Zbrodnia Pomorska 1939, czyli zapomniane ludobójstwo

W pierwszych miesiącach II wojny światowej na Pomorzu zamordowano ok. 30 tys. osób. To sześć razy więcej niż w Generalnym Gubernatorstwie. Mimo tak dużej skali krwawe wydarzenia z jesieni 1939 r. nie funkcjonują dziś w świadomości Polaków.

REKLAMA

W wyniku postanowień traktatu wersalskiego Pomorze Gdańskie z dostępem do morza wróciło do odrodzonej II Rzeczypospolitej. Polacy aktywnie angażowali się w odbudowę struktur państwa na terenie, który przez ponad wiek był częścią Prus. Miejscowi Niemcy stanęli przed trudnym wyborem – czy pozostać w państwie polskim, czy wyemigrować do Niemiec i zachować obywatelstwo niemieckie. Dla porównania w 1919 r. na terenie województwa pomorskiego Niemców było ok. 39 proc., w ciągu dwóch lat ich liczba spadła prawie o połowę. Mniejszość niemiecka, która utraciła uprzywilejowaną pozycję, uznawała ówczesną sytuację geopolityczną za tymczasową. Taka postawa wynikała ze stosunku państwa niemieckiego do II RP, uznającego odrodzoną Polskę za „państwo sezonowe”. Niemiecka prasa i radio nazywały odrodzenie Rzeczypospolitej „największą niesprawiedliwością dziejową”. Antypolskie nastroje podsycało silne na Pomorzu Zjednoczenie Niemieckie (lata 20.) oraz odwołująca się do retoryki nazistowskiej Partia Młodoniemiecka (lata 30.). Przywódcy tego drugiego ugrupowania deklarowali w 1933 r.: „My, Niemcy w Polsce, jesteśmy wszyscy narodowymi socjalistami”.

 

Gwoździe w plecy

Na początku września 1939 r. na Pomorzu Gdańskim zaczęły powstawać lokalne oddziały niemieckiej straży obywatelskiej złożone z miejscowych Niemców działających pod nadzorem SS – Selbstschutz Westpreussen. Nazwa może być myląca. Organizacja, do której wstąpiło na Pomorzu ponad 38 tys. miejscowych Niemców, tylko formalnie miała charakter obronny. (…)

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *