Wezwani do roztropności

Opustoszały już pola po tegorocznych zbiorach a gospodarskie życie zwolniło tempa. Najdorodniejsze zasuszone kłosy upleciono w dożynkowe wieńce, ze świeżej mąki wypieczono pachnące bochny chleba. Nadszedł więc czas, by podziękować Panu Bogu, rolnikom oraz wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ziemia wydała plon.

REKLAMA


W tym roku Dożynki Diecezji Pelplińskiej i Gminy Nowa Karczma oraz XII Kaszubska Jesień Rolnicza odbywały się 19 i 20 września w Lubaniu koło Kościerzyny. Na Mszę św., która była centralnym punktem obchodów rolniczego święta, oprócz licznie zgromadzonych ludzi żyjących i gospodarujących na wsi, przybyli także parlamentarzyści, przedstawiciele lokalnych władz samorządowych oraz instytucji świadczących usługi dla rolnictwa, a także wspierających jego rozwój. Obecni byli m.in. marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz, Kazimierz Plocke – sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, prezes Pomorskiej Izby Rolniczej Zenon Bistram, wójt gminy Nowa Karczma – Alojzy Szoska. W uroczystości udział wzięli starostowie tegorocznych dożynek: Teresa i Henryk Stolcowie z Pomyska Wielkiego oraz Kazimiera i Józef Słowikowie ze Sztofrowej Huty w gminie Nowa Karczma.
Do pracy rolnika jako współdziałania ze Stwórcą nawiązał w wygłoszonej homilii biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga. Gratulując gospodarzom tegorocznych zbiorów, które zawsze odbywają się w niemałym trudzie, w zmaganiu się z kapryśną pogodą, upływającym czasem, a często też wymaganiami rynku, podkreślił, że należy dostrzegać nie tylko materialny, ale również duchowy wymiar ludzkiej pracy.
Nauka, jaką tego dnia przekazała nam odczytana podczas Mszy św. Ewangelia, to wezwanie do roztropności. „Życzę wam, drodzy rolnicy, abyście byli roztropnymi pracownikami – mówił w homilii Biskup. – Roztropnymi, a więc takimi, którzy potrafią liczyć i przewidywać, ale także dzielić się z innymi, którzy potrafią odnajdywać się w kontekście nowego czasu. (…) To są nowe zadania. Niech zatem dzieje się dobrze z ziemią i dzieje się dobrze z waszą pracą – uznawaną, szanowaną, nagradzaną”.
Po Mszy św. ks. prał. Marian Szczepiński pobłogosławił dożynkowe wieńce ustawione na placu przed kościołem. Stamtąd przy dźwiękach orkiestry dętej zaproszeni na uroczystość dostojni goście przejechali bryczkami, zaś pozostali uczestnicy dożynek w barwnym korowodzie przeszli na teren targowo-wystawowy w Lubaniu, gdzie zaplanowano dalszy ciąg świętowania w swojskiej atmosferze. Tłumy zwiedzających odwiedziły towarzyszącą dożynkom Wojewódzką Wystawę Królików i Szynszyli. Podobnym zainteresowaniem uczestników święta plonów cieszyły się amatorskie zawody w powożeniu o Memoriał Wojciecha Dąbrowskiego. Tu atrakcją dla zwiedzających było nie tylko dopingowanie rywalizujących ze sobą woźniców, ale przede wszystkim zachwycające swoim wyglądem i formą zwierzęta.
W pobliżu tętniącego życiem placu targowego zaparkował ambulans Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Gdańsku przystosowany do pobierania krwi. Rolnicy oddali łącznie 10 litrów tego drogocennego płynu.
Święto dziękczynienia Panu Bogu za zebrane plony to czas radości, ale i refleksji. Choć tego dnia zapomina się o trudach pracy na roli i zakłada odświętne ubranie, od problemów współczesnej wsi uciec nie sposób. Zna je dokładnie ks. Zbigniew Wysiecki, diecezjalny duszpasterz rolników.
Przez 26 lat istnienia tego duszpasterstwa w diecezji pelplińskiej, sporo zmieniło się w polskim rolnictwie. Okres po 1989 roku przyniósł wiele nowych procesów i zjawisk w zakresie gospodarki rolnej – upadły państwowe gospodarstwa rolne, pojawił się problem bezrobocia, spadła opłacalność produkcji rolnej, wzrosła konkurencja na rynku żywnościowym. I mimo że pomorscy rolnicy to ludzie bardzo aktywni, na wsi żyje się coraz trudniej.
– Właściciele indywidualnych gospodarstw rolnych skarżą się na nieopłacalność produkcji. Osiągane dochody są nieadekwatne do nakładu pracy i często zapewniają jedynie minimum egzystencji – tłumaczy ks. Z. Wysiecki.
Rolnikom brakuje często pieniędzy na edukację dzieci. Wielu zmuszonych jest, podobnie jak dzieje się to w miastach, szukać bardziej dochodowego zajęcia poza granicami Polski i z dala od swoich bliskich. Taka sytuacja rodzi nowe problemy i niepokoje. Gospodarstwa opuszczone przez głowę rodziny podupadają albo też główną siłą roboczą są tam nieletnie dzieci. Kolejnym niebezpieczeństwem, jakie z tego powodu pojawia się na wsi – do niedawna będącej przecież ostoją wartości duchowych i moralnych – jest rozwiązłość małżeńska.
– Dostrzegam coraz słabszą integrację społeczeństwa wiejskiego, bo do rzadkości należą rolnicy gospodarujący na swojej ziemi od pokoleń – przyznaje duszpasterz. – Zanika wzajemna pomoc sąsiedzka. Ludzie wprawdzie chętnie opuszczają miasto, by osiedlić się w wiejskim zaciszu, jednak nie rozumieją realiów toczącego się tu życia, które rządzi się swoimi prawami. Wszystko to sprawia, że wraz z upływem czasu zmienia się także rola duszpasterstwa rolników.

Anna Gniewkowska-Gracz


„Pielgrzym” 2009, nr 20 (518), s. 16-17

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *