Dzieje Grobu Pańskiego

W oparciu o wszystkie znane nam okoliczności natury historycznej, urbanistycznej, architektonicznej oraz przekaz tradycji, znajdująca się pośrodku dzisiejszej Jerozolimy Bazylika Grobu Pańskiego niepodważalnie świadczy, że w obrębie jej zniszczonych wiekami murów znajduje się prawdziwy grób Jezusa i skała Kalwarii.

REKLAMA


Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał (Łk 24,5). Słowa te zostały wypowiedziane przez anioła do zalęknionych i zdezorientowanych kobiet, które w pierwszy dzień po szabacie, a zatem wtedy, gdy można już było opuścić dom po świętach paschy, przybyły do grobu Jezusa, aby dopełnić powinności pogrzebowych. Okoliczność, że grób jest pusty, że nie ma już w nim ciała Ukrzyżowanego, wprowadziła niemałe zamieszanie w gronie apostołów, uczniów i sympatyków Jezusa, tudzież Jego oponentów, jak chociażby arcykapłanów i niektórych ze starszych, którzy na wieść o tej niewiarygodnej historii po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: «Rozpowiadajcie tak: jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu» (Mt 28, 12-14). Ale najdziwniejsze zdarzenia miały dopiero nadejść w zdezorientowanej Jerozolimie, która w tamtym czasie o niczym innym nie rozprawiała, jak tylko o sprawie Jezusa, o Jego niezwykłej śmierci, o towarzyszących jej nadzwyczajnych zjawiskach, o zakłopotaniu żydowskiego establishmentu, w końcu o ukazywaniu się Zmarłego wielu ludziom. I nie był to bynajmniej duch Zmarłego, lecz On sam, chociaż występujący już w odmienionej postaci. Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało (Łk 24,18), popadli w niemałe zdumienie idący do Emaus dwaj uczniowie, wprost zaszokowani ignorancją towarzyszącego im w drodze Wędrowca. Dopiero już we wsi, przy wspólnej kolacji spostrzegli, że tym wędrowcem był sam Jezus. Tak jest, Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi (Łk 24,34). Świadectwu Piotra zaprzeczyć już nikt nie był w stanie. A później i doświadczeniu Tomasza, który w ranę w boku po włóczni musiał włożyć swój palec. Tak zatem opowieści kobiet, które pierwsze ujrzały Zmartwychwstałego, nie były już czczą gadaniną (por. Łk 24,11), ani doświadczeniem zbiorowej halucynacji.

Pusty grób
Od tego dnia po szabacie, około 30. roku, kiedy wszystko to się działo, pusty grób Jezusa, dotąd własność Żyda, Józefa z Arymatei, członka Sanhedrynu, stał się miejscem masowych odwiedzin. W jakże wielką musiała popaść irytację żydowska starszyzna, kiedy ani groźbami, ani siłą nie potrafili powstrzymać rozpowszechniania się wieści o Jezusie jako  prawdziwym Mesjaszu. Zakazaliśmy wam surowo – kolejny raz ostrzegł Piotra i pozostałych apostołów arcykapłan – abyście nie nauczali w to imię, a oto napełniliście Jerozolimę waszą nauką i chcecie ściągnąć na nas krew tego człowieka (Dz 5,28).

Zaczyn wspólnoty
Trzydzieści sześć lat po śmierci Jezusa, w 66 roku, wybuchło pierwsze powstanie przeciwko panowaniu Rzymian w Palestynie. Powstanie to trwało cztery lata i skończyło się całkowitą klęską powstańców i tragedią narodu. Tak jak to zapowiedział Jezus, Jerozolima została zniszczona, Świątynia spalona. Przepadło całe pokolenie Żydów z Judei i Świętego Miasta za to, żeś nie rozpoznało czasu (…) nawiedzenia ( Łk 19,44). Klęskę narodową przeżyli tylko ci Żydzi, którzy uznali w Jezusie Mesjasza i poważnie potraktowali Jego ostrzeżenie, by na widok zbliżających się legionów uchodzić czym prędzej z Jerozolimy, a nie szukać w jej murach ratunku. I uszli za rzekę Jordan, do wolnych miast Dekapolu. To ci ludzie, którzy dali początek bujnemu rozwojowi chrześcijaństwa w tych dziesięciu miastach o kulturze grecko-rzymskiej, pielęgnowali żywą pamięć o wszystkich pamiątkach związanych z życiem Jezusa. Wielu z nich, jako już judeochrześcijanie, kilka lat po katastrofie roku 70. powróciło do Jerozolimy, by być bliżej drogich ich wierze miejscom. Ta powracająca ludność stała się siłą motoryczną dźwigającej się ze zgliszcz Jerozolimy. Była zaczynem odradzającej się wspólnoty chrześcijańskiej. Grób Jezusa, czczony już nie jako miejsce Jego pochówku, lecz zmartwychwstania, stał się centrum pielgrzymkowym. Od 44 roku, kiedy Herod Agrypa I podjął budowę trzeciego odcinka murów obronnych wokół Jerozolimy, grób ten znalazł się w obrębie rozszerzonego obszaru miejskiego. Należy się domyślać, że w tym czasie nie poczyniono przy grobie żadnych zmian topograficznych ani architektonicznych, gdyż nie sprzyjały temu żadne okoliczności ze strony władz żydowskich, sprawujących władzę w mieście do 70. roku, a po tej dacie władz rzymskich. Tak zatem pamięć o lokalizacji grobu Jezusa nie była przerwana. Przeciwnie, była pielęgnowana, zaś sam grób był czczony i troskliwie chroniony.

W przestrzeni miasta
Powstające na ruinach żydowskiej stolicy z rozkazu cesarza Hadriana nowoczesne miasto rzymskie – Aelia Capitolina – zostało zaprojektowane w sposób zrywający z planem przestrzennym obowiązującym dotąd od setek lat. Rejon Golgoty został włączony  w jego nową strukturę urbanistyczną. I tak na miejscu śmierci, pochówku i zmartwychwstania Jezusa stanęła jedna z rzymskich świątyń, dedykowana bogini Wenus, celowo tam zlokalizowana, ażeby – jak w przypadku miejsca narodzenia Jezusa w Betlejem – zatrzeć pamięć o wydarzeniach będących przedmiotem chrześcijańskiego kultu. Budując na drogim chrześcijanom miejscu pogańską świątynię, mniemano, że w ten sposób położy się kres zjawisku pielgrzymowania do grobu Jezusa. Sytuacja taka utrzymywała się przez dwa następne stulecia. W tym czasie przeminęło kilka pokoleń chrześcijan i nikt już nie pamiętał, jak w rzeczywistości wyglądały najdroższe ich sercu pamiątki, przykryte strukturą pogańskiej świątyni. To tę świątynię Wenus, na rozkaz Heleny, matki Konstantyna Wielkiego, usunęli w pierwszej kolejności cesarscy architekci, odsłaniając pod jej fundamentem i zwałami ziemi nienaruszone na szczęście miejsca święte.
Kierując się ich lokalizacją, architekci zaprojektowali kościół w taki sposób, aby w jego obrębie znalazły się skała Kalwarii i grób Jezusa. Za centrum świątyni i punkt odniesienia uznano Grób Pański, wokół którego orientowano pozostałe części z rozmachem zaplanowanej, ogromnej bazyliki.
Bazylikę konsekrowano w 336 roku, ale prace przy odcięciu Grobu Pańskiego od zbocza litej skały, w której był wykuty przez Józefa z Arymatei, trwały nadal, aż do 384 roku. Ten ogromny i piękny kościół nie oparł się Persom, którzy w 614 roku weszli do Jerozolimy, zdewastowali i ograbili miasto, niszcząc jego liczne już wtedy kościoły, zaś Grób Święty sprofanowali, unosząc ze sobą nad rzekę Tygrys i Eufrat czczony na Kalwarii krzyż Chrystusa. Po pokonaniu Persów przez cesarza Herakliusza i odebraniu im Krzyża Świętego, najpilniejsze naprawy wokół bazyliki poczynił patriarcha Modestus.

Zniszczenia i odbudowy
Bazylika ucierpiała ogromnie w 1009 roku na skutek nieodwracalnych zniszczeń dokonanych z rozkazu egipskiego kalifa Hakima, kiedy to muzułmanie kilofami rąbali Grób Pański. Nieliczna już wtedy i uboga wspólnota miejscowych chrześcijan nie była w stanie przeciwstawić się tej agresji fanatyzmu muzułmańskiego, ani nie stać ją było na ponoszenie kosztów najpilniejszych napraw. Odbudowy podjął się cesarz bizantyński Konstantyn Monomach w 1042 roku. W  trakcie kosztownych prac cały wysiłek skupiono na uratowaniu zachodniej części kościoła, kryjącej w swych murach skałę Kalwarii i Grób Pański.
Całkowicie pominięto zaś jego wschodnią część, czyli właściwą bazylikę i atrium, które przepadły na zawsze. Krzyżowcy, którzy zdobyli Jerozolimę w 1099 roku, w swych pracach restauracyjnych nawiązali do świątyni skróconej o połowę i wprowadzili własne modyfikacje, które nadały kościołowi charakter i wygląd z grubsza niezmieniony do dzisiaj.
W oparciu o wszystkie znane nam okoliczności natury historycznej, urbanistycznej, architektonicznej oraz przekaz tradycji, znajdująca się pośrodku dzisiejszej Jerozolimy Bazylika Grobu Pańskiego niepodważalnie świadczy, że w obrębie jej zniszczonych wiekami murów znajduje się prawdziwy grób Jezusa i skała Kalwarii.

Jan Gać


 

Fot. J. Kret

„Pielgrzym” 2009, nr 7 (505), s. 14-15

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *