MAMA! – ks. Enzo Di Natali „Pięć milionów zgaszonych gwiazdek” [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Na zawsze… To słowo jest dla mnie Twoim imieniem. Chciałbym zachwycać się samym dźwiękiem tych dwóch sylab i dwukrotnie powtarzanych głosek „m” i „a””. Mama! To jest właśnie Twoje imię: Mama, moja Mama.

REKLAMA

Podobno „a” jest pierwszą literą alfabetu, którego uczą się dzieci. Kiedy mama z uśmiechem bierze na ręce swoje cudowne, słodkie dziecko, unosi je i pociera jego maleńki no sek, ono jest szczęśliwe, uśmiecha się, mruga oczkami i gaworząc mówi: a… a… a… a… a. I tak samo śpiewa mama, układając je do snu.

Jednak ja nie miałem możliwości, aby radośnie zawołać do Ciebie, Mamo! A przecież mój język rozwijał się prawidłowo. Naprawdę nie miałem żadnej genetycznej wady. Mówię prawdę, a ona jest więcej warta niż wszystkie skomplikowane aparatury w naukowych laboratoriach. Tak, Mamusiu, ja nie byłem chory i przez całe życie mógłbym powtarzać Twoje przepiękne imię: Mama! Powiem więcej: wymawianie Twojego imienia nigdy by mnie nie zmęczyło. Odmówiono mi radości, drgającej w dźwiękach strun głosowych, jaką jest całkowicie wypełnione miłością słowo „mama”.

Nie pozwolono mi się urodzić! Nie przeżywaj tego tak bardzo. Ja dobrze wiem, że nie jesteś ani oprawcą, ani katem. Tak bardzo kochasz życie. To nie Ty mnie odrzuciłaś. To inni źle Ci doradzali, straszyli i opowiadali tak wiele bzdur, że się poddałaś. Co powiedzieli? Może przypomnę o tym trochę później. Teraz chcę, abyś wiedziała, że bardzo Cię kocham, bardzo… nieskończenie… (…)

* * *

Droga Mamusiu! Wiem, że cieszyłaś sie, czytając moje poprzednie listy. Więcej, często czytałaś je ponownie. Ileż to razy! Jeden z listów, może właśnie ten z 2 listopada, czytałaś ze łzami w oczach. Nie zasnęłaś wtedy łatwo. Schowałaś go pod poduszką. Około trzeciej nad ranem nagle się obudziłaś. Co Ci się przyśniło, Mamo? Jakiś koszmar? Czy to ja, Twoje nienarodzone dziecko, Cię wystraszyłem? Przebacz! Pamiętam, że zaraz po przebudzeniu wystraszona szukałaś mojego listu. Znalazłaś go i jeszcze raz uważnie przeczytałaś. I wtedy z Twoich oczu popłynęły obfite łzy.

Droga Mamo! Znowu piszę do Ciebie, ale nie oczekuję, że przeczytasz ten list. Możesz go nie czytać. Nie chcę, abyś płakała. Pragnę, żebyś zawsze była szczęśliwa.  Kochana Mamo! Zastanawiam się, do kogo byłbym podobny? Do Ciebie czy do Taty? Podobno córki są bardziej podobne do taty, a chłopcy do mamy. Czy tak naprawdę jest? (…)

* * *

Kochana Mamo! W poprzednim liście zaznaczyłem, że chcę podzielić się swoimi przemyśleniami na temat przerwania ciąży.  Fakt, nie ukończyłem wyższych studiów, ale jak mógłbym studiować, skoro się nie urodziłem? Byłbym bardzo zadowolony, mogąc się uczyć, przeprowadzać badania, pogłębiać wiedzę! Tak, Mamo, bardzo lubię wszystko dokładnie zrozumieć i sam dochodzić do prawdy.

Czy te listy, które do Ciebie piszę, nie ukazują mojego pragnienia pogłębiania wiedzy? Gdybym nie zwracał się do Ciebie, utonęłabym w wiecznym zapomnieniu. Piszę przede wszystkim dlatego, że w ten sposób chcę wyrazić moją wielką miłość do Ciebie, mojej Mamy. Czasami, gdy słyszę słowa piosenki z serialu „Nigdy Cię nie zapomnę”, które brzmią tak: Nigdy cię nie zapomnę, moja miłości, miłości… to nieustannie myślę o Tobie i tylko o Tobie. Na Ziemi, która mnie nie przyjęła, znałem tylko Ciebie. Przez trzy miesiące żyłem w Twoim łonie i ciągle słyszałem, jak biło dla mnie Twoje serce (…).

„Pielgrzym” [14 i 21 kwietnia 2024 R. XXXV Nr 8 (897)], str. 21.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *