Rolnicy z całej Polski protestują. Blokują drogi wojewódzkie, autostrady, centra miast i kluczowe lokalne trasy. Chcą, żeby było o nich głośno, bo jak mówią, jeśli teraz nie zawalczą o swoją przyszłość, dla wielu z nich będzie to oznaczało bankructwo i zakończenie działalności. Walka nie toczy się tylko o przyszłość rolników – kłopoty producentów żywności prędzej czy później odbiją się również na konsumentach.
20 lutego 2024 roku na długo pozostanie w pamięci polskich kierowców. Ogólnopolski protest rolników przybrał bowiem formę blokowania przede wszystkim dróg i autostrad. Prawie 200 lokalizacji, blokad, wolnych przejazdów czy pikiet w całej Polsce robiło wrażenie i skutecznie utrudniało wtorkową codzienność. Skala protestu jest nieporównywalna z żadnym innym strajkiem w ostatnich latach.
Rolnicy są wściekli i zdesperowani, na protestach nie brakowało emocji, ale jak mówią, to jedyny sposób, żeby zwrócić na siebie uwagę i rozpocząć rozmowy. Problemy rolników są niestety bardzo złożone i nie da się ich rozwiązać jedną ustawą czy decyzją na poziomie krajowym.
Postulaty rolników
Pierwszym i podstawowym postulatem rolników jest natychmiastowe wstrzymanie importu zboża z Ukrainy. Jak twierdzą, niekontrolowany, wielkoskalowy import z objętej wojną Ukrainy to główna przyczyna spadku cen w skupach, obniżenia jakości żywności i problemów ze sprzedażą polskich produktów rolnych. Kłopot polega na tym, że skupy mają pełne magazyny tańszego ukraińskiego zboża, a rolnicy nie mogą sprzedać swoich płodów rolnych, mimo że ponieśli już koszty ich wyprodukowania.
Problem z ukraińską żywnością sięga dużo głębiej. Jak mówią rolnicy, na Ukrainie nie obowiązują przepisy zabraniające używania ciężkiej chemii przy produkcji żywności. Tym bardziej w czasie wojny kontrola jakości i środków używanych do produkcji rolnej zeszła na dalszy plan lub została całkowicie zaniechana. Trudno się dziwić, że rolnicy, na których przepisy unijne nakładają coraz to nowe obostrzenia i regulacje, sprzeciwiają się przyjmowaniu tych samych produktów, których jednak te kontrole nie obejmują i nie obowiązują.
Tak działa rynek – tańszy produkt wypiera droższy, bo ostatecznie decyduje cena, a nie jakość. Szczególnie jeżeli nie da się jej sprawdzić gołym okiem. W końcu stężenia pestycydów w jedzeniu na naszym stole nie widać. Oczywiście nie jest prawdą, że rolnicy walczą wyłącznie o zdrową żywność – to by było nadużycie. Walczą przede wszystkim o swoje być albo nie być. Współczesne rolnictwo to skomplikowana działalność gospodarcza, obciążona wieloletnimi kredytami, spłacanymi z zysków ze sprzedaży płodów rolnych. Jeżeli tych zysków nie ma – skutki mogą być poważne. Jeżeli dodamy do tego, że większość rolników prowadzi tak zwane gospodarstwa rodzinne, walka o byt staje się bardzo realna.
Zmiana zapisów w Zielonym Ładzie
Drugim żądaniem protestujących rolników jest zmiana szkodliwych ich zdaniem zapisów zawartych w Zielonym Ładzie. To pakiet ustaw, które w założeniu mają umożliwić Unii Europejskiej osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 roku. W praktyce jest to szereg ograniczeń i obostrzeń dla różnych gałęzi gospodarki, w tym rolnictwa. Rolnicy nie zgadzają się z przyjętymi założeniami, uważają, że nie zostały one należycie skonsultowane i nie dotyczą wszystkich krajów UE w równym stopniu.
Przykłady można mnożyć. Od różnych norm dla poszczególnych krajów członkowskich, po inne kwoty dofinansowań czy dopuszczaną ilości środków ochrony roślin stosowanych przy uprawach. Jednym z jaskrawych przykładów są zapisy dotyczące tak zwanego ugorowania. To regulacja zawarta w Zielonym Ładzie, która najprościej mówiąc, polega na wyłączeniu 4 procent ziemi rolnej z użytkowania. Oznacza to, że rolnik mający 100 hektarów ziemi nie może uprawiać aż 4 hektarów, a jak twierdzą protestujący – to tylko pierwszy krok i w przyszłych latach procent ugorowanej ziemi może się zwiększyć.
Mimo szlachetnych niewątpliwie założeń Zielonego Ładu rolnikom trudno się pogodzić z – jak sami mówią – wymierzonymi w nich przepisami. Do tego dochodzą inne kwestie, takie jak rewaloryzacja kwot związanych ze zwrotem akcyzy za paliwo, wprowadzenie ceł na import z Ukrainy, wyrównania poziomu dopłat w UE itd.
Walka o uczciwe traktowanie
O protestach jest również głośno za granicą. Ukraiński prezydent nazwał strajki „erozją solidarności” i stwierdził, że zaledwie 5 procent ukraińskiego eksportu rolnego przechodzi przez polską granicę. Jego zdaniem w obecnej sytuacji „nie chodzi o zboże, a o politykę”. Rolnicy nie zamierzają się jednak poddawać. Nie są to protesty antyukraińskie – wielu z protestujących osobiście angażowało się w pomoc humanitarną uchodźcom czy wysyłanie darów do objętej wojną Ukrainy. Rolnikom zależy jednak na wyrównaniu szans i uczciwym traktowaniu polskich producentów żywności, którzy w zderzeniu z niekontrolowanym importem i nieuczciwą konkurencją zostali zostawieni sami sobie.
Jakub Klebba
„Pielgrzym” [3 i 10 marca 2024 R. XXXV Nr 5 (894)], str. 24-25.
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.