Z Andrijem Pavlovychem – koordynatorem Centrum Współpracy SALTO z krajami Europy Wschodniej i Kaukazu, o sytuacji na Ukrainie, przyszłych wyborach i wspieraniu protestów przez ukraińskie Kościoły, rozmawia Marzenna Bławat
– Premier Mykoła Azarow podał się wraz z rządem do dymisji i wyjechał do Wiednia. Czy to jest ucieczka?
– Myślę, że tak. Premier Azarow jest jedną z kluczowych postaci w rządzącej Partii Regionów i jeśli wyjechał z kraju, kiedy sytuacja jest bardzo napięta, to jego zachowanie jest nie do końca odpowiedzialne. Mówi się, że pojechał na odpoczynek. Jednak Ukraińcy mają żal do Unii Europejskiej, że osoba, która podejmuje decyzje związane z ograniczeniem praw obywatelskich, ze zwiększeniem narzędzi nacisku na obywateli przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jest wpuszczana do Unii. Będzie naprawdę przykro, gdy Azarow, który zrobił wszystko, żeby Ukraina nie rozwijała się w kierunku integracji z Unią Europejską, zostanie w jednym z jej państw, zamiast wyjechać sobie do kochanej Rosji, skąd pochodzi.
– Azarow nazwał studentów na Majdanie prowokatorami, faszystami-nazistami. To dziwne słowa w ustach polityka.
– No dziwne, bo sam związany jest z reżimem Janukowycza i wcześniej był zaangażowany w tworzenie reżimu za rządów Kuczmy. W okresie rewolucji pomarańczowej odszedł od rządowych stanowisk, wrócił dopiero za prezydentury Janukowycza. Jest on odpowiedzialny nie tylko za sytuację krytyczną na Ukrainie, ale i za jej kryzys gospodarczy. (…)