Misja hrabianki Izabelli


Bywali tu m.in. Fryderyk Chopin, Jan Matejko, Oskar Kolberg, Józef Ignacy Kraszewski. Od 1757 roku szlachecka rezydencja w Waplewie Wielkim była w posiadaniu rodu Ogończyk-Sierakowskich. W kolejnych wiekach majątek przechodził różne, najczęściej tragiczne koleje losu. Dziś, dzięki staraniom przede wszystkim Izabelli Sierakowskiej-Tomaszewskiej Waplewo odzyskało dawną świetność, tętni życiem i ma godnego właściciela – Muzeum Narodowe w Gdańsku.

REKLAMA


– Podobno nie przepada Pani za tytułowaniem: hrabianka.
– Śmieszą mnie te tytuły, poza tym należą już do przeszłości. Tato zawsze mi powtarzał, że zostały one zniesione w 1921 roku na mocy konstytucji. Poza tym mówił też, że człowiek jest tym, kim jest sam i najważniejsze, co zrobił w życiu, na co zapracował, a nie kto go rodzi, skąd pochodzi i jakie nosi nazwisko. Dobrze byłoby, żeby tego nazwiska nie kalał.

– Skoro już rozmawiamy o nazwiskach, to pewnie z dumą nosi Pani drugie, po mężu – Tomaszewska. Prywatnie była Pani żoną nieżyjącego już wybitnego dziennikarza sportowego, nieprzeciętnego człowieka – Bohdana Tomaszewskiego. Niedawno zakończył się w Londynie ulubiony turniej tenisowy męża – Wimbledon. Miała Pani okazję oglądać te zawody na żywo?
– Raz jeden byliśmy tam razem z Bohdanem. W czasach PRL-u nie można było na wyjazdy służbowe zabierać rodziny. A ponieważ ja miałam rodzinę w Londynie, udało mi się wyjechać. 

– Grywa Pani w tenisa?
– Niestety nie. Uprawiałam różne inne sporty. Oczywiście chciałam grać w tenisa, ale mąż upierał się, żeby zacząć naukę w hali, ja natomiast chciałam ćwiczyć na korcie. Bohdan twierdził, że na korcie piłka będzie dla mnie za szybka, i koniec końców nic z tego nie wyszło. 

– Podobno z jazdą konną poszło zdecydowanie lepiej.
– Tak. Chociaż największe sukcesy osiągałam jako juniorka na nartach. Ponieważ przez pewien czas mieszkaliśmy w Zakopanem, należałam do klubu sportowego CWKS Zakopane. Uprawiłam wtedy slalom i zjazdy. 

– Waszą rodzinę „nosiło” trochę po Polsce. Urodziła się Pani w Warszawie, mieszkaliście w Zakopanem, ale też w Sopocie, do którego często Pani przyjeżdża.
– W Sopocie znaleźliśmy się na skutek różnych losowych zdarzeń. (…)


 

Więcej przeczytasz w najnowszym numerze dwutygodnika Pielgrzym (15/2019).

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *