List apostolski Franciszka w formie „motu proprio” z 8 sierpnia br., zmieniający brzmienie dwóch kanonów Kodeksu Praw Kanonicznego, położył kres istnieniu w Kościele katolickim prałatur personalnych. Dotychczas była tylko jedna taka struktura – prałatura personalna „Opus Dei”, ale przepisy kościelne przewidywały możliwość tworzenia podobnych jednostek terytorialnych i kanonicznych. Najnowszy dokument papieski oznacza więc w istocie zakończenie istnienia „Dzieła Bożego”, założonego w 1928 przez św. Józefa Marię Escrivá de Balaguera, w jego dotychczasowym kształcie jako odrębnej jednostki kościelnej na prawach diecezji z własnym biskupem i duchowieństwem oraz licznym gronem świeckich.
Analizy nowych przepisów podjął się na łamach włoskiego portalu ”Settimana News” włoski teolog i mariolog ks. Giancarlo Rocca ze Stowarzyszenia św. Pawła (paulista). Według niego nowego “motu proprio” można było się spodziewać po liście apostolskim “Ad charisma tuendum” z 14 lipca ub.r., skierowanym bezpośrednio do „Opus Dei”. Pozbawiał on m.in. Dzieło własnego biskupa i przenosił jego umocowanie prawne z Dykasterii ds. Biskupów do Dykasterii ds. Duchowieństwa. Tym razem papież nie wymienił wprost tego ruchu kościelnego, ale cała treść obecnego dokumentu jednoznacznie dotyczy w praktyce wyłącznie Opusu, które rangę prałatury personalnej miało od 28 listopada 1982 r.
Przypomniawszy historię tej kościelnej jednostki administracyjnej i uznając stanowczo, że jej miejsce w Kodeksie Prawa Kanonicznego (KPK) znajduje się w części poświęconej wiernym, zamiast wcześniejszych ustaleń, które włączały ją do kanonów dotyczących hierarchii, Franciszek sprowadził Opus Dei do statusu nawet niższego niż instytut świecki. Tamten status został zatwierdzony w 1950, stanowiąc powód do dumy, jako że był pierwszy i wzorem dla wszystkich instytutów świeckich.
W tym charakterze „Dzieło Boże” miało wówczas przełożonego generalnego i mogło inkardynować, tzn. przyjmować w swe szeregi księży i osoby świeckie. W nowym ujęciu papieskim tylko duchowni mogą być inkardynowani do tego publicznego stowarzyszenia kleryckiego, podlegającego Dykasterii ds. Duchowieństwa. Stało się oczywiste, że Opus Dei zostało pozbawiane świeckich, którzy stanowili dotychczas jego siłę a dziś już nie można ich uważać za jego członków.
Wynika to jasno z ogłoszonych przez Franciszka zmian w kanonach 295 i 296 KPK, które stanowią, iż osoba prawna, czyli w tym wypadku każdy wierny lub wierna ma swego proboszcza i ordynariusza (biskupa diecezjalnego). A zatem świeccy członkowie Opus Dei nie mogą już podlegać jego przełożonemu, jakby był ich ordynariuszem, ale całkowicie są zależni od swego proboszcza i biskupa. Oznacza to również kres marzeń o tym, aby prałatura Opus Dei mogła działać jako diecezja personalna z własnym ludem Bożym, o czym śnił św. Escrivá, który pragnął w swoim czasie, aby dom generalny jego Dzieła w Rzymie miał status diecezji. Ale ten pomysł uznał za „pozbawiony sensu” już kard. Domenico Tardini (1888-1961), który był wówczas protektorem Opusu. W tym świetle można lepiej zrozumieć różne wcześniejsze, z góry skazane na niepowodzenie, próby wyniesienia założyciela do godności biskupiej.
Sprawa świeckich i ich miejsca w łonie prałatury zaniepokoiła Opus Dei i jeśli w pierwszych tekstach papieskich mówiono o duchownych, należących do prałatury i o świeckich pracujących dla niej na zasadach kontraktowych, to obecnie ujęcie to już nie wystarczało i Dzieło próbowało na różne sposoby włączyć ich do prałatury. Mówią o tym postanowienia Katechizmu Opus Dei, którego wydania siódme (z 2003) i ósme (z 2010) różnią się nieco w ujęciu więzi łączących świeckich z prałaturą. Postanowienia te – zdaniem autora tekstu na portalu – są trudne do pełnego zrozumienia, ponieważ łączą w jednym organizmie księży i świeckich, gdy tymczasem dokumenty papieskie wyraźnie rozróżniają te dwie grupy ludzi. Samo Dzieło Boże, po zasięgnięciu sprzecznych opinii niektórych teologów i kanonistów, ostatecznie odrzuciło pogląd, jakoby świeccy nie mogli być pełnoprawnymi członkami tej organizacji.
Wydaje się więc, że najnowsze działania papieża zmuszą Opus Dei do przemyślenia na nowo całej jego struktury. Już po ukazaniu się ubiegłorocznego dokumentu stowarzyszenie ogłosiło, że pracuje nad nowymi strukturami, których szczegółów jednak nie ujawniono. Głównym problemem dla Dzieła Bożego byli i są, jak wspomniano, świeccy, będący jego prawdziwą siłą.
Zdaniem włoskiego teologa, gdyby Opus Dei pozostało instytutem świeckim, wówczas dzisiejsze problemy nie istniałyby. A gdyby przywróciło ono oblicze instytutu świeckiego – jak to sugerowano w Hiszpanii nawet na stronie zdecydowanie wrogiej tej organizacji – lub stowarzyszenia życia apostolskiego (z lub bez ślubów), odzyskałoby z pewnością świeckich, którzy mogliby cieszyć się rzeczywistym udziałem w życiu instytutu. Linia papieża jest jasna, a ta Opusu na razie jeszcze nie.
O. Rocca zauważył, że już po ogłoszeniu papieskiej konstytucji apostolskiej „Praedicate Evangelium” z 19 marca 2022, reorganizującej gruntownie Kurię Rzymską, należało oczekiwać interwencji papieża w sprawie Opus Dei. Nie wiadomo było tylko, kiedy to nastąpi. W istocie bowiem art. 117 wspomnianej konstytucji stwierdzał wyraźnie, iż nowo powstała Dykasteria (zamiast dotychczasowej Kongregacji) ds. Duchowieństwa będzie miała kompetencje w zakresie prałatur personalnych.
Autor wspomniał jeszcze, że niemal natychmiast po ukazaniu się obecnego motu proprio Franciszka prałat Opus Dei ks. Fernando Ocáriz zapewnił w ogłoszonym liście, iż w całej pełni zgadza się z tym, co zarządził papież, jako że odpowiada to charyzmatowi tego stowarzyszenia. Pragnie ono coraz bardziej się rozwijać dzięki wskazaniom Franciszka i zaangażowaniu wszystkich swych członków.
Źródło: https://www.ekai.pl/czy-pralatura-personalna-opus-dei-przestanie-istniec/
Fot. freelyphotos.com