Trzy litery – Wincenty Łaszewski

Dziś o pewnej katechezie sprzed lat. To były czasy, gdy na religię chodziło się do parafii. Do przykościelnej salki przychodzili sami chętni, więc powinni siedzieć grzecznie, prawda? Jednak tamtego dnia było inaczej. W pewnej chwili ksiądz chwycił za kredę i napisał na tablicy trzy litery: „ŚWI”.

Nim zdążył się do nas odwrócić, cała klasa trzęsła się ze śmiechu. Skandowaliśmy: „świnia, świnia!”. Kapłan pokiwał głową i powiedział: „Jesteście szybcy, ale chyba zabrakło wam nieco wyobraźni. Świnia? Coś mi się wydaje, że nie macie wiele wspólnego z Panem Bogiem. On taki szybki nie jest”. Wtedy nie miałem pojęcia, o co mu chodzi.

Lekcja wśród wrzasków

Co poprzedziło tę scenę? Tamtego dnia na katechezie było jak na pchlim targu – głośno i bez sensu. Byliśmy nieznośni. Czy był to wpływ pełni księżyca, czy wysokiego lub niskiego ciśnienia? Albo jakiś mecz w telewizji? A może przed katechezą jakaś grupka kręciła okrągły stolik? Nie wiem, ale i ja nie byłem tego dnia wzorem kultury. Po prostu coś nas napadło i tyle. (…)

Wincenty Łaszewski

Więcej przeczytasz w 5. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [2 i 9 marca 2025 R. XXXVI Nr 5 (920)], str. 26-27.

Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *