Niedzielny ranek, 13 czerwca 1915 roku zapowiadał piękny dzień. Przedpołudnie było niezwykle ciepłe. Z samego rana oddziały legionowej piechoty poderwane zostały do ataku na umiejscowione w odległości około ośmiuset metrów rosyjskie okopy.
Niestety – polskie natarcie załamało się już o godz. 10. Atakujące bataliony zaległy w skoncentrowanym ogniu artylerii i karabinów maszynowych na przedpolu rosyjskich pozycji. Jasnym stało się, że atak wprost na okopy dobrze ukrytej i wyposażonej w cekaemy oraz wspartej celnie bijącą artylerią rosyjskiej piechoty nie odbyłby się bez wielkich strat. Konieczne było więc wsparcie ataku czołowego (rzeczywistego lub pozorowanego) szybkim manewrem oskrzydlającym zagrażającym tyłom wroga.
Dywizjon ułanów rtm. Dunin-Wąsowicza zarówno noc z 12 na 13 czerwca, jak i cały ranek spędził rozlokowany w wiśniowym sadzie koło ruin folwarku Bucz. Do gotowości bojowej poderwał go alarm około godz. 11. (…)
ks. PRZEMYSŁAW PIWOWARCZYK
por. Kawalerii Ochotniczej