Nowe życie w Chrystusie – ks. Krzysztof Gąsecki

„Przygotujcie drogę na pustyni dla Pana”. To prorockie wołanie Izajasza jest wciąż aktualne – także w kontekście naszych zobowiązań płynących z chrztu świętego. Potrzebna jest nieustannie odnowa naszego życia sakramentalnego. Tą pustynią bowiem, o której mówił prorok, są nasze ludzkie serca.

REKLAMA


Chrystus rozpoczyna swą działalność nad Jordanem, gdzie mają miejsce ważne wydarzenia: otwarcie się nieba, zstąpienie Ducha Świętego w symbolu gołębicy oraz głos z nieba: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Wskazują one na nadejście czasu zbawienia, o którym przepowiadał Izajasz: „Przygotujcie drogę na pustyni dla Pana”.
To prorockie wołanie jest wciąż aktualne – także w kontekście naszych zobowiązań płynących z chrztu świętego. Potrzebna jest nieustannie odnowa naszego życia sakramentalnego. Tą pustynią bowiem, o której mówił prorok, są nasze ludzkie serca. A przygotowanie ich dla Boga to ciężka praca, szczególnie wtedy, gdy droga do życia Bożego zarasta przyzwyczajeniami, niezrozumiałymi tradycjami. Propozycja proroka dla Narodu Wybranego jest jednoznaczna: Izraelici mają przygotować się na przyjście Pana przez odnowione wnętrza.
Chrzest święty stanowi dla człowieka ów nowy początek, jest on powtórnym narodzeniem lub odrodzeniem. W święto Chrztu Pańskiego rozważamy tę tajemnicę szczególnie intensywnie. Chrzest w imię Jezusa jednoczy z Jego osobą i Jego losem, z Jego śmiercią i Jego nowym życiem. Zewnętrzny znak sakramentu świadomie nawiązuje do chrztu samego Jezusa w Jordanie. Wzywanie i proklamowanie Jego imienia nad chrzczonym sygnalizuje z jednej strony przyjęcie na własność, z drugiej strony zbawienie i nowy początek. Dokonuje się tu konkretny początek naśladowania i opuszczenie starej drogi grzechu.

Rozwój historyczny teologii chrztu
W starożytności chrześcijańskiej teologia chrztu rozwijała się w ścisłym powiązaniu z jego praktyką. Konkretne sprawowanie chrztu w sposób nadzwyczaj jasny ukazywało przyjmującemu sakrament wewnętrzną wagę tego działania. Zewnętrzne sprawowanie posiadało w starożytności jeszcze większe znaczenie niż dzisiaj – dokonywało się w osobnym miejscu, w baptysterium, z dużym wodnym basenem z bieżącą wodą pośrodku, do której się wchodziło. Chrzest odbywał się przez zanurzenie – jako jednorazowy, niepowtarzalny znak zbawienia, jako ryt przyjęcia do wspólnoty uczniów Jezusa.
Obok ważnych wyjaśnień co do istoty sakramentu, że jest on zanurzeniem w śmierć i zmartwychwstaniem Jezusa, wszczepieniem w nową rzeczywistość  wspólnoty Kościoła, uwolnieniem spod panowania grzechu i obdarowaniem w mocy Ducha Świętego życiem wiecznym w Chrystusie, pojawiają się w tej epoce także nazbyt jednostronne ujęcia chrztu. Zasadniczą uwagę zwraca się na szafarza sakramentu przy jednocześnie pasywnej roli pozostałych uczestników liturgii, a św. Augustyn wyakcentował tylko jeden ze skutków sakramentu, mianowicie uwolnienie od grzechu pierworodnego.
Średniowiecze przyniosło dalsze wyjaśnienia rzeczywistości chrztu, ale i w tym czasie pojawiły się specyficzne zacieśnienia. Struktura komunikacji zbudowana wokół kategorii wymiany w feudalnym społeczeństwie została przeformowana w zbyt jednostronny model: szafarz – otrzymujący sakrament. Przejęty od Germanów rzeczowy i bardzo konkretny sposób myślenia o sakramentach, pozbawił te wydarzenia łaski wymiaru symbolicznego i komunijnego. Nie było mowy o tworzeniu wspólnoty wiary z innymi wokół siebie przez przyjęty sakrament. Każdy przyjmował „coś” jakby tylko dla siebie, nie do końca uświadamiając sobie społeczne zobowiązania sakramentu.
Obciążenia te dotarły aż do naszych czasów. Nie tylko w chrzcie, ale i w pozostałych sakramentach, upatrywano bardziej narzędzie w ręku Boga, udzielające łaski jednostce, aniżeli wydarzenie spotkania, dokonujące się we wspólnocie Kościoła i w nią włączające. Nie zawsze wyraźnie pamiętano, że chrzest to nie tylko jednorazowy akt sakramentalny, ale zapoczątkowany całożyciowy proces drogi wiary. Sobór trydencki, odnawiając życie Kościoła w dobie reformacji, właśnie te kwestie usilnie przypominał: „Usprawiedliwienie (…) jest nie tylko jednorazowym aktem przebaczenia grzechów, lecz także uświęceniem i odnowieniem wewnętrznego człowieka…”
Sobór Watykański II na nowo odkrył zapomniane elementy dawnej Tradycji, podkreślającej ścisły związek sakramentu z rozwojem życia wiary człowieka. Inaczej rozmieścił pewne akcenty, mówiąc, że chrzest to nie tylko kościelny rytuał o „obiektywnej” skuteczności, ale również pewien dialog rozumiany jako spotkanie z Bogiem w wierze. Przypomniał również, że oprócz tego, co się dokonuje w samym momencie udzielania sakramentu, chrzest jest zapoczątkowaniem drogi wiary, do której on uzdalnia i zobowiązuje.

Jubileusz 1050. rocznicy Chrztu Polski
Tak jak chrzest jest początkiem nowego życia dla każdego człowieka, który go przyjmuje, tak samo Chrzest Polski zapoczątkował niewątpliwie nowe życie naszego narodu. Fakt tamtego historycznego wydarzenia łaski zainicjował wielowiekowy proces kształtowania się wspólnoty wokół wartości wypływających z Krzyża Chrystusa.
Nawoływał niegdyś starożytny Ojciec Kościoła, św. Ambroży: „Zobacz, gdzie jesteś ochrzczony, skąd pochodzi chrzest, jeśli nie z krzyża Chrystusa. Tu jest cała tajemnica: Chrystus cierpiał za ciebie. W Nim jesteś odkupiony, w Nim jesteś zbawiony”. Kilka wieków po nim nasz wielki pierwszy misjonarz i męczennik, św. Wojciech, pewnie wołał w tym samym duchu do głębi serc naszych dawnych przodków: „Zobacz, gdzie jesteś ochrzczony, skąd pochodzi chrzest, jeśli nie z krzyża Chrystusa…” A po nim kolejni mocarze wiary na naszych ziemiach, jak św. Jacek, św. Jadwiga, św. Faustyna, św. Maksymilian czy św. Jan Paweł II, powtarzali tę myśl swoim niezwykłym świadectwem wiary, wskazując wyraźnie na krzyż Pana, który w przyjętym chrzcie stał się źródłem miłosierdzia i duchowego życia naszego narodu.
Z szacunkiem i wdzięcznością spoglądamy na jubileuszowe Drzewo polskiej wiary, które wyrosło z owoców zbawczej śmierci Jezusa i Jego zmartwychwstania. W nim rozrasta się historia bardzo wielu pokoleń ludzi żyjących i pracujących na naszych rodzimych ziemiach. Spoglądając w tak bogate dzieje ojczyźnianej przynależności do Chrystusa, uświadamiamy sobie zarazem, że każdy z nas ma także drzewo genealogiczne otrzymanego daru wiary. Patrząc daleko w historię naszej relacji z Bogiem, dojdziemy pewnie aż do naszych czcigodnych praojców czy może do jakichś niezwykłych postaci sprzed wielu lat, którzy na naszej małej ojczyźnie, regionie, parafii wycisnęli niezwykłe piętno swoim życiem, bogatym w wiarę, w miłość do Chrystusa i Jego Kościoła. Spoglądając bliżej, przypominamy sobie imiona i nazwiska osób, którymi Bóg posłużył się, by nam się objawić. Przypominamy sobie fakty, wydarzenia, które może wydają się oczywiste, jak przyjęty chrzest święty. Zapewne wiemy, kto nas przyniósł do chrztu i kim są nasi rodzice chrzestni. A wiemy, kto nas ochrzcił? Lub gdzie i kiedy to się stało? Pomyślmy o duszpasterzach, katechetach i wszystkich spotkanych w życiu świadkach wiary, którzy dali nam doświadczenie Boga „z pierwszej ręki”. To oni tworzą genealogiczne drzewo naszej wiary.

Ta piękna jubileuszowa rocznica niech będzie także przypomnieniem, że każdy z nas może należeć do różnych drzew wiary ludzi, których wciąż spotykamy na drodze naszego życia. Także od nas zależy, czy te drzewa będą miały silne i zdrowe korzenie, czy będą rosnąć, rozkwitać i owocować.                              

ks. Krzysztof Gąsecki

„Pielgrzym” 2016, nr 1 (681), s. 14-16


Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *