Bałkany mają w sobie coś magnetycznego, uzależniającego. Tak twierdzą ci, którzy już po pierwszej wizycie zakochują się w tym niezwykłym zakątku Europy, by potem ciągle do niego wracać. Wielką siłę przyciągania mają nie tylko kurorty wypoczynkowe ciągnące się kilometrami wzdłuż skąpanego w słońcu wybrzeża, ale także liczne miejsca oddychające historią, w których przedziwna wielokulturowa mozaika ludzi żyje wespół na styku wpływów Wschodu i Zachodu.
Ten bałkański tygiel widać jak na dłoni w Bośni i Hercegowinie – jednym z najciekawszych i mocno doświadczonych przez historyczną zawieruchę państw byłej Jugosławii. Choć pod względem oferty turystycznej z Chorwacją czy Czarnogórą kraj ten konkurować nie może, serdeczność i gościnność Bośniaków jest wszechobecna, a oni sami gotowi są nieba przychylić. Zatem nie tylko geografia, ale pewnie i ludzkie usposobienie zdecydowały o tym, że Bośnię i Hercegowinę ochrzczono mianem „kraju w kształcie serca”. To serce wiele razy krwawiło, kiedy historia odciskała na nim swój ślad. Rany po ostatniej wojnie pozostały do dziś. (…)
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze dwutygodnika Pielgrzym (16/2019).