Polska miodem płynąca? – ks. Stanisław Grunt

Departament rolnictwa w USA ogłosił w 2008 roku, że jeżeli zabraknie pszczół, to zginie 75 proc. gatunków roślin, ustanie produkcja pasz dla zwierząt, człowiek spustoszy oceany w poszukiwaniu żywości, głód zabije miliony ludzi.

REKLAMA


Pozyskiwanie miodu stanowi jedno z najstarszych zajęć, którymi trudni się człowiek od zarania dziejów. Tradycja pszczelarska na ziemiach polskich sięga czasów osadnictwa słowiańskiego, poczynając od Piasta czy nawet Popiela i przewija się na kartach licznych źródeł. Pisano o niej w kronikach polskich i obcych, jak chociażby w kronikach Dietmara, Galla Anonima, Jana Długosza, Marcina Kromera i wielu innych. W zamierzchłej przeszłości zajmowano się bartnictwem, czyli podbieraniem miodu pszczołom osiadłym w barci. Barcie stanowiły dziuple w drzewach z osiadłym rojem pszczół, jak i wydrążone otwory dla roju pszczelego w żywych drzewach lub kłodach w lesie. W ten sposób powstawały bardzo liczne bory bartne. Okres bartnictwa trwał na ziemiach polskich do końca XVIII wieku.

Cywilizacja woskowa
Polska średniowieczna słynęła z miodu i wosku. Uchodziła za kraj „mlekiem i miodem płynący”, a bartnicy cieszyli się powszechnym szacunkiem. Korzystali ze szczególnej opieki prawnej, posiadali spisane prawo bartne. Stanowili grupę wybraną i chronioną. Wystarczy powiedzieć, że w dawnej Polsce za zniszczenie barci lub kradzież pszczół groziła kara śmierci. Miód i wosk trafiały na królewskie i książęce stoły. Świątynie, zamki i dwory oświetlał płomień świec woskowych. Instytucje kościelne zabiegały o dary woskowe dla świątyń zwane „światłem dla Jezusa”.
Wosk pszczeli stał na „straży” ówczesnej cywilizacji europejskiej, wszak wszystkie pieczęcie na dokumentach urzędowych, aż do XVIII wieku, odciskano w wosku. Polska była jednym z największych producentów i eksporterów tego produktu. Kres „cywilizacji woskowej” spowodowało zastosowanie laku.

Era pasiek i uli
Pod koniec XIX i na początku XX wieku nastąpił zwrot w hodowli pszczół. Ludzie zaczęli zakładać pasieki blisko własnych domostw. Przemianę bartnictwa na pasiecznictwo przyspieszyły decyzje władz zaborczych, głównie pruskich i rosyjskich, które zakazywały bartnikom wstępu do lasu i zakładania nowych barci.
Na początku w pasiekach stawiano jeszcze kłody stojące lub leżące, wyrabiane z pni drzew. Były one ciężkie, z niewielką przestrzenią dla pszczół i utrudnionym dostępem do miodu. Te niedogodności przyczyniły się do budowy uli stolarskich. Zaczęła się era pasiecznictwa i pszczelarstwo stało się także przedmiotem badań naukowych.

Kopernik ula
Najwybitniejsze odkrycia w dziedzinie pszczelarstwa dokonały się za przyczyną ks. dra Jana Dzierżona (1811-1906). Jego osiągnięcia przyniosły mu międzynarodową sławę. Ten wielki syn ziemi śląskiej urodził się w Łowkowicach, ukończył Wydział Teologii Katolickiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Jako kapłan duszpasterzował na wikariacie w Siołkowicach i Popielowie, potem przez 40 lat był proboszczem w Karłowicach i w końcu rezydentem w Łowkowicach. Jego życiową pasją było pszczelarstwo. Uważał je za swoje drugie powołanie. Pisał o sobie: „Sądzę, że jestem powołany do tego przez Opatrzność. Ona dała mi miłość do pszczół, wśród których istnieje wiele tajemnic”.
Ksiądz dr Jan Dzierżon dokonał wielu odkryć w dziedzinie pszczelarstwa. Został przez współczesnych i potomnych nazwany „Kopernikiem ula”. Opisał zjawisko partenogenezy, czyli rozwoju trutni z niezapłodnionych jaj. Ogłosił, że pszczoły w swych organizmach zamieniają spożyty miód i pyłek na zapasy tłuszczowe. Stwierdził, że gruczoły gardzielowe wytwarzają mleczko, a larwy poszczególnych osobników są niejednakowo tym mleczkiem karmione. Wyodrębnił rodzaje chorób u pszczół i szczegółowo je opisał. Wymyślił ruchomą ramkę do uli.

Wiek XX i dziś
Przełom XIX i XX wieku na ziemiach polskich obfitował w upowszechnianie pszczelarskiej edukacji i rozwój organizacji ruchu pszczelarskiego, a i w Polsce międzywojennej pszczelarstwo cieszyło się dużym zainteresowaniem i wsparciem. Po II wojnie światowej, powstały w 1945 roku Centralny Związek Pszczelarski działał bardzo krótko i został rozwiązany przez władze komunistyczne.
W ostatnim ćwierćwieczu stan posiadania polskiego pszczelarstwa uległ znacznemu zmniejszeniu. Jeszcze na przełomie lat 70. i 80. XX wieku mieliśmy w Polsce około 2,3 miliona rodzin pszczelich i ponad 90 tys. pszczelarzy.
Obecnie Polski Związek Pszczelarski jest federacją ponad 60 organizacji i instytucji pszczelarskich. Podstawową komórką organizacyjną są koła pszczelarskie, zrzeszające od kilku do kilkuset pszczelarzy w powiatowych, regionalnych lub wojewódzkich związkach. Do organizacji należy dzisiaj około 28 tys. osób. Poza związkiem pozostaje około 13 tys. pszczelarzy. Razem pszczelarskie rzemiosło uprawia około 40 tys. osób. Liczbę wszystkich rodzin pszczelich szacuje się w Polsce na około 950 tys. Organem prasowym PZP jest miesięcznik „Pszczelarz Polski”. Wojewódzki Związek Pszczelarzy w Gdańsku wydaje kwartalnik „Bartnik Gdański”.
Na terenie Polski występują trzy rodzaje pszczół: pszczoła środkowoeuropejska (Apis mellifica mellifica) – miejscowa dla Polski, pszczoła ukraińska (Apis mellifica carnica) oraz kaukaska (Apis mellifica caucasica). Ośrodkami naukowymi są instytuty w Skierniewicach i Puławach oraz Technikum Pszczelarskie w Pszczynej Woli. Polskie pasieki produkują rokrocznie około 18 tys. ton miodu.

Dobrodziejstwo
O dobroczynnych właściwościach miodu nikogo nie trzeba przekonywać. „Chcesz być zdrowy, nie chorować, musisz miód co dzień smakować!”. Niestety wiedza, jak bardzo zdrowy jest miód, jak rewelacyjnie wpływa na organizm człowieka, jest niedostateczna. Świadczy o tym małe spożycie miodu przez statystycznego Polaka, który zjada tylko 0,20 kg w roku. Zajmujemy ostatnie miejsce na liście konsumentów miodu w Europie.

Świat bez pszczół?
Świat bez pszczół to katastrofa ekologiczna, ponieważ – według raportów nauki – 95 proc. roślin na naszej planecie zapylają pszczoły, a tylko 5 proc. inne owady, a szczególnie trzmiele. Departament rolnictwa w USA ogłosił w 2008 roku, że jeżeli zabraknie pszczół, to zginie 75 proc. gatunków roślin, ustanie produkcja pasz dla zwierząt, człowiek spustoszy oceany w poszukiwaniu żywości, głód zabije miliony ludzi.
Pszczoły są naturalnym i ciągle niezastąpionym czynnikiem plonotwórczym, jako zapylacze olbrzymiej liczby gatunków roślin. Próby zastąpienia pszczół jako zapylaczy są nierealne. Nie można dopuścić, aby pszczoła podzieliła los innych gatunków owadzich, które już zaginęły z winy człowieka. Zadaniem naukowców i rządzących jest szybkie działanie w celu ochrony pszczół.
Warto przytoczyć powiedzenie noblisty Alberta Einsteina: „Jeśli z powierzchni Ziemi zginą pszczoły, człowiekowi pozostaną cztery lata życia”. – Oby się mylił.

ks. Stanisław Grunt


„Pielgrzym” 2009, nr 23 (521), s. 12-13

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *