Niepewni siebie?

Kiedyś o małżeństwach bez ślubu mówiło się, że żyją na „kartę rowerową” albo „kocią łapę”. Obecnie wolne związki są bardzo modne i akceptowane społecznie, chociaż prawo nie sprzyja konkubinatom. Wiele par deklarując wiarę w Boga, nie chce brać ślubu w kościele i wiązać się ze sobą na całe życie.

REKLAMA

Ktoś powie, jak to możliwe w katolickiej Polsce Sługi Bożego Jana Pawła II, gdzie zaledwie 3-4 proc. ludności stanowią ateiści? A jednak tak jest, statystyki nie kłamią, raczej obnażają bolesną prawdę. Według nich najwięcej małżeństw na próbę, w których nie ma przestrzeni dla Pana Boga, mieszka w dużych miastach. Wiąże się to ze swobodą seksualną, rozluźnieniem norm moralnych, anonimowością wśród tłumu. Najmniej – na wsiach, gdzie ciągle znaczącą rolę odgrywa związek z Kościołem, tradycja i presja środowiska, w którym wszyscy przeważnie się znają. Ogólnie szacuje się, że co 15 para w Polsce żyje „na kocią łapę”, chociaż kot nie przyłożył do tego nawet pazura… i chwali sobie taką formę rodziny. Młodzi pytani o ślub nieraz cynicznie mówią, że owszem, już są „złączeni”, ale kredytem mieszkaniowym na 30 lat, samochodowym na 5, a komercyjnym na trochę krócej…

Boją się ryzyka
– Po co nam „papier”?! – mówi Kuba, patrząc na Kasię, z którą żyje w wolnym związku i ma rocznego synka. – Kochamy się, jest nam ze sobą dobrze i to wystarczy za wszystkie przysięgi. Nie chcemy nic zmieniać!
– A jak miłość się skończy? – pytam niezbyt taktownie. (…)
MARZENNA
BŁAWAT

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *