Świadek życia – Ewa Kowalewska

25 października do Domu Ojca odeszła prof. Wanda Półtawska. Poszła za swoim ukochanym ojcem duchowym św. Janem Pawłem II. Na pewno złożył ją w ramionach Chrystusa, któremu przez całe życie służyła. Przeżyła sto dwa lata bez siedmiu dni.

REKLAMA

Lekarka, była więźniarka niemieckiego obozu zagłady  Ravensbrück, ofiara zbrodniczych eksperymentów medycznych, wykładowczyni, autorka wielu książek i artykułów, wielka obrończyni rodziny i życia. W celu szkolenia kadr dla Duszpasterstwa Rodzin i ruchów obrony życia założyła Instytut Teologii Rodziny przy Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie i kierowała nim przez trzydzieści trzy lata. Była ekspertem Papieskiej Akademii Pro Vita. Prowadziła wiele badań i opracowań w zakresie przygotowania do małżeństwa i założenia rodziny. Jako jedna z pierwszych w Polsce opracowała i ukazywała poważne następstwa niszczenia płodności oraz aborcji dla zdrowia kobiet.

Na śmierć była skazana trzykrotnie. Pierwszy raz jako młoda dziewczyna – harcerka – za obronę ojczyzny w 1941 roku. Do obozu koncentracyjnego Ravensbrück wywieziono ją z utajnionym wyrokiem śmierci. Drugi raz, gdy znalazła się  na liście skazanych w obozie zagłady, gdyż usiłowano unicestwić wszystkie kobiety, które były tak zwanymi królikami doświadczalnymi, aby zatrzeć ślady  zbrodniczych eksperymentów paramedycznych. Współwięźniarki ukrywały ją wówczas na terenie obozu, co było cudem samym w sobie. Trzeci raz – podczas ewakuacji obozu tuż przed wyzwoleniem była bliska śmierci głodowej.

Wanda Półtawska doświadczyła, jak cenne jest życie, i wytrwale służyła ratowaniu życia każdego człowieka i jego godności. W 1962 roku ujawnił się u niej bardzo agresywny rak – została wówczas cudownie uzdrowiona dzięki wstawiennictwu o. Pio na prośbę ówczesnego kard. Karola Wojtyły, jej duchowego ojca. Fakt, że dane jej było tak długie życie, też jest zadziwiającym cudem.

Po tych wszystkich doświadczeniach stała się osobą niezwykle wymagającą – od siebie, jak i od innych. Nie szła na kompromisy, zawsze jednoznacznie mówiła prawdę, chociaż nie zawsze było to dobrze widziane. Robiła to jednak w dobrej intencji i z miłością. Pracując w poradni, uratowała niejedno małżeństwo i wiele poczętych dzieci.

W latach dziewięćdziesiątych spotykaliśmy ją w Rzymie oraz podczas licznych kongresów na tematy związane z ochroną rodziny i życia. Chętnie siadała razem z nami i dzieliła się swoimi spostrzeżeniami. Patrzyliśmy na nią jak w obraz – była symbolem i świadkiem tego, jak ważna jest ochrona ludzkiego  życia.

Mówiła nam wtedy, że otwieramy otwarte drzwi, bo przecież ona już dawno to wszystko zrobiła – zbadała, opublikowała, tylko brać i korzystać. Młodzi jednak zawsze chcą wszystko robić po swojemu. Najpierw okropnie nas to denerwowało, później przyznawaliśmy jej rację. Dzisiaj kolejne młode pokolenie także chce wszystko robić po swojemu i wtedy przypominają się dyskusje z prof. Półtawską. 

Zawsze z troską pochylała się nad człowiekiem, zwłaszcza zabłąkanym, cierpiącym, szukającym drogi. Zachowując pełną miłości troskę, pokazywała prawdę, nawet jeżeli była bardzo trudna. Jej celem była nie tylko pomoc psychologiczna czy medyczna (była przecież lekarzem psychiatrą), ale poruszenie sumienia, ukazanie drogi nawrócenia i Bożego Miłosierdzia. Podkreślała, że tylko w ten sposób można ocalić życie zagubionego człowieka – i to obecne, i to wieczne. Ze wszystkich sił służyła Panu Bogu i Kościołowi. Św. Jan Paweł II otworzył jej szerokie możliwości działania.

Często można ją było spotkać w otoczeniu Ojca Świętego. Razem z mężem miała do niego pełny dostęp. Przynosiła mu ważne informacje i dbała, aby nie był od nich izolowany. Ułatwiała też kontakt naszych liderów obrony życia z Ojcem Świętym. Byli zapraszani na prywatną mszę św., mieli możliwość rozmowy oraz przedstawienia efektów swojej pracy.

Jestem ikonografem i pisałam dla niej ikonę, którą otrzymała w Gdańsku na spotkaniu z Duszpasterstwem Rodzin. Nadałam jej tytuł „Wpatrzona”, nawiązując do Rekolekcji Beskidzkich, gdzie Wanda Półtawska odkryła rąbek tajemnicy swojej duchowości i nieustannej kontemplacji Boga, której nauczył ją św. Jan Paweł II. Muszę przyznać, że jej duchową siłę wyczuwało się podczas tej pracy – jeszcze nigdy nie udało mi się napisać ikony tak prędko.

Odejście prof. Wandy Półtawskiej, świadka życia, należącej do pokolenia naszych rodziców czy dziadków, którzy przeżyli II wojnę światową, okres komunizmu, wybór kard. Wojtyły na papieża i odnowę solidarnościową, kończy pewien trudny okres naszych dziejów.

Przed młodymi otwiera się obecnie nowa epoka, pełna kolejnych napięć, konfrontacji, cierpień, wyzwań i odpowiedzialności za człowieka. Prof. Półtawska pozostawia im nie tylko dorobek własnej pracy naukowej, ale wzór działania, aby z Bożą pomocą ochronić i otoczyć miłością życie każdego człowieka i jego godność.

Ewa Kowalewska

„Pielgrzym” [12 i 19 listopada 2023 R. XXXIV Nr 23 (886)], str. 20-21.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *