Wymieńcie jakiś dojrzewający ser. Założę się, że większość z was powiedziała w tym momencie brie. I dodała camembert.
Nic dziwnego. Jeśli porównamy świat francuskich serów do świata muzyki, to mamy tutaj Mozarta i Elvisa. Oba wyroby objęte są apelacjami i prawa do ich nazw mają jedynie producenci kilku departamentów. Zaledwie kilku! O rety, jak ja uwielbiam AOC – Appellation d’origine contrôlée, czyli kontrolowane oznaczenie pochodzenia (dziś te sery mają AOP, czyli chronioną nazwę pochodzenia). Dzięki temu możemy być pewni, że dany ser pochodzi ze ściśle określonego regionu, produkowany był według oryginalnej receptury i w ściśle określonych warunkach przez producenta z certyfikatem.
Brie i camembert mają oczywiście odpowiedniki w całej Francji. I nie tylko. Ba, u nas wielu wytwórców robi pod różnymi nazwami swoje wersje tych serów. (…)