Tradycyjna medycyna chińska mówi, że zanim pojawi się choroba, najpierw dochodzi do zablokowania przepływu energii życiowej. Stymulacja odpowiednich punktów przywraca naturalny przepływ energii, dzięki czemu organizm zaczyna wracać do równowagi, a objawy choroby ustępują.
Taka idea przyświecała twórcy klawiterapii, Polakowi dr. Ferdynandowi Barbasiewiczowi, który opracował metodę terapii czy raczej refleksoterapii za pomocą klawików (łac. clavus – gwóźdź).
Podczas zabiegu terapeuta przy ich użyciu uciska tysiące punktów – receptorów na skórze pacjenta. Powoduje to odreagowanie napięć centralnego układu nerwowego (mózgu i korzeni nerwowych).
Towarzyszy temu przekrwienie, a co za tym idzie odżywienie i dotlenienie tkanek i odbudowa uszkodzonych struktur. Zabieg nie jest przyjemny, a im bardziej jesteśmy „uszkodzeni’’, tym jest boleśniejszy. Ale jego dobroczynnego wpływu nie sposób przecenić. Wiedzą o tym i korzystają z niego sportowcy, m.in. złoty medalista, kulomiot Tomasz Majewski i tyczkarka Monika Pyrek.
Justyna Zamojska
„Pielgrzym” 2016, nr 3 (683), s. 36