Konferencje, modlitwa, spowiedź i szeroko pojęta ewangelizacja, ale też koncerty, występy teatralne i spontaniczna zabawa. Na organizowany w Kostrzynie nad Odrą, już 19. Przystanek Jezus, przyjeżdżają młodzi ludzie z Polski, Europy i świata, żeby dać świadectwo wiary, rozwiać wątpliwości czy znaleźć odpowiedź na pytanie: Kim jestem dla Jezusa. Wielu z nich powraca na Przystanek co rok.
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych
Przyjechałyśmy na Przystanek Jezus z tymi słowami na ustach. Miałyśmy sporo wątpliwości, ale wcześniej zaufałyśmy w stu procentach Panu. Pierwsza sprawa to nocleg – nie miałyśmy pojęcia, gdzie będziemy spać, nie posiadałyśmy nawet namiotu. Problem szybko się rozwiązał: w prezencie od wujka dostałyśmy 2-osobowy namiot z materacem i plecakiem. Szybko pojawiała się kolejna przeszkoda – pieniądze. Nie traciłyśmy jednak wiary. Mówiłyśmy sobie: „Panie, jeśli nas tam chcesz, to rozwiążesz ten problem”. Dość długo trwałyśmy w niepewności. W czwartek pojawiło się zwątpienie, pomyślałyśmy, że w tym roku najwidoczniej nie będzie nam dane uczestniczyć w imprezie. Jednak dzień przed zaplanowanym wyjazdem niespodziewanie zadzwonił mój proboszcz, ks. Jan. Byłam jeszcze mocno zaspana, ale zrozumiałam pierwsze słowa: „Jedziecie na Przystanek Jezus, pomogę wam finansowo (ks. Jan nie był wtajemniczony w nasze problemy, wiedział tylko, że obie bardzo pragniemy jechać). Bardzo nam pomógł, dając wystarczającą ilość pieniędzy, aby opłacić przejazdy i uczestnictwo w Przystanku. Planowałyśmy wyruszyć do Kostrzyna w sobotę rano, wtedy miałyśmy najbardziej dogodne połączenie. Przyjechałam na PKP, ale Doroty nie było, nie odbierała telefonu i nie odpisywała na SMS-y. Byłam naprawdę zmartwiona, w dodatku przyjaciółka miała nasze bilety. Przezwyciężyłam jednak pojawiającą się złość. Ciągle towarzyszyła mi myśl: jeżeli mamy tam być, to będziemy, bo przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych! (…)