Są tacy, którym się wydaje, że Bóg jest bezwarunkowo wierny swoim obietnicom i że jeśli otrzymali oni od Niego szczególne łaski, jeśli zostali naznaczeni niezmywalnym sakramentem, to zawsze będą się cieszyć opieką nieba i chronić ich będzie Boskie miłosierdzie.
Niektórzy myślą, że Matka Najświętsza, a za Nią całe niebo, będzie zawsze stać po ich stronie. Tymczasem nic z tych rzeczy. Okazuje się, że Maryja może przestać być naszą Obrończynią i zamiast ratować, może zacząć nas oskarżać przed Bogiem.
Najpierw dużo łask i opieka
Oto historia z czasów średniowiecza, na jaką natknąłem się jakiś czas temu. Wszystko zaczyna się budująco i przykładnie. Mamy młodzieńca o imieniu Udo – ubogiego i nieprzejawiającego szczególnych zdolności. To uczeń szkoły katedralnej w Magdeburgu, który jeśli się czymś wyróżnia spośród innych, to brakiem talentów i bezradnością w zetknięciu z łaciną. Chłopiec zaczyna wołać do nieba o pomoc, krzyk kieruje ku Matce Najświętszej. Ta go wysłuchuje. Ukazuje się mu, obiecuje udzielić mu mądrości i daru zrozumienia wszystkiego, co zawiłe, sprawia, że niebawem Udo zaczyna robić postępy w nauce i że nie brakuje mu budzącej podziw pobożności.
Młody człowiek otrzymał wszystko, o co błagał. Więcej, Maryja podczas wspomnianej wizji obiecuje mu urząd arcybiskupa i nagrodę w niebie! Pojawia się tylko jedno zdanie warunkowe: Matka Najświętsza zapewnia, iż wszystkie te łaski będą jego udziałem, jeśli na każdym etapie swego życia będzie wiernie wypełniał swoje obowiązki.
Udo spełnia postawiony mu warunek. Zaczyna przykładać się do nauki i… otrzymuje łaskę wiedzy wlanej. Niebawem przyjmuje święcenia kapłańskie i wierny swoim zobowiązaniom płynącym z sakramentu święceń dostępuje przedostatniej obiecanej przez Maryję łaski – zostaje wybrany na arcybiskupa Magdeburga.
Za pewny gwarancji łaski
Teraz zaczyna się dziać coś niedobrego. Udo się zmienia. Czy od spotkania z Maryją minęło już tak wiele czasu, że stało się ono mglistym wspomnieniem? A może Udo tak bardzo przywykł do Bożej opieki, że uznał, iż będzie już tak zawsze? Czy może zaczęło mu się wydawać, że jest ulubieńcem nieba i teraz wszystko ujdzie mu płazem? Może rzeczywiście uwierzył, że i tak czeka go chwała niebieska.
Nie znamy przyczyny jego upadku, ale upadek jest faktem. Udo zaczyna zaniedbywać swój urząd, oddaje się przyjemnościom ciała. Uchyla drzwi dla pokus, odkrywa powaby cielesne – zaspokajanie żądz staje się ważniejsze od karmienia duszy. Maryja ostrzega go trzykrotnie, ale Udo trzykrotnie lekceważy Jej upomnienie. A przecież słyszy, jak Matka Boża woła: „Fac finem ludo, quia insisti satis Udo”, czyli: „Skończ się bawić, bo nalegam, że już dość”. Jedno z tych napomnień pojawia się, gdy Udo spędza noc na igraszkach z przeoryszą cystersek, ale i tym razem nie słucha… Może uważa, że zdąży się jeszcze nawrócić, a radości, których przedtem zazna, nikt mu nie odbierze.
Wizja sądu
Od ostatniego ostrzeżenia, jakie usłyszał Udo, minęły trzy miesiące. Oto kanonik imieniem Fryderyk wchodzi nocą do katedry i doświadcza niezwykłej wizji: nad arcybiskupem odbywa się Sąd Boży! Zostaje on zwołany przez patrona miasta, św. Maurycego, który przewodzi procesowi. Fryderyk widzi, że obrady odbywają się w obecności Matki Najświętszej, dwunastu apostołów i tłumu dziewic. Jest też obecny legion tebański, któremu przewodził św. Maurycy, a którego żołnierze woleli umrzeć niż wyrzec się Chrystusa. Kapłan słyszy, że ława przysięgłych wydaje wyrok skazujący arcybiskupa na śmierć, a Chrystus zatwierdza werdykt. Funkcję kata pełni Michał Archanioł. Przed wykonaniem wyroku kanonik ogląda zdumiewającą scenę. Widzi, jak święte hostie uniemożliwiające ścięcie skazańca zostają spożyte przez Archanioła Michała. Przeszkoda znika. Udo zostaje ścięty przed ołtarzem.
Czy to był sen? Czy to, co widział magdeburski kanonik, działo się naprawdę? Owszem, tamtej nocy niebo rzeczywiście wydało na Udo wyrok. Następnego ranka w kościele, przed ołtarzem, na białej, marmurowej posadzce, w wielkiej kałuży krwi zostają znalezione zwłoki arcybiskupa.
Wieczne potępienie
To nie koniec średniowiecznej opowieści. Kolejny jej akt dzieje się tej samej nocy. Kapelan arcybiskupa imieniem Bruno jest w podróży powrotnej do Magdeburga i zatrzymuje się na noc w lesie. Tam jest świadkiem przerażającej sceny: widzi, jak rzesza diabłów przyprowadza duszę arcybiskupa przed Szatana i przez piekielne tortury zmusza Udo do przeklinania Boga. Wśród wykrzykiwanych straszliwych bluźnierstw arcybiskup zostaje strącony w otchłań.
Następnego dnia Bruno dowiaduje się, że Udo naprawdę umarł i że jego ciało znaleziono przed ołtarzem.
Co teraz? Autorzy legendy nas nie zawodzą i godnie kończą tę opowieść. Opisują, że ciało arcybiskupa wrzucono do bagna, ale ponieważ w miejscu tym zaczęły się mnożyć manifestacje diabelskie, wyjęto je, spalono, a popiół wrzucono do Łaby. Wtedy wszystkie ryby uciekły i rzeka stała się martwa. Ryby wrócą dopiero po dziesięciu latach, podczas których odprawiono wiele nabożeństw przebłagalnych.
Dwa rodzaje cudów
Trochę nie pasuje ten rozdział do średniowiecznego zbioru opisującego cudowne interwencje Matki Najświętszej. Ciekawe, że w cytowanym dziele Jej pomoc dotyczy także omylności moralnej ludzi i że Maryja okazuje się wyrozumiała nawet wobec osób popełniających ciężkie grzechy.
Skąd więc historia Udo w księdze cudów? Okazuje się, że istnieją dwa rodzaje interwencji dokonywanych przez Maryję. Są „cuda pomocy”, czyli takie, poprzez które Matka Boża przynosi ratunek i broni grzesznika przed swoim Synem. Są też „cuda kary”, w których człowieka spotyka kara, a ta jest w rzeczywistości łaską! Spektrum tych kar rozciąga się od nieszkodliwych i tymczasowych, mających na celu nawrócenie i zadośćuczynienie (takich jak wyrzuty sumienia czy pokuta), aż do okrutnej śmierci, po której grzesznik zostaje strącony do piekła.
Zapyta ktoś: cóż to za łaska, skoro Udo został potępiony? Przypadek arcybiskupa Magdeburga ma pokazać granicę, po przekroczeniu której Maryja nie okazuje już chęci pomocy i pojawia się scenariusz najsurowszej kary. Ale nawet ona jest wciąż łaską, chociaż w innym aspekcie przynosi korzyści, ale nie grzesznikowi, bo temu nic już nie może pomóc, ale wspólnocie Kościoła. Przykład losów arcybiskupa zachęca czytelników opowieści, by żyli tak, aby zawsze mogli liczyć na pomoc Matki Najświętszej i by ostatecznie dostąpili zbawienia.
Mała pociecha
Choć mamy jeszcze pewne logiczne uzupełnienie prawdy o nieustannej i cudownej pomocy Maryi. W wieczności, spędzanej wśród okrutnych diabelskich kar, Udo doświadcza pomocy Królowej nieba – Matka Boża przynosi mu ulgę w mękach. Ale jego losu nie zmienia…
Pomysł nawrócenia się na starość, by jeszcze zdążyć trochę skorzystać (w sposób grzeszny) z życia, nie wygląda na tak genialny, jak się wydawało… Może się zdarzyć, że zostaną dla mnie tylko łaski, które będą pouczeniem dla innych, a mnie już nie pomogą. I jeśli zasługuję na cud, to tylko na „cud kary”. Oby nie ten ostateczny.
Wincenty Łaszewski
„Pielgrzym” [9 i 16 czerwca 2024 R. XXXV Nr 12 (901)], str. 26-27.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.