XVII Niedziela Zwykła (28.07.2019, Niedziela)

Czytania: Rdz 18,20-32; Ps 138 (137), 1b-2a. 2b-3. 6-7d. 7e-8 (R.: por. 3a); Kol 2,12-14; Por. Rz 8,15bc; Łk 11,1-13

REKLAMA


„Proście, a będzie wam dane […]” (Łk 11,9) – zaskakująca zachęta! Wprost trudna do przyjęcia za prawdziwą. A jednak wiarygodna, wyszła bowiem z ust Jezusa. Wypowiedział to po rozmowie z Bogiem Ojcem i po przekazaniu uczniom modlitwy jako wzoru rozmowy z Bogiem. Daje w niej do zrozumienia, że Bóg wysłuchuje naszych modlitw nie dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że jesteśmy Jego dziećmi. Cała liturgia tej siedemnastej niedzieli mówi o modlitwie i wskazuje na postawę, jaka powinna charakteryzować modlącego się. Rozważmy zatem formę modlitw, o których jest mowa dziś w czytaniach Liturgii Słowa.
W pierwszym czytaniu przytoczona jest rozmowa Abrahama z Bogiem. Było to przed zniszczeniem Sodomy i Gomory. Abraham zwraca się do Boga, prosząc o cofnięcie zamiaru zniszczenia tych miast. Sześć razy powtarza swoją prośbę, za każdym razem umniejszając argument mający skłonić Boga do zaniechania tego zamiaru. Bóg sześć razy przychyla się do prośby Abrahama i zapowiada spełnienie jego życzenia. Niestety, nawet najmniejszy argument przekonujący nie spełnia się. Prośba Abrahama nie miała więc uzasadnienia. Ze spotkania Abrahama z Bogiem płynie podwójne pouczenie. Pierwsze mówi, jaka powinna być modlitwa. Modlitwa powinna być rozmową z Bogiem, całkiem swobodną, niekrępującą. Modlitwa to nie recytowanie jakiegoś tekstu, nawet najpiękniej ułożonego, ale to dialog, podczas którego tak modlący się, jak i Bóg mają możliwość wypowiedzenia się. Nie wystarczy tylko przedstawić Bogu swoje prośby czy życzenia, trzeba koniecznie wysłuchać też tego, co Bóg ma do powiedzenia. Drugie pouczenie płynie z prośby Abrahama przedstawionej Bogu aż sześć razy. To wskazuje na konieczność wytrwałości w modlitwie. Bóg ma upodobanie w wytrwałej prośbie. Dziś w Ewangelii Jezus mówi nawet o pewnym natręctwie, przyrównując Boga do przyjaciela, który spełnia prośbę „z powodu natręctwa” (Łk 11,8).
Święty Łukasz mówi, że na prośbę uczniów Jezus daje im wzór modlitwy. Znamy ją dobrze! Często recytujemy ją dosłownie i najczęściej bezmyślnie, zwracając uwagę tylko na poprawność wymawianych słów, a nie na ich treść. Ważne jest, byśmy uświadomili sobie, że Jezus przekazał słowa tej modlitwy na prośbę uczniów i że uczynił to po zakończeniu swojej modlitwy, czyli rozmowy z Bogiem Ojcem. Należy przypuszczać, że słowa tej modlitwy w jakimś stopniu były oparte na modlitwie Jezusa lub nawet stały się jej przedłużeniem.
Dlaczego uczniowie poprosili Jezusa, by nauczył ich się modlić? Jako wierni członkowie narodu wybranego odmawiali wyznaczoną modlitwę dwa razy dziennie, zgodnie z nakazem Prawa Mojżeszowego. Modlili się też, recytując lub śpiewając psalmy. Należy przypuszczać, że do rej prośby skłoniła ich modlitewna postawa Jezusa. Nie widzieli w niej recytowania tekstów, ale rozmowę z Bogiem. Dlatego proszą nie o tekst modlitwy, ale wyraźnie mówią „naucz nas się modlić” (Łk 11,1). Jezus spełnia ich prośbę, dając wzór modlitwy. Są w nim widoczne dwie części: w pierwszej są uwzględnione sprawy Boże, w drugiej zaś potrzeby bardzo ludzkie. W modlitwach Jezusa przytoczonych przez Ewangelistów ta dwuczłonowość jest dobrze uwidoczniona. Jezus mówi najpierw o chwale Boga Ojca, a następnie przedstawia potrzeby ludzi, przede wszystkim tych, którzy żyją zgodnie z Jego Ewangelią. Dobrze ukazuje to św. Jan w Arcykapłańskiej modlitwie Jezusa (zob. J 17,1-26).
Jezus zaleca uczniom, aby zwracali się do Boga tym samym słowem, jakim On sam zwracał się do Boga, mówiąc „Ojcze”. Określenie to wyraża najbardziej zażyły stosunek z osobą, do której się zwracamy. Ojciec to osoba ciesząca się największym zaufaniem, to osoba, które serce jest przepełnione troską i miłością. Taką osobą w odniesieniu do człowieka jest Bóg. Następnie jest wyrażona prośba o „powodzenie” tej osoby, do której się zwracamy, ale też pragnienie uczestniczenia w tym „powodzeniu” tego, który o nie prosi. W tej modlitwie nie ludzkie sprawy są najważniejsze, ale sprawy Boże. Jeżeli one będą realizowane w całej pełni, wtedy i sprawy ludzkie będą miały swoje pomyślne urzeczywistnienie. Dla człowieka nie istnieje większa radość i szczęśliwość niż życie w królestwie Bożym. Taki bowiem był pierwotny zamiar Boży przy powołaniu człowieka do istnienia. Miał on uczestniczyć w pełni w miłości i szczęśliwości swego Stwórcy.
Druga część modlitwy dotyczy spraw ludzkich. Na pierwszym miejscu tego, co sprawia i zabezpiecza codzienne życie na tej ziemi, następnie tego, co zdobywa upodobanie w oczach Bożych. Jest w tym aluzja do zalecenia Jezusa wypowiedzianego w Kazaniu na górze: „Bądźcie tedy doskonali, tak jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski” (Mt 5,48). W tej modlitwie wieczna szczęśliwość i doskonałość człowieka jest uzależniona od naśladowania doskonałości Bożej tu na ziemi. Każdy jednak powinien uznać przed Bogiem swoją słabość i skłonność do czynienia zła. Dlatego Jezus zaleca prosić Boga o konieczną pomoc w przezwyciężeniu wszystkiego, co oddala od Boga.
W wyjaśnieniu, które Jezus daje nam dziś w Ewangelii, jest zapewnienie, że Bóg, jako dobry Ojciec, wysłuchuje próśb i spełnia nasze życzenia, dając tylko to, co służy naszemu dobru. Każdy ojciec i każda matka może zaświadczyć o wiarygodności tych słów Jezusa na podstawie swego własnego postępowania.


Źródło: ks. Władysław Biedrzycki MSF, „Ewangelia w liturgii i życiu”, Pelplin 2013

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *