Czym były ewangeliczne talenty?

Czy to ludzkie zdolności, czy jednostka monetarna?

REKLAMA

Grecki rzeczownik „talanton” rzeczywiście odnosi się do kwestii związanych z finansami. Nie był co prawda walutą, ale jednostką wagi liczącą ponad 30 kilogramów szlachetnego kruszcu, być może monet. W tym sensie możemy mówić o jednostce monetarnej. Pojawia się ona tylko w przekazie ewangelisty Mateusza. W przypowieści o nielitościwym dłużniku wspomina on człowieka, który winien był królowi 10 tysięcy talentów (por. Mt 18,24), a więc ponad 300 tysięcy kilogramów srebra lub złota. Jest to suma niewyobrażalna i nie do spłacenia. My współcześnie powiedzielibyśmy, że jego dług to były „miliardy dolarów”. Dużo mniejsze kwoty pojawiają się w przypowieści o talentach (por. Mt 25,14–30), gdzie wyjeżdżający w podróż gospodarz powierza swym sługom odpowiednio pięć talentów, dwa i jeden. Mają oni nie tylko przechować bezpiecznie majątek pana, ale również go rozmnożyć. Z czasem termin „talanton” przeszedł do języków współczesnych, przyjmując znaczenie zdolności, szczególnych umiejętności i nieprzeciętnych sprawności. Człowiek otrzymuje je od Boga jako ogromny dar. Nie może jednak ich zaniedbać, przechowywać biernie lub wykorzystywać dla własnych celów. Ma talenty rozwijać, ofiarowując je dla dobra innych i całej wspólnoty Kościoła. W dniu sądu każdemu z nas przyjdzie zdać sprawę z właściwego wykorzystania talentów. Obyśmy nigdy nie usłyszeli oskarżenia Pana: „Sługo zły i gnuśny!” (Mt 25,26).

ks. Wojciech Kardyś


„Pielgrzym” 2017, nr 25 (731), s. 7

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *