Starzy w Kościele – ks. Franciszek Kamecki

Izolowanie starych ludzi od aktywności społecznej od lat jest naszą bolączką. Nie rozumiemy starości. Uważamy ją za błąd Pana Boga. A starość zmienia się, i to na lepsze. Szkoda, że tylko 10 proc. osób w tej grupie wiekowej jest aktywna poza kręgiem rodzinnym.

REKLAMA

Myślę, że my, starzy, jesteśmy jeszcze potrzebni do całości widzenia świata. Choć wielu nas skreśla. Według badań wśród młodych osób istnieją pewne uprzedzenia wobec ludzi starych. Wykonując prosty test, czyli pytając młodych o określenie swoich dziadków za pomocą kilku przymiotników, otrzymujemy zazwyczaj wynik o pozytywnym wydźwięku: ciepły, opiekuńczy, wspierający. Gdy chodzi jednak o słowa określające seniorów jako grupę społeczną, wyniki są zupełnie odwrotne. W tym przypadku młodzi używają określeń takich, jak: zrzędliwy, człapiący, żądający pomocy. Ten test pokazuje, że w kontakcie z bliskimi osobami starszymi patrzymy na tę grupę społeczną w sposób realistyczny. Jeżeli jednak nie mamy na co dzień kontaktu z takimi ludźmi, postrzegamy ich w sposób stereotypowy, negatywny.

Widzenie starego człowieka jako kogoś nie wykazującego aktywności społecznej jest stereotypem. Z badań przeprowadzonych pięć lat temu, jak dotąd jedynych, wyłania się  zupełnie inny obraz współczesnych seniorów: są coraz bardziej aktywni ruchowo, coraz zdrowsi, a także coraz bardziej zdrowotnie siebie świadomi – komentuje Przemysław Wilczyński w „Tygodniku Powszechnym”. Izolowanie starych ludzi od aktywności społecznej od lat jest naszą bolączką. Nie rozumiemy starości. Uważamy ją za błąd Pana Boga. A starość zmienia się, i to na lepsze. Jakże wspaniałe i piękne są babcie i prababcie! Szkoda, że tylko 10 proc. osób w tej grupie wiekowej jest aktywna  poza kręgiem rodzinnym.

Problem dotyczy również osób duchownych: ilu z księży rezydentów wychodzi z aktywnością poza krąg swojego ostatniego zamieszkania i ostatniej pracy? Przełożeni raczej sobie tego nie życzą… Warto pamiętać, że to najsłabiej przebadana grupa społeczna.

O tajemnicy wiary u starych księży wiemy mało, a jeszcze mniej o tajemnicy ich starości.

Piotr Fronczewski, lat siedemdziesiąt, pożegnał ukochaną mamę Bognę, która zmarła w wieku 104 lat. W ostatnich latach opiekował się nią i traktował to jak rekolekcje. Niestety, kiedy zmarła, rekolekcje się skończyły. Była najważniejszą kobietą w jego życiu. Kiedy odchodziła, bardzo to przeżywał. Od sześciu lat mieszkała z nim i jego żoną Ewą. Aktor wspomina matkę niezwykle ciepło, w dzieciństwie zawsze stawała w jego obronie. – Do dziś pamiętam jej sukienki i spódnice, których się trzymałem. Była dla mnie kimś czułym, delikatnym, subtelnym. Ufałem jej bezgranicznie i to się właściwie nie zmieniło. To chyba jedyna osoba na świecie, której nigdy nie okłamałem – mówił aktor w ostatnim wywiadzie-rzece „Ja, Fronczewski”.

Pani Bogna bardzo długo cieszyła się doskonałą kondycją. Do syna zdecydowała się przeprowadzić dopiero w wieku 98 lat po złamaniu nogi, gdy potrzebowała rehabilitacji i opieki. Aktorowi nawet do głowy nie przyszło, żeby ją oddać do domu spokojnej starości. Pan Piotr początkowo obawiał się, że zajmowanie się osobą dobiegającą setki go przerośnie. – Bardzo się bałem, ale cieszę się, że nie zrejterowałem, że nie ominąłem tego ważnego etapu w moim życiu. To są rekolekcje, jakich nie doświadczymy w żadnym kościele – podkreślał. Nie ukrywał też, że bez pomocy żony Ewy, z którą jest związany od ponad 40 lat, nie poradziłby sobie. Tak, jak kiedyś oni nie poradziliby sobie bez babci w wychowaniu dwóch córek, Magdaleny i Katarzyny. – Dziś spłacam dług za jej dobroć, poświęcenie, za te wszystkie lata, gdy była dla mnie oparciem. Starałem się jej nigdy nie zawieść, chociaż nie zawsze mi się udawało – mówił z czułością o mamie Fronczewski.

Mój ojciec Feliks zmarł 40 lat temu, a matka Cecylia 20 lat temu. Obecny na pogrzebie mojej mamy Cecylii śp. ks. bp prof. Jan Bernard Szlaga poklepał mnie po ramieniu w restauracji „Cis” i powiedział z uśmiechem: „Franek, teraz dopiero, gdy rodzice przeszli do wieczności, stałeś się dorosły, bo nie ma już kto zwracać ci uwagi i dawać wskazówek”.

Zmarłych – wspominajmy, a żyjących jeszcze starych ludzi – szanujmy.

ks. Franciszek Kamecki

„Pielgrzym” 2017, nr 3 (709), s. 31

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *