Fotografując przyrodę (część III) – Wojciech Misiukiewicz

Fotografia przyrodnicza jest przygodą, która wymaga cierpliwości oraz znajomości behawioru poszczególnych gatunków. Fotograf przyrody ma też obowiązek pamiętać o pewnych zasadach, które pozwolą na uniknięcie błędów, mogących przyczynić się do nieodwracalnych w skutkach strat. Polski Związek Fotografów Przyrody opracował nawet kodeks etyczny, którym powinni kierować się nie tylko członkowie i kandydaci Związku, ale wszyscy fotografujący przyrodę.

REKLAMA


Na polskim rynku fotograficznym funkcjonuje kilka małych firm oferujących możliwość sfotografowania ptaków i ssaków drapieżnych z uprzednio przygotowanych czatowni. Firmy te oferują stuprocentowy sukces fotograficzny, zapraszając klientów na zdjęcia bielików i innych ptaków szponiastych, kruków, srok, lisów. Niestety taki sukces związany jest zawsze z wabieniem zwierząt przy użyciu padliny celowo rozrzucanej wokół czatowni. Smutny obraz, który się wyłania z takiej praktyki,  związany jest nie tylko z warunkami sanitarnymi panującymi na nęcisku, ale przede wszystkim z faktem, iż zwierzęta przyzwyczajone do łatwego żeru zmieniają swój behawior, a ptasia młodzież nie nabiera naturalnych zachowań związanych ze zdobywaniem pokarmu.
Tematem wzbudzającym wiele emocji pozostaje fotografowanie ptaków na gniazdach. Rozmaite podręczniki i poradniki podpowiadają, że jedynie osoby posiadające doświadczenie mogą podejmować się fotografii ptaków podczas lęgów. Ale przecież samo doświadczenie i wiedza fotograficzna nie uprawniają do wykonywania zdjęć w pobliżu gniazda, zwłaszcza w przypadku gatunków chronionych. Na świecie organizatorzy wielu profesjonalnych konkursów fotograficznych nie przyjmują prac z ptakami właśnie przy gniazdach.
W każdym przypadku, zanim zdecydujemy się na ingerencję w najbliższe otoczenie gniazdującego ptaka, musimy rozważyć, czy wprowadzane przez nas zmiany nie spowodują nieodwracalnych następstw. I tak na przykład posadowienie czatowni zbyt blisko gniazda czy usuwanie naturalnych elementów z obszaru wokół gniazda zakłócających kompozycję obrazu mogą mieć katastrofalne konsekwencje. Nagle pojawiający się przy gnieździe szałas, odgłos pracującej migawki czy choćby delikatny ruch obiektywu mogą wypłoszyć stworzenie, a stres z tym związany bywa na tyle silny, że skrzydlaty rodzic może porzucić lęg. Człowiek poprzez swoją niefrasobliwość czy wręcz nachalność skazuje wówczas jaja na wychłodzenie bądź śmierć głodową już wyklutego potomstwa. Jeśli planujemy wykorzystać nasze ukrycie w ciągu dnia, dobrze jest, gdy do czatowni odprowadzi nas ktoś znajomy. Ptaki nie potrafią liczyć, a widząc odchodzącą postać, są przekonane, iż zagrożenie minęło i uspokajają się.
Odporność ptaków na obecność ludzi jest różna w zależności od gatunku i cech osobniczych zwierzęcia. Wrażliwe na wszelkie zmiany w otoczeniu gniazd bywają rodzice ptaków szponiastych, czajki, słonki; natomiast na przykład kurki jarząbków, ufne w swój pierzasty kamuflaż, siedzą twardo na gnieździe, nawet gdy podejdziemy do nich na niewielką odległość. Znowuż choćby przypadkowo spłoszony przez robotnika leśnego puchacz może już nie wrócić do gniazda, podczas gdy lelek kozodój odlatuje od piskląt na kilkanaście metrów, siada na pobliskiej gałęzi i przygląda się nieufnie dwunożnemu intruzowi. Po chwili, gdy zagrożenie minie, „na piechotę” wraca do gniazda i na powrót zajmuje się pisklętami.
Podobne zachowania dotyczą ssaków. Wilki, nękane obecnością ciekawskiego człowieka, z pewnością wyniosą szczenięta z gniazda, porzucając norę. Z kolei liszka jest dużo bardziej odporna na stres temu towarzyszący. Zdarzało mi się kilkukrotnie obserwować sytuacje, gdy wałęsające się wiejskie psy nachodziły lisich gospodarzy, próbując rozkopać ich nory. Wystarczyło jednak, abym na chwilę wyjrzał z czatowni, przemówił do nich mało pieszczotliwym głosem, a to zawsze skutkowało ich paniczną ucieczką. Lisy jednak nory nie porzucały.
Kontrowersje budzi nie tylko bezpośrednia obecność człowieka przy gnieździe, ale też w ostojach gatunków chronionych. Dotyczy to zwłaszcza gatunków, których krajowe populacje są skrajnie nieliczne, jak na przykład cietrzew czy głuszec. W ostatnich latach zdarza się coraz częściej, że regionalne dyrekcje ochrony środowiska wstrzymują wydawanie zezwoleń na filmowanie, fotografowanie oraz obserwacje mogące powodować płoszenie lub niepokojenie ptaków na całym obszarze województw. Dotyczy to wszystkich, nie wyłączając utytułowanych profesjonalistów. Sądzę, iż zasada ta w warunkach absolutnego zagrożenia populacji tych ptaków jest bardzo słuszna. Sam, choć posiadam w archiwach zdjęcia obu gatunków, to wykonane zostały one u naszych sąsiadów, na wschód i północ od granicy naszego państwa, gdzie populacje tych gatunków mają się świetnie – do tego stopnia, że są użytkowane łowiecko.
Nasz szacunek wobec przyrody objawia się nie tylko poprzez poszanowanie i atencję dla przedstawicieli świata zwierząt. To również nasze traktowanie świata roślin i grzybów. Żaden przedstawiciel rzadkiego gatunku nie powinien być zrywany bądź wykopywany na potrzeby wygodnej fotografii studyjnej lub wzbogacania tła innego fotografowanego gatunku. Fotograf nie może wycinać, wygniatać, udeptywać otoczenia interesującego go obiektu. Fotograf najzwyczajniej nie powinien pozostawiać po swojej obecności w terenie wyraźnych śladów.
Musimy pamiętać, iż my – fotografowie Natury – nie jesteśmy zwolnieni z przestrzegania prawa, które dotyczy ochrony przyrody i fotografii przyrodniczej. Jesteśmy wręcz zobowiązani do respektowania wymagań dotyczących otrzymywania właściwych zezwoleń na fotografowanie gatunków chronionych i wstęp na fotografowanie w obszarach chronionych. Nasze wejście do strefy ochrony zagrożonych gatunków roślin, grzybów i zwierząt może odbywać się wyłącznie po uzyskaniu odpowiedniego, oficjalnego zezwolenia. Jeśli mamy zamiar fotografować na obszarze parku narodowego, należy uzyskać oddzielne pisemne zezwolenie dyrektora parku. Natomiast w przypadku, gdy odkryjemy nowe, nie objęte ochroną strefową stanowisko gatunku, który podlega tej formie ochrony prawnej, powinniśmy powiadomić o tym właściwe instytucje (RDOŚ, park narodowy).
Przyznać trzeba, że fotografia przyrodnicza to przede wszystkim praca w terenie i związany z nią wysiłek. Jest to często wielogodzinne, nudne, bezczynne wyczekiwanie i wyglądanie zwierząt. Czasem przez krótką chwilę czekamy na odpowiednie światło, innym razem odrętwiali z zimna czatujemy na upragnionego stwora, siedząc przez pół doby w niewygodnej pozycji. Fotografia przyrodnicza to również – a może nawet przede wszystkim – umiejętność przyjmowania z pokorą wszelkich niepowodzeń. Nie zawsze bowiem wrócimy do domu bogatsi o kolejne fantastycznie wyjątkowe ujęcia.
Przede wszystkim jednak fotografia przyrodnicza jest szlachetną sztuką umiejętności postrzegania świata, dającą radość z obcowania z Naturą. To dla wielu z nas sposób na życie, spędzanie wolnego czasu, relaksu, możliwość poznania ciekawych ludzi zarażonych podobnym bakcylem. Nasza fotografia to zaszczyt obcowania z dziką przyrodą. Przygoda, zapisana nie tylko na kartach aparatów, ale również w naszej pamięci.

Wojciech Misiukiewicz


„Pielgrzym” 2017, nr 25 (731), s. 22-24

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *