Polski przylądek – Anna Mazurek-Klein

Wszystkie dzieci mieszkające w Irlandii podlegają obowiązkowi szkolnemu. Dotyczy to również dzieci polskich emigrantów. Większości z nich bardzo zależy, aby ich pociechy posługiwały się poprawnie także językiem ojczystym, czytały polską literaturę, poznawały polską tradycję i bogatą kulturę. Z pomocą idą szkoły polonijne. Jedną z nich jest Polska Szkoła Bez Granic.

REKLAMA

„Jest takie miejsce, gdzie poczujesz się jak w kraju nad Wisłą. Gdzie polska mowa dociera z każdego zakątka, a ciekawe historie i wyjątkowe tradycje uświadomią Tobie, że należysz do wspaniałego narodu. Tym miejscem jest Polska Szkoła Bez Granic, gdzie odkrywanie języka polskiego na pewno okaże się fascynującą przygodą” – czytamy na stronie internetowej tej szkoły.

Dyrektorem placówki jest polska emigrantka, rodowita pelplinianka – Anna Siecińska, którą namówiłam na opowieść o codziennym życiu na obczyźnie i polskiej szkole, którą stworzyła w Irlandii. Anię pamiętam jeszcze ze szkoły. Bystra, inteligentna dziewczyna z wieloma ciekawymi pomysłami na życie. W 1999 roku, po skończeniu liceum ogólnokształcącego w Pelplinie, rozpoczęła studia w Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku. W 2003 roku uzyskała licencjat z języka polskiego, rok później tytuł magistra historii. – W maju 2004 roku, po otwarciu granic w Unii Europejskiej, mój mąż Mariusz postanowił wyjechać do pracy właśnie do Irlandii. Po kilku miesiącach zdecydowałam się dołączyć do niego wraz z naszym trzyletnim synkiem Konradem. Pierwsze miesiące na obczyźnie były dosyć trudne. Nie było tam wówczas, jak obecnie, tak wielu Polaków. Nie było też polskich sklepów, kościołów, duszpasterzy ani lekarzy. Co prawda samym Irlandczykom nie można było niczego zarzucić, byli bardzo pozytywnie nastawieni do polskich emigrantów, niosąc im bezinteresowną pomoc. W rozmowach często podkreślali, że oni również kiedyś musieli wyjeżdżać „za chlebem” do Anglii, Australii czy Stanów Zjednoczonych i rozumieją, jak trudno jest żyć poza rodzinnym krajem. Pamiętam nasze pierwsze święta Bożego Narodzenia. Bez opłatka, sianka pod obrusem, karpia, bez polskiej pasterki, z wszechogarniającym smutkiem oraz tęsknotą za rodziną i przyjaciółmi – mówi Anna, dodając, że nie siedziała jednak z założonymi rękoma, napawając się li tylko nostalgią. W styczniu 2005 roku podjęła pracę w przedszkolu, do którego zabierała również synka Konrada. Jednak nie czuła się spełniona zawodowo, dlatego rozpoczęła współpracę z St. Peter’s College w Dunboyne i zaczęła prowadzić kursy języka polskiego dla dorosłych, które cieszyły się dużym zainteresowaniem Irlandczyków, a motywacji i powodów do nauki było tyle, ilu zainteresowanych. – Młodzi chłopcy chcieli znać język ze względu na piękne Polki (śmiech), a dojrzałe osoby ze względu na wyjazdy do Polski w celach turystycznych czy marketingowych – dodaje Anna. W 2006 roku państwo Siecińscy kupili dom i przeprowadzili się do małej miejscowości Clonee w hrabstwie Meath, która leży niedaleko Dublina (20 minut jazdy samochodem). Ania rozpoczęła pracę w szkole specjalnej, a po kilku miesiącach udało jej się dostać posadę w Scoil Thomais w Laurel Lodge w Castleknock jako nauczyciel języka angielskiego. W tym czasie rozpoczął się ogromny napływ emigrantów do Irlandii. W poszczególnych klasach irlandzkich szkół było kilkoro, a nawet kilkanaścioro dzieci, które w ogóle nie znały języka angielskiego, dlatego też wzrosło zapotrzebowanie na nauczycieli języka angielskiego posiadających  doświadczenie w nauce języka, ale i znających inny język. – Zatem w 2008 roku rozpoczęłam rozpoznanie moich kwalifikacji zawodowych. Uzupełniłam wykształcenie na Dublin City University i w 2009 roku otrzymałam zgodę na nauczanie w szkołach irlandzkich. Pracę w szkole podstawowej Assumption Junior School w Walkinstown, w której pracuję do dziś, podjęłam jednak dopiero po roku, gdyż urodziłam córeczkę Emmę. W 2012 roku, kiedy Emma rozpoczęła naukę w przedszkolu, zapisałam ją również do jednej z sobotnich szkół polonijnych w Dublinie, sama zaś podjęłam tam pracę jako nauczyciel języka polskiego. W tej szkole zaprzyjaźniłam się z Anną Lejman, nauczycielką Emmy z przedszkola. Znałyśmy się już wcześniej, bowiem nasi synowie przez dwa lata uczyli się razem w jednej ze szkół polonijnych. Ta znajomość oraz wspólne doświadczenie w nauczaniu zaowocowały pomysłem stworzenia nowej szkoły, alternatywnej dla już istniejących. Polska Szkoła Bez Granic powstała na bazie moich doświadczeń i obserwacji wyniesionych ze szkół irlandzkich. Model szkoły pozostał taki sam, jak ten, który działa w szkołach, do których uczęszczają polonijne dzieci na co dzień, zmienił się tylko język. Pomysł okazał się trafiony. W kwietniu 2014 roku założyłyśmy stowarzyszenie i zarejestrowałam szkołę w bazie szkół polonijnych przy Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Dublinie.  Wynajęłam budynek szkolny od szkoły irlandzkiej w Tyrrelstown i od września 2015 roku rozpoczął się nabór do sobotniej Polskiej Szkoły Bez Granic. Dla mnie okres ten był bardzo ważny i trudny zarazem, bowiem w czerwcu urodziłam drugą córeczkę Fionę, więc obowiązków ciągle przybywało. Na szczęście dzięki pomocy mojej mamy, która często u nas gości, udało się wszystkiemu sprostać – mówi Ania.

Polska Szkoła Bez Granic, zwana w Irlandii Polish School No Limits, działa według kalendarza szkół irlandzkich. Obowiązują w niej programy nauczania przeznaczone dla polskich dzieci uczących się za granicą. W roku szkolnym 2016/2017 naukę podjęło 80 uczniów. Szkoła zatrudnia 10 nauczycieli i logopedę. Otwarta jest przez 37 sobót w roku szkolnym. Zajęcia rozpoczynają się o godzinie 9 i trwają do 13. Realizuje podstawowy blok nauczania, w skład którego wchodzą: nauczanie przedszkolne, nauczanie wczesnoszkolne, nauka języka polskiego, historii, geografii z elementami przyrody oraz zajęcia muzyczne. Z kolei od godziny 13.15 do 14.30 chętni uczniowie mogą uczestniczyć w zajęciach dodatkowych. Są to warsztaty plastyczne, koło fizyczno-chemiczne oraz zajęcia z wychowania fizycznego. Jest też specjalna oferta dla rodziców: od godziny 9 do 10 fitness, a od 12 do 13 konwersatoria z języka angielskiego. Od kwietnia tego roku rozpoczną się zajęcia przygotowujące młodzież do egzaminu z języka polskiego na irlandzkiej maturze. Dzięki temu polscy uczniowie mają możliwość uzyskania 100 dodatkowych punktów.

– Raz w miesiącu odwiedza nas Monika Sadlak, wiceprezes Polskiej Akademii Dzieci z siedzibą w Gdańsku. PAD to pierwszy na skalę światową uniwersytet dziecięcy, w którym dzieci otrzymują indeksy. Na każdym spotkaniu dwoje lub troje uczniów przedstawia innymi dzieciom referat o czymś, co je interesuje. Każdy referent jest nagrodzony i każde dziecko zadające pytania na temat wygłoszonego referatu również zostaje nagrodzone. To jest już nasz drugi rok bardzo owocnej współpracy. W czasie roku szkolnego mamy też wiele okazji do świętowania, obchodzimy m.in: Międzynarodowy Dzień Kropki, Dzień Misia, Dzień Naukowca, Święto Niepodległości i Święto Pasowania na Ucznia. Przed Bożym Narodzeniem wystawiamy jasełka, a w karnawale obowiązkowo jest zabawa. Organizujemy też konkurs recytatorski i ortograficzny, wyjeżdżamy na wspólne wycieczki. W czasie istnienia naszej szkoły nawiązaliśmy współpracę z Ambasadą RP w Dublinie i Ośrodkiem Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą (ORPEG). Dzięki projektom, które piszemy dwa razy do roku, mamy możliwość wyposażenia szkoły w pomoce naukowe. W ten sposób powstała szkolna biblioteka, otrzymaliśmy podręczniki dla dzieci do klas I–III szkoły podstawowej, zabawki do przedszkola oraz laptopa. Do partnerskich szkół z Polski, z którymi utrzymujemy stały kontakt, a dzieci wymieniają się listami i kartkami, należą Szkoła Podstawowa nr 173 z Łodzi oraz Zespół Kształcenia i Wychowania nr 1 w Pelplinie. Szkoła z Łodzi w roku szkolnym 2015/2016 zorganizowała dla nas zbiórkę książek i podręczników. Była to ogromna pomoc w pierwszym roku działalności naszej placówki – mówi dyrektor Siecińska. – Najważniejsze jest jednak to, że nasi uczniowie, choć zmęczeni pięciodniowym trybem nauki w szkole irlandzkiej, w każdą sobotę przychodzą z uśmiechem na twarzy i z niecierpliwością czekają na spotkanie ze swoimi nauczycielami i przyjaciółmi z Polskiej Szkoły Bez Granic. Tu właśnie jest nasz polski przylądek.

Anna Mazurek-Klein

„Pielgrzym” 2017, nr 3 (709), s. 18-20

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *