Moc ran Chrystusa – o. Paweł Warchoł

Rany Zbawiciela są dowodem zwycięskiej miłości Chrystusa, większej od cierpień, których doświadczamy, i wszelkiego zła na świecie. W ranach Jezusa mieści się moc uzdrowienia z chorób duchowych i cielesnych. Ludzie zazwyczaj myślą o korzyściach materialnych, zapominając, że tylko Bóg przynosi nam dary o wiele wspanialsze od tych, które daje świat.

REKLAMA

Widoczne na ciele Jezusa rany są związane z męką krzyżową. Chociaż Pismo Święte nie podaje ich liczby, to widzimy je na Całunie Turyńskim, płótnie, w które owinięto zakrwawione ciało Jezusa po zdjęciu z krzyża. Odcisnęły się na nim ślady krwi, będące nie tylko dowodem Jego męki, ale i zmartwychwstania. O oryginalności płótna świadczą następujące cechy tej tkaniny: pochodzi z pierwszego wieku, są na niej ślady ukrzyżowania rzymskiego i ran od gwoździ wbitych w nadgarstki, a nie w dłonie. Kto zobaczył ten relikt, nie ma wątpliwości, że jest on prawdziwy. Do niego odnoszą się słowa, które wypowiedział o. Bronisław Mokrzycki SJ: „On nie tylko umarł za nas, ale tak strasznie umarł! Nie tylko cierpiał, ale aż tak cierpiał!”. Jezus ukochał nas miłością mocniejszą niż śmierć (Pnp 8,6).

Spośród wielu ran obecnych na ciele Zbawiciela, najbardziej przyciągają uwagę rany przebitego serca, dłoni i stóp. Ma to bezpośredni związek ze zmartwychwstaniem Pana. Gdy po swej śmierci Jezus objawił się apostołom, w miejscach przebicia mogli zobaczyć rany, które się nie zabliźniły. Najbardziej znacząca była rana przebitego boku, z której wypłynęły krew i woda – opisał to św. Jan Ewangelista, będąc świadkiem przebicia włócznią boku Ukrzyżowanego przez rzymskiego żołnierza. Rana ta była też dowodem prawdziwości zmartwychwstania Jezusa dla apostoła Tomasza, który nie wierzył, że Pan żyje, ale doświadczył z Nim spotkania. Zmartwychwstały zwrócił się do niego: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!”. Gdy Tomasz to uczynił, wyznał swą wiarę: „Pan mój i Bóg mój!”. Z wiarą stanął też Benedykt XVI przed Całunem Turyńskim, mówiąc, że jest on „ikoną nakreśloną krwią, krwią człowieka ubiczowanego, ukoronowanego cierniem, ukrzyżowanego, zranionego w prawy bok. (…) Zwłaszcza ta rozległa rana przy żebrach, powstała z krwi i wody, które wypłynęły obficie z wielkiej rany zadanej ciosem rzymskiej włóczni, ta krew i ta woda mówiące o życiu. Są jak źródło, które szemrze w ciszy, a my możemy je usłyszeć, możemy słuchać go w ciszy Wielkiej Soboty”.

Kult rany Serca Chrystusa, ale również ran na Jego dłoniach i stopach rozwinął się we wczesnym średniowieczu. Ukazywano je na krucyfiksach lub obrazach umieszczanych w centralnych miejscach kościołów. Przyciągały one uwagę uczestników liturgii, pobudzały do modlitwy i medytacji. Dawały też siłę, aby z każdym dniem porzucać „starego człowieka”, uwalniając się coraz bardziej od grzechów i lecząc zadane przez grzechy rany. Zachęcały one też do pokuty, wzywając do zerwania więzów ze światem i podjęcia walki z pokusami i złym duchem. Pozwalały też lepiej zrozumieć tajemnicę krzyża Chrystusa, nigdy go nie odepchnąć i chętnie go przyjmować. 

Gdy na przestrzeni wieków cześć dla ran Chrystusa zaczęła słabnąć, Pan na nowo upomniał się o te odkupieńcze znaki. W XIX wieku przypomniał o nich Służebnicy Bożej Marii Marcie Chambon, francuskiej wizytce, stygmatyczce i wizjonerce: „To jest mi najcięższym, że są dusze, które mniemają, że nabożeństwo do Moich Ran jest czymś niegodnym uwagi i dla nich nieodpowiednim. (…) Mojemu Ojcu miłym jest ofiarowanie Mu Moich Świętych Ran i boleści Mojej Najświętszej Matki. Trzeba powierzać wszystko Moim Boskim Ranom i przez Ich zasługi pracować nad zbawieniem dusz”. W tym celu nauczył ją koronki do Jego Ran, odmawianej w różnych intencjach. Jezus przywiązał do tej modlitwy aż dwanaście obietnic, zapewniając, że posiada ona moc nawracania grzeszników, daje siłę w znoszeniu cierpień, pomaga duszom czyśćcowym, uświęca dusze, zapewnia postęp w dobrym, wyjednuje Kościołowi zwycięstwo. Jedna z tych obietnic brzmi: „Dusze, które modlą się z pokorą i rozważają Moją Mękę, będą kiedyś miały udział w chwale Moich Boskich Ran. Im pilniej będziecie się wpatrywali w Moje Bolesne Rany, tym chwalebniejszymi ujrzycie Je w niebie”. Pan zapewnił też, że każdy, kto z miłością będzie czcił Jego Rany, otrzyma potrzebne łaski. Wobec tych obietnic Zbawiciela Marta Chambon nie pozostała obojętna. Poświęca swe życie rozważaniu tajemnic ran Zbawiciela i szerzeniu kultu dla ich odkupieńczej mocy. Pan odpowiada na każdy gest jej miłości i uczy ją mądrości krzyża: „Utkwij spojrzenie w tej księdze, a nauczysz się z niej więcej niż najwięksi uczeni. Modlitwa do świętych ran obejmuje wszystko”.

Rany Zbawiciela są świadectwem zbawczej męki oraz wyrazem miłości Boga do wszystkich ludzi. Osoby konsekrowane dostrzegają w nich także wyraz miłości oblubieńczej. Nie dziwi więc fakt, że zachęcają do kontemplacji i ofiarowania siebie Ojcu za grzeszników. Z tego powodu niektórzy swoje rany, jakich doznali w życiu, nazywali „pocałunkami” Matki Boskiej i zachęcali do ich przyjmowania. Marta Chambon mawiała, aby nie tylko odmawiać koronkę, ale pocałunkiem objąć miejsca ran Jezusa i pomóc swoim duchowym dzieciom w przyjęciu ich łaski. Są one bowiem klejnotami, które zawierają moc zasług płynących z krzyża Chrystusowego, rozdawanych chętnie tym, którzy z miłości chcą cierpieć za ludzkie grzechy. Taką intencję miała też Marta, która zjednoczona z Bogiem do ostatnich chwil, nie była wolna od fizycznych i duchowych cierpień. W tym celu na swoim ciele została naznaczona stygmatami. Wpisała się zatem w grono tych, którzy doznali tej wyjątkowej łaski, począwszy od św. Franciszka z Asyżu. aż po św. Pio z Pietralciny. Ich doświadczenie krzyża połączone z osobistym cierpieniem ukazywało bycie żertwą ofiarną za grzechy świata i dopełniało „braki udręk Chrystusowych” (Kol 1,24).

Stygmatycy swą miłość wyrażają także w ofiarach każdego dnia, do jakich są przynaglani przez Ducha miłości. W Jego blasku lepiej rozumieją sens danego im doświadczenia, aby ukochać cierpienie i przyjąć śmierć, która – jak u Pana – kończy się zmartwychwstaniem. Słowami św. Jana Pawła II można powiedzieć, że „nie ma chrześcijańskiej świętości bez pobożności pasyjnej, tak jak nie ma jej także bez prymatu Tajemnicy Paschalnej”. Wiara w Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego ukazuje sposób życia uczniów Jezusa, gdzie tajemnica Paschy przenika ich życie i głębiej pozwala odkrywać zostawione dla nich bogactwa duchowe. Rany są też nadzieją odzyskania zdrowia duszy i ciała. Zapewnia nas o tym św. Piotr Apostoł, pisząc: „Krwią ran Jego zostaliście uzdrowieni” (1 P 2,24). W nich każdy może odzyskać pokój serca i doznać pociechy. Są dowodem zwycięskiej miłości Chrystusa, większej od cierpień, których doświadczamy i wszelkiego na świecie zła. W ranach Jezusa mieści się moc uzdrowienia z chorób duchowych i cielesnych. Ludzie zazwyczaj myślą o korzyściach materialnych, zapominając, że tylko Bóg przynosi nam dary o wiele wspanialsze od tych, które daje świat. 

Na zakończenie przywołajmy treść koronki do Najświętszych Ran Zbawiciela odmawianej na różańcu, by w okresie Wielkiego Postu móc kontemplować miłość Jezusa i łączyć się w wielkim dziele zbawiania świata. Pamiętajmy szczególnie o tych, którzy wyparli się Boga, aby mogli do Niego jak najszybciej powrócić.  

Na rozpoczęcie:
„O Jezu, Boski Odkupicielu, bądź nam miłościw, nam i całemu światu. Amen. Święty Boże, Święty mocny, Święty nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem. Amen.
Przebacz, zlituj się nad nami, mój Jezu. W otaczających niebezpieczeństwach Krwią Twoją najdroższą osłoń nas. Amen.
Ojcze przedwieczny, okaż nam miłosierdzie, przez Krew Jezusa Chrystusa, Syna Twego jedynego, błagamy Cię, okaż nam miłosierdzie. Amen”.
Na dużych paciorkach:
„Przez Niepokalane Serce Marii. Ojcze przedwieczny, ofiaruję Ci Rany Pana naszego Jezusa Chrystusa, Na uleczenie ran dusz naszych”.
Na małych paciorkach:
„O mój Jezu, przebaczenia i miłosierdzia! Przez zasługi Twoich Świętych Ran”.
Na zakończenie koronki odmówić trzy razy:
„Ojcze przedwieczny, okaż nam miłosierdzie, przez Krew Jezusa Chrystusa, Syna Twego jedynego, błagamy Cię, okaż nam miłosierdzie. Amen”.

o. Paweł Warchoł

„Pielgrzym” [18 i 25 lutego 2024 R. XXXV Nr 4 (893)], str. 14-16.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *