Dla wielu z nas zawód, który wykonują pielęgniarki, to nie praca, ale misja i służba. W to, co robią, wkładają całe serce, i dla wielu pacjentów są jak rodzina.
Jak wynika z „Raportu o stanie pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce”, opracowanego na zlecenie Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, w ciągu zaledwie 15 lat średnia wieku pielęgniarek wzrosła o prawie 10 lat, zaś średnia wieku położnych o ponad 8 lat. W obu tych grupach zawodowych przeważają kobiety, stanowiąc 97,1 proc. personelu pielęgniarskiego i 99,8 proc. personelu położniczego. Co ciekawe – dane wskazują, że z roku na rok zwiększa się zainteresowanie pracą w tym zawodzie wśród mężczyzn.
Z zeszłorocznego badania, przeprowadzonego przez MedMedia na zlecenie Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, na reprezentatywnej próbie 19 569 osób wynika, że prawie połowa zatrudnionych pielęgniarek i położnych zaprzestała pracy z powodu przejścia na emeryturę lub rentę. Warto zwrócić uwagę, że – jak wynika z raportu – prawie co trzecia zarejestrowana pielęgniarka i położna ma 51–60 lat, jednocześnie co trzecia ma ponad 60 lat, a tylko co szósta ma mniej niż 40 lat. Połowa pielęgniarek i położnych ma nie mniej niż 55 lat. Według prognoz przedstawionych w raporcie Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych z kwietnia 2022 roku: „do 2030 roku aż 65 proc. obecnie zatrudnionych pielęgniarek i 60 proc. położnych będzie w wieku uprawniającym do świadczeń emerytalnych”.
Z danych wynika również, że „ponad połowa pielęgniarek i prawie 45 proc. położnych pracuje w zawodzie 30 lat i więcej, a kolejne ponad 20 proc. od 10 do 20 lat, mniej niż co czwarta pielęgniarka i co trzecia położna pracuje w zawodzie krócej niż 10 lat”.
Uśmiech pacjentów
– Zawsze wiedziałam, że chcę pomagać ludziom. Wiedziałam, że będzie to bardziej „coś medycznego” niż jakakolwiek inna aktywność. Być może wynikło to z medycznych naleciałości rodzinnych. Szybko odnalazłam się w rzeczywistości pielęgniarskiej i bardzo lubię swoją pracę – opowiada pielęgniarka Karolina Hazubska z Oddziału Hematologii i Transplantologii Szpiku w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni. Podkreśla, że to trudny i wymagający zawód. – Praca z ludźmi psychicznie obciąża. Jednocześnie chcę podkreślić, że dla mnie jest piękna i satysfakcjonująca – dodaje.
Karolina Hazubska pracuje w systemie jednozmianowym jako pielęgniarka zabiegowa. To oznacza, że niektóre badania i czynności medyczne musi wykonać w określonym przedziale czasowym. Jest przy pacjentach – przy wykonywanych zabiegach, ich pielęgnacji czy podawaniu leków. – Każdy z nas jest inny, każdy znajduje się w innej życiowej sytuacji i ma całkiem inną historię. W mojej pracy trudne są chwile końca życia moich pacjentów. Nie da się na takie sytuacje uodpornić. Z jednej strony odczuwa się brak możliwości pomocy drugiej osobie, z drugiej zaś towarzyszy się jej przy trudnych emocjach, zarówno przy przekazaniu diagnozy, jak i podczas terapii. Terapii, która może być nieskuteczna – opowiada pielęgniarka.
– Dużą radość sprawia mi uśmiech pacjentów. To, kiedy mówią, że czekają na nas, że lubią z nami przebywać i czują się bezpiecznie. Zdarza się, że podczas hospitalizacji pacjenci się otwierają, opowiadają swoje rodzinne historie, dają ujście emocjom. To być może zaskakujące, ale naprawdę niektórzy traktują nas jak członków swoich rodzin – opowiada pielęgniarka.
Karolina Hazubska w zawodzie pracuje już od 13 lat i widzi, jak on się dynamicznie zmienia. – Nawet świadomość pacjentów się zmienia. Pielęgniarki są po różnych formach kształcenia, mają wiele możliwości i różne uprawnienia. Ten zawód bardzo zyskał na przestrzeni lat – podkreśla.
Zmiany i nowe wyzwania
To, że zawód pielęgniarki i położnej szybko się zmienia, podkreślała w tym roku Mariola Łodzińska, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. – Od lat każdego dnia z prawdziwą fascynacją, ale i olbrzymią dumą obserwuję, jak zmieniają się nasze zawody, pielęgniarki i położnej. Zmienia się świat, przyśpieszył rozwój medycyny i przed nami stoją nowe wyzwania. Kilkanaście lat temu nie sądziłyśmy, że ciągle będziemy w tym miejscu: ważnym, centralnym, z dużymi kompetencjami, ciesząc się zaufaniem pacjentów.
Podkreśliła, że „zmiany zawsze budzą pewien niepokój. Jestem jednak przekonana, że wspólnymi siłami, przy wzajemnym wsparciu podołamy wyzwaniom i nasze profesje będą dalej dynamicznie się rozwijały. Wykorzystajmy olbrzymi potencjał, którzy drzemie w naszym środowisku: czerpmy z doświadczenia, energii młodości, możliwości, o których kilka lat temu jeszcze nie marzyłyśmy. Pielęgniarstwo i położnictwo ma różne twarze i wymiary – wszystkie są potrzebne i cenne”.
Jak napisała prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych: „życzę nam, żebyśmy były silnym środowiskiem, które zna swoją wartość i szanuje swoich członków. Życzę zrozumienia i wsparcia: tak ze strony współpracowników, jak i pacjentów. W atmosferze wzajemnej akceptacji łatwiej mierzyć się z wyzwaniami naszej pracy. Życzę nam wielu radosnych chwil, szczęścia, powodów do uśmiechu i tego, żebyśmy były dumne z wykonywanego zawodu”.
Trzeba mieć powołanie
Marta Kwiatkowska zdecydowała się na pracę pielęgniarki kilka lat po studiach. Pracuje w jednym ze szpitali w Wielkiej Brytanii. – Długo nie chciałam być pielęgniarką, ponieważ był to zawód mojej mamy. Widziałam, jak bardzo jest zmęczona po pracy i zestresowana – opowiada. – Wszystko się jednak zmieniło, gdy zobaczyłam, ile satysfakcji przynosi pomaganie chorym. To był zwrotny moment w moim życiu – dodaje.
Jak podkreśla, „najwięcej radości w tej pracy daje to, gdy pacjenci doceniają pracę”. – Kiedy słyszę od pacjentów słowa „dobrze, że jesteś” albo „czekałam na Ciebie”, to chwyta za serce. Naprawdę znika wszelkie zmęczenie i trud. Widzi się tyko tego drugiego, uśmiechniętego – mimo cierpienia i bólu – człowieka – opowiada.
Marta Kwiatkowska pracuje w szpitalu od prawie 15 lat. – Pielęgniarstwo to praca, do której trzeba mieć powołanie. Jeśli ma się satysfakcję z tego, co się robi, to człowiek się nawet nie zastanawia, czy warto – podkreśla.
Bezcenna empatia
– Pamiętam, jak trafiłam nagle do szpitala. Pierwsze godziny spędziłam nawet bez butelki wody… – opowiada Bożena Sawicka. – Pamiętam stres, jaki we mnie był. I doskonale pamiętam panie pielęgniarki, które się mną zaopiekowały. Może wyraz „zaopiekowały” brzmi śmiesznie w ustach ponad sześćdziesięcioletniej kobiety, ale naprawdę tak było… To właśnie one podały mi wodę, zatrzymały się przy moim łóżku, porozmawiały – opowiada. Pani Bożena podkreśla, że jest pod wrażeniem empatii pielęgniarek. – To zaskakujące, jak można – przy tylu obowiązkach, tylu różnych ludziach – zachować spokój albo zadać banalne, ale jakże ważne dla wielu pacjentów pytanie: „Jak tam – wszystko dobrze?” – opowiada pani Bożena i dodaje: – Dla pacjentów pielęgniarki są jakby pomostem pomiędzy lekarzami a tymi, którzy potrzebują pomocy. Lekarz nie zawsze chce od razu odpowiadać na nasze pytania. Staram się to rozumieć, chociaż w sytuacjach stresowych, widząc pośpiech lekarzy, człowiek sam zaczyna się denerwować. Ale na szczęście są pielęgniarki, które cierpliwie tłumaczą, pomogą, same się czegoś dowiedzą albo wyjaśnią, dlaczego trzeba na jakieś wyniki badań dłużej poczekać. Dla pacjentów to naprawdę bezcenna pomoc.
Szczypta historii
Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek i Położnych, obchodzony 12 maja, został ustanowiony przez Międzynarodową Radę Pielęgniarek. Dlaczego 12 maja? To data urodzin jednej z najsłynniejszych przedstawicielek zawodu, pionierki nowoczesnego pielęgniarstwa i założycielki pierwszej szkoły pielęgniarskiej – Florence Nightingale. Szkołę The Nightingale Training School przy Szpitalu św. Tomasza w Londynie założyła w 1860 roku. Co ciekawe – szkoła ta działa do dziś. Stała się ona wzorem dla kolejnych świeckich placówek kształcących pielęgniarki na całym świecie. W Polsce pierwsza nowoczesna szkoła pielęgniarstwa powstała w 1911 roku, była to Szkoła Zawodowych Pielęgniarek Stowarzyszenia PP. pod wezwaniem św. Wincentego à Paulo. W ubiegłym roku w Polsce działało 126 szkół pielęgniarstwa.
W Centralnym Rejestrze Pielęgniarek i Położnych zarejestrowanych w styczniu ubiegłego roku było ponad 315 tysięcy pielęgniarek i prawie 42 tysiące położnych. Nie oznacza to jednak, że wszystkie są czynne w zawodzie. Pracujących jest około 74 proc. pielęgniarek i 70 proc. położnych. Najwięcej pielęgniarek pracuje w szpitalach oraz w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej. W domach pomocy społecznej pracuje zaledwie 1,6 proc. pielęgniarek.
Alicja Samolewicz-Jeglicka
„Pielgrzym” [26 maja i 2 czerwca 2024 R. XXXV Nr 11 (900)], str. 20-22.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.