Legenda o… – Anna Maria Kolberg OVC

Czekała na narodziny każdego dziecka z niecierpliwością. Natychmiast biegła, by obejrzeć swą kolejną potencjalną ofiarę. …

REKLAMA


… Tak było i tym razem. Pobiegła do Betlejem co sił w nogach. Wmieszała się w tłum gości, ale wszyscy natychmiast rozpoznali jej długi, ciemny płaszcz. Któż się z nią nie spotkał w chwili cierpienia, choroby, lęku… Każdy, kto ją zauważył, zakrywał oczy i cofał się z obawy, by jej przypadkowo nie dotknąć. Nikt się jej nie spodziewał w tym miejscu, nikt nie próbował zatrzymać. A ona pewnie i bez przeszkód zbliżała się do żłobka. Już miała pochylić się nad Dzieckiem, gdy Matka podniosła je i przytuliła do serca.

– Jeszcze się spotkamy – syknęła mściwie postać w ciemnym płaszczu i zniknęła w ciemnościach nocy…

Trzydzieści lat później Syn posłany przez Ojca, w mocy Ducha Świętego głosił Dobrą Nowinę. Uzdrawiał chorych, uwalniał opętanych, wskrzeszał umarłych, pocieszał smutnych, przywracał godność odrzuconym, pokój zalęknionym, radość smutnym…

Pewnego dnia znów stanęła przed Nim postać w ciemnym płaszczu. Tym razem ponure odzienie było bardzo zniszczone, a jego właściciel wzburzony.

– Dlaczego niszczysz moje panowanie?! Jakim prawem wchodzisz na teren mojego królestwa?! – krzyknęła postać.

– Nie masz prawa do żadnego człowieka – usłyszała w odpowiedzi – Człowiek jest własnością Najwyższego. To jest Jego Królestwo.

– Podziurawiłeś w wielu miejscach mój płaszcz, nie potrafisz go jednak zedrzeć ze mnie – wykrztusiła z siebie postać – A ja zabiorę Ci wszystko! Doświadczę Cię samotnością!

Postać zniknęła w tłumie, ale codziennie śledziła z daleka swego Rozmówcę.

A do Jezusa wciąż przychodzili ludzie. Słuchali przypowieści o Królestwie, rozmawiali z Nim o swych wątpliwościach, przynosili chorych, przyjmowali przebaczenie i błogosławieństwo. Aż nadeszła godzina, w której Syn miał zostać uwielbiony…

W ogrodzie oliwnym postać nie musiała przepychać się przez tłum. Nie było tu słuchających ani proszących o pomoc. Tylko kilku uczniów spało nieopodal. ROZPACZ miała więc swobodny dostęp do swej Ofiary. Tak się jej przynajmniej wydawało…

Gdy usłyszała Jego wołanie z krzyża: – Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił! – tryumfowała.

– To najpiękniejszy dzień w moim życiu! – wołała w uniesieniu.

Ale to nie były ostatnie słowa Umierającego.

– Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego! – usłyszała rozpacz. I to była ostatnia chwila jej złudzeń i jej iluzorycznego panowania.

Do dzisiaj błądzi po ziemi i miesza się w tłum Jego dzieci. Zaczepia samotnych, szepcze do uszu chorych, zwodzi ich rodziny, okłamuje bezrobotnych, usiłuje sączyć swój jad w serca tych, którzy stracili najbliższych.

Próbuje zawieść wszystkich na skraj desperacji, ale jest Ktoś silniejszy od niej. Wystarczy zrzucić swą troskę na Niego. Gdy On będzie jej Właścicielem, rozpacz wycofa się przerażona. Doskonale wie, Kto jest Zwycięzcą…

Dusza moja spoczywa tylko w Bogu,

od Niego przychodzi moje zbawienie.

On jedynie skałą i zbawieniem moim,

twierdzą moją, więc się nie zachwieję. (…)

Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja,

bo od Niego pochodzi moja nadzieja.

On jedynie skałą i zbawieniem moim,

On jest twierdzą moją, więc się nie zachwieję.

W Bogu jest zbawienie moje i moja chwała,

skała mojej mocy,

w Bogu moja ucieczka.

W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie!

Przed Nim serca wasze wylejcie:

Bóg jest dla nas ucieczką! (…)

Bóg jest potężny (Ps 62).

Anna Maria Kolberg OVC


„Pielgrzym” 2009, nr 20 (518), s. 24

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *