Kajakiem, samolotem i wpław – Jan Hlebowicz

Uciekali z komunistycznej Polski pontonami, rowerami wodnymi, wykradzionymi kutrami, porwanymi samolotami. Byli zdesperowani i zdeterminowani. Nadzieją na lepsze życie była między innymi duńska wyspa Bornholm.

REKLAMA


Rok 1947. Dwudziestodwuletni powstaniec warszawski Florian Kaczmarek na wojnie stracił obie ręce. Nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości spod znaku sierpa i młota. Planował ucieczkę od dawna. Dlatego pojechał na Wybrzeże. Mimo rzucającego się w oczy kalectwa, udało mu się ukryć na pokładzie statku „Gunhild”, kursującego między Polską a duńską wyspą Bornholm. Po pewnym czasie zaskoczona załoga zauważyła w stosie przewożonego węgla coś błyszczącego. Uciekiniera zdradziły otwarte oczy. Florian Kaczmarek nie dostał azylu. Kapitan statku otrzymał polecenie przetransportowania uciekiniera z powrotem do Polski i przekazanie go komunistycznym służbom.

Jan Hlebowicz


Więcej przeczytasz w 11. numerze dwutygodnika „Pielgrzym” [30 maja i 6 czerwca 2021 R. XXXII Nr 11 (822)]

TUTAJ można zakupić najnowszy (11/2021) numer dwutygodnika „Pielgrzym”:
https://ksiegarnia.bernardinum.com.pl/pl/p/Pielgrzym-102021/287

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *