeum Katyńskiego, rozmawia Sławomir Dynek.
– Jesteśmy w bardzo wyjątkowym muzeum. Za jego nazwą kryje się pewna niewiadoma, można się bardzo zdziwić, gdy przyjdzie się tutaj pierwszy raz.
– Muzeum Katyńskie różni się od wielu placówek muzealnych. Według definicji muzeum nie przedstawia tylko zbioru przedmiotów, które chcemy zobaczyć, których historię chcemy poznać. Według mnie do Muzeum Katyńskiego bardziej pasuje definicja mauzoleum. Znajdują się tutaj przedmioty wydobyte podczas ekshumacji w latach dziewięćdziesiątych i późniejszych z miejsc zbiorowego pochówku ofiar zbrodni katyńskiej. Są to rzeczy najdroższe sercu rodzin i ważne dla narodu, w sensie prokuratorskim są to dowody zbrodni świadczące o tym, co spotkało oficerów, policjantów, funkcjonariuszy innych służb mundurowych i przedstawicieli polskiej inteligencji. Na ekspozycji stałej można zobaczyć także eksponaty przekazane przez rodziny – wyciągnięte z szuflad, z komód – rzeczy, których bliscy ofiar strzegli przez dziesięciolecia. Rodziny często podkreślają, że to jest pewien przekaz miłości. Świadectwo zwykłej, ludzkiej troski i nadziei na powrót. To uczucie stanowiło o zachowaniu człowieczeństwa, pomimo trudnych warunków bytu pozwoliło im przetrwać okropności wojny, czas próby i nie ulec uczuciu nienawiści do oprawców.
– Ale jak odnaleźć w tym miłość? (…)