Minionej niedzieli mogłem zacytować Greka Zorbę i zły na siebie wymamrotałem: „Jaka piękna katastrofa”. A wszystko to przez cynamon.
Zaczęło się dobrze. Przyjechali chłopcy i mogliśmy zacząć gotować. Gwiazdą obiadu miał być sos bolognese podany z makaronem linguine. Leon i Janek uparcie nazywali go spaghetti. Wyjaśniłem im różnicę i dodałem, że zdaniem mieszkańców Bolonii najważniejszą potrawą na świecie jest tagliatelle alla bolognese, a polecane przez tych podstępnych neapolitańczyków spaghetti to herezja w czystej postaci. Sięgnąłem jeszcze po moją wielką, ciężką włoską książkę kucharską, zawierającą jakieś tysiąc przepisów (nie żartuję), by sprawdzić, czy dobrze pamiętam, jak robi się słynny sos. Pamiętałem. Podsmażone warzywa i mięso zostały przyprawione, podlane czerwonym winem i zasypane pomidorami. (…)
Sławek Walkowski
Więcej przeczytasz w 5. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [5 i 12 marca 2023 R. XXXIV Nr 5 (868)]
Dwutygodnik „Pielgrzym” w wersji papierowej oraz elektronicznej (PDF) można zakupić w księgarni internetowej Wydawnictwa Bernardinum.