O tym jak przygotować święta, żeby nie przeciążały one pani domu, z Jolantą Perucką, doświadczoną gospodynią domową, która każdego roku zaprasza na Wigilię rodzinę liczącą kilkanaście osób, rozmawia Marzena Burczycka-Woźniak.
– Pani Jolanto, kiedy zaczyna Pani myśleć o świątecznych przygotowaniach?
– Zacznijmy od tego, że już na początku listopada, kiedy kontakty z rodziną są bardziej intensywne, stawiam pytanie, właściwie retoryczne, bo odpowiedź jest z góry wiadoma: – Czy przychodzicie w tym roku na Wigilię? Serdecznie zapraszam… Wiedząc, ile osób przyjdzie, gdzieś tak w połowie grudnia robię dwa spisy: – potraw przewidzianych na święta oraz wiktuałów, które trzeba zakupić. Do zakupów angażuję męża. Nie mamy samochodu, więc nieborak musi krążyć kilka razy między domem a sklepami.
Najwcześniej kupujemy mąkę, cukier, olej, bakalie, słodycze (to co może dłużej leżeć), w ostatnim tygodniu produkty bardziej wrażliwe. Również potrawy dzielę na takie, które muszą być przygotowywane późno, w przeddzień lub w sam dzień Wigilii oraz te, które szykuję grubo wcześniej i po prostu zamrażam.
– To coś nowego, do tej pory ambicją pań było raczej szykowanie wszystkiego na świeżo, zatem na ostatnią chwilę.
– Dobrze byłoby takie myślenie zmienić. Niektóre potrawy wręcz wymagają trochę czasu, żeby zdążyły się przegryźć i nabrać właściwego smaku… Polskie kobiety traktują święta bardzo ambitnie, wręcz wyczynowo, a potem skarżą się, że w nawale zajęć, wszystkich tych na ostatni moment własnoręcznie lepionych uszek, pierogów, ciast, zup w kilku rodzajach (bo członkowie rodziny mają różne tradycje kulinarne) są tak zmęczone, nerwowe, że nawet nie potrafią cieszyć się świętami. Zamiast więc w dzień Wigilii od świtu miotać się po kuchni i sarkać na męża, któremu także zaczyna się udzielać panika przedświątecznych przygotowań, należy wcześniej sporządzić plan działań, najlepiej z kalendarzem w ręku.
– Wspomniała Pani o możliwości zamrażania. Jakie wigilijne potrawy nadają się do tego, kiedy je zamrażać i w jakiej temperaturze?
– Do zamrażania potraw dobrze jest mieć dużą zamrażarkę, mrożącą do – 18ºC. Po namowie rodziny mieszkającej na Zachodzie i podpowiadającej mi różne praktyczne rozwiązania, kupiłam taką kilka lat temu. Przyznam, że współpraca z tym urządzeniem zorganizowała mi znakomicie przedświąteczne zajęcia.
Już na początku grudnia, a można i wcześniej, zamrażam pierożki, uszka, które lepię w wolnych chwilach. Zamrażam je po ugotowaniu i przestudzeniu, a w samą Wigilię wrzucam, nie rozmrażając wcześniej, na wrzątek.
Stosunkowo wcześnie zamrażam wypatroszone, oczyszczone surowe ryby. Dawno już zrezygnowałam z horroru, jakim jest zabijanie karpia, który zdążył zadomowić się w wannie. Ryby w dzień Wigilii rozmrażam i smażę albo piekę w piekarniku. A zamrozić można niemal wszystko, łącznie z zupami, sosami, sałatkami, deserami, ciastami, rybą w galarecie… Po rozmrożeniu potrawy nie tracą ani wartości odżywczej, ani smaku. Pamiętajmy tylko, żeby układając w zamrażarce, opisać co jest w którym pojemniku. No i żeby czasem nie mrozić po raz drugi. Dodatkową, ale nieocenioną zaletą tej elektrycznej spiżarni jest to, że można z niej wyjmować taką ilość potraw, jaka w danym momencie jest potrzebna. Dzięki temu nic się nie marnuje, niczego nie trzeba wyrzucać.
– A jeśli w domu nie ma dużej zamrażarki?
– Też można tak wszystko zorganizować, żeby pani domu nie była skazana na stres przedświąteczny. Podam przykład, jak rozłożyć w czasie zajęcia w kuchni: nawet na 3 tygodnie przed Wigilią można upiec piernik, pierniczki czy kruche ciasteczka.
– 4 dni przed Wigilią – kapusta wigilijna, kapusta z grzybami jako farsz do pierogów czy uszek, śledzie marynowane.
– 3-2 dni przed Wigilią – keks, makowiec, paszteciki do barszczu.
– 2 dni przed Wigilią – uszka, pierogi, barszcz czerwony, zupa grzybowa.
– 1 dzień przed Wigilią – kompot z suszu, sałatka jarzynowa, ryba w galarecie, kutia.
Okaże się, że na dzień Wigilii pozostanie nam już tylko usmażenie ryb.
– Pewnie też symbolicznie traktujemy rygor 12 potraw.
– Oczywiście, najważniejsze przecież, żeby ten czas spędzony wspólnie przy stole był radosnym przeżyciem dla każdego, pozwolił na świąteczne wzruszenia i wzmocnił nasze rodzinne więzy.
„Pielgrzym” 2009, nr 25 (523), s. 18
Fot. pixabay.com