W ławce przede mną w czasie niedzielnej Eucharystii siedziały dwie starsze panie – styczniowa ulewa sprawiła, że kościół zakwitł kolorowymi parasolami. Panie zawiesiły swoje parasolki na krawędzi ławki – jedna zupełnie niepozorna, brązowa, ale druga kusiła, żeby dotknąć – w przezroczystej folii zatopione były dziesiątki żółtych, brązowych i złotych liści różnej wielkości.
Parasolka przyciągała mój wzrok – a ksiądz zaczął już mówić kazanie. „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Skupmy się dziś na miłowaniu Boga – ale czy można kochać kogoś, o kim nic nie wiemy? (…)