Podatek od marzeń – Anna Gniewkowska-Gracz

Nic tak nie ekscytuje, jak perspektywa zdobycia dużych pieniędzy w krótkim czasie. Pokusa wygranej niewielkim nakładem sił i środków działa jak magnes wpędzając w sidła hazardu miliony ludzi. Choć popadli w długi tracąc rodzinę i przyjaciół, nie potrafią się wycofać. Każde wejście do gry to dla nich nowa nadzieja na to, że ślepy los w końcu i im zacznie sprzyjać. Niewielka stacja benzynowa na przedmieściach Poznania. Poniedziałkowe przedpołudnie. Przy automacie do gry pochłonięty rozrywką nastolatek co jakiś czas wrzuca do środka pieniądze.

REKLAMA


– Znów przegrałem trzy dychy! – wrzasnął w pewnym momencie wyrostek uderzając pięścią w stojącą przed nim maszynę.
Klientów w barze nie było wielu, ale w jednej chwili ucichły rozmowy.
– Chłopcze, nie szkoda ci na to pieniędzy? – zapytała z troską kobieta popijając kawę. – Nie powinieneś być w szkole o tej porze?
– A co to panią obchodzi – rzucił od niechcenia, ale zaraz potem dodał: – Nie poszedłem do szkoły, bo jest klasówka z polskiego, a podręcznik sprzedałem. Potrzebowałem kasy, żeby zagrać.
– Co ty mówisz… – kobieta kręciła głową z niedowierzaniem.
– Spokojnie, panuję nad sytuacją. Szczerze? Najczęściej inwestuję w to jedynie kieszonkowe. Tylko w ubiegłym miesiącu mnie poniosło. Przegrałem forsę, którą mama mi dała, żebym kupił sobie buty.

Bez limitu
Hazard – niezwykle pojemne słowo pochodzenia arabskiego. Pierwotnie oznaczało gry karciane, później – z języka angielskiego – mianem tym zaczęto określać rozrywki, w których zyskuje się lub traci pieniądze. Ruletka, poker, Black Jack przyciągają do kasyna tych, którzy pragną przeżyć przygodę z hazardem w najbardziej ekskluzywnym wydaniu. Tu liczy się nie tylko gruby portfel, ale także oprawa gry: elegancki strój, markowe alkohole, cygara, piękne kobiety. To świat kuszący obietnicą zbicia fortuny i awansujący na najwyższy szczebel społecznej drabiny tych, którzy do niego wstępują. Ryzyko takiego kroku jest jednak spore. Nie zawsze ludzie traktują grę w kategoriach rozrywki wyznaczając sobie finansowy limit na przegraną lub czas, jaki mogą na to poświęcić. Dla wielu niepostrzeżenie zabawa zamienia się w chorobę. Nie skutkują sygnały ostrzegawcze w postaci sporych przegranych. Gra toczy się dalej, choć często już za cudze pieniądze. Uzależniony hazardzista gotów jest zrobić wszystko, aby tylko z nowym kapitałem stanąć do gry.

W wersji light
Siłą napędową patologicznego hazardu jest potrzeba przeżywania silnych emocji. Tych niewątpliwie dostarcza każda kolejna partyjka czy rozdanie.
Ci, którzy mają żyłkę hazardzisty, a boją się większego finansowego ryzyka, wybierają hazard w wersji light. Totolotek, losy na loterii, automaty do gry o niskich wygranych zwane jednorękimi bandytami, hazard internetowy, konkursy audiotele czy radiowe zachęty typu: „Do wygrania dziś 10, 20, 50 tys. zł. Przyślij smsem swoje imię na numer … i kiedy do ciebie zadzwonimy, odbierz telefon hasłem…”. Bakcyla hazardu zaszczepia się nawet dzieciom próbującym w marketach wydobyć pluszaka z plastikowego urządzenia za pomocą metalowych szczypiec.
Trudno zaprzeczyć, że spektakularne wygrane padają urastając często do rangi medialnego newsa. Składają się na nie wszyscy uczestnicy płacąc podatek od marzeń.
Na rosnącym wśród naszych rodaków zamiłowaniu do hazardu korzystają nie tylko właściciele kasyn czy salonów gier, ale i skarb państwa. To z pewnością tłumaczy ogromne emocje, jakie w ostatnich tygodniach towarzyszą planom rządowego rozprawienia się z hazardem w Polsce. Bo jak tu skutecznie go ograniczyć i nie stracić?

Anna Gniewkowska-Gracz


„Pielgrzym” 2009, nr 24 (522), s. 12-13

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *