Ograniczyć spadek po PRL – Ks. Franciszek Kamecki

Źle jest z obywatelem, skoro łatwo można matce odebrać noworodka, a przy cesarskim cięciu podczas porodu można ją jeszcze, jako gorszą w społeczeństwie, wysterylizować. Źle, skoro takie decyzje łatwo podejmuje lekarz, kurator i sędzia. Całkiem źle, skoro kuratorzy i sędziowie rozbijają biedną rodzinę, zamiast jej pomagać. Mając do dyspozycji różne prawne środki, te instytucje wybierają najsurowsze, najgorsze z możliwych. Widać w tym działaniu złośliwość. I jakby prawie nienawiść do słabych, prostych i bezbronnych, biednych i nieudaczników.

REKLAMA


„My ci pokażemy, my cię naprostujemy” – słychać nadmiar władzy w gębie. Prawdopodobnie chodzi o udowodnienie ważności instytucji, wykazanie, jak ważne są te wątpliwe instytucje wychowawczo-sądowe i ich zespoły, kadry, placówki i miejsca pracy.
Jest przecież inaczej: tylko rodzina, a nie inne placówki, jest najważniejsza i zdolna do ulepszania przyszłości w społeczeństwie. Te różne placówki – państwowe domy dziecka i podobne – są oczywiście czymś gorszym, szkodliwszym, stokrotnie bardziej bolesnym niż jakiś klaps mamy czy taty, o którym dyskutują panie z lewicy i prawicy, jakby o centralnym problemie współczesnego świata. Lepiej dyskutować o likwidacji publicznych i drogich domów dziecka.
Koniecznie trzeba teraz stanowczo i szybko ograniczyć PRL i jego „wyzwalanie dzieci od ucisku rodziców”, co proponuje „Manifest komunistyczny” z połowy XIX w. Wtedy wierzono, że państwo lepiej wychowa niż rodzice (zob. GW 8 IX 2009 – dobry wywiad Ewy Siedleckiej z prof. Andrzejem Mączyńskim).
I skrytykować, głośne od trzech miesięcy polskie media, debatujące o dobrej i złej rodzinie, jakoby państwo starało się o rodzinę, o dzieci, a jak niedobrzy są rodzice. To fałszywy trop. A także złe i to, że niektórzy szkolą się – z zachętą mediów – w rozglądaniu się po czyichś podwórkach, donosząc na policję, że ktoś zabił kurę, a ustawa o ochronie zwierząt… albo że dziadek krzyczał na smarkacza i groził mu kijem…
Lekceważy się zasadę pomocniczości, według której państwo pomaga rodzinie, a nie utrudnia jej funkcjonowanie. Rodzeństwo ma prawo wychowywać się razem. Więzi rodzinnych nie wolno nikomu rozrywać. Dziecko ma prawo do wychowania w biologicznej rodzinie itd. Takie jest polskie prawodawstwo. Za łatwo w Polsce odbiera się dzieci z domu rodzinnego. To jest pedagogika i psychologia państwa totalitarnego. To znaczy, że kuratorzy i sędziowie nie są przygotowani do takich spraw. Inna powinna być edukacja sędziowska i dobór sędziów (jw., prof. Mączyński).
Pamiętam dawną karykaturę, jak państwo (komunistyczne) w postaci butelki ze smoczkiem chce karmić każde dziecko osobiście, odpychając matkę i ojca. Wówczas lansowano taki model rodziny, gdzie państwo – opiekun tworzy nowego człowieka socjalistycznego, a dziecko jest dobrem państwowym… Na wadliwe zachowania opiekuńcze pracowników państwowych niech nam otwiera oczy noworodek Róża z Polski, która staje się sławna obok św. Róży z Limy i róży Małego Księcia.

Ks. Franciszek Kamecki


„Pielgrzym” 2009, nr 19 (517), s. 23

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *