Wrócili do domu

Przywiązali go do słupa i próbowali zasłonić mu oczy. Skazany zaprotestował. Zamiast tego zwrócił się do żołnierzy mających go zabić: „Chłopcy, a teraz strzelajcie, odważnie i celnie. Raz, dwa, trzy!”.

REKLAMA

W Gdyni-Oksywiu 29 czerwca odbył się uroczysty państwowy pogrzeb ofiar zbrodni komunistycznej – oficerów, podoficerów i marynarzy: kontradm. Adama Mohuczego, kmdr. pil. Kazimierza Kraszewskiego, kmdr. Wacława Krzywca, kmdr. Mariana Wojcieszka, kmdr. porucznika Roberta Kasperskiego, kpt. mar. Adama Dedio,
kpt. mar. Zdzisława Ficka, bosm. Edmunda Sterny, st. mar. Jerzego Sulatyckiego. Wśród uhonorowanych byli m.in. uczestnicy wojny polsko-bolszewickiej, obrońcy Helu w 1939 r., żołnierze Armii Krajowej, działacze antykomunistyczni. Walczyli w obronie Polski, po wojnie zostali oskarżeni o niepopełnione zbrodnie, a następnie zamordowani lub uwięzieni. – Nie spełniły się słowa oficerów śledczych Informacji Wojskowej przesłuchujących marynarzy, którzy grozili, że ci ostatni nigdy nie wrócą do domu. Dziś po wielu latach nasi bohaterowie powracają z honorami, na które zasłużyli, a Najjaśniejsza Rzeczpospo-
lita upomina się o nich – mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej.

Wyłamane palce, podpalone pięty

Był kwiecień 1947 r. Zmęczona, zapłakana kobieta przez kilka dni stała przed bramą gdańskiego więzienia. Błagała o jedną, jedyną informację – gdzie pochowano jej ukochanego syna. Wreszcie pewien strażnik ulitował się nad nią. Podpowiedział, by poszła do grabarza, który pracuje na cmentarzu garnizonowym. To on wskazał jej miejsce. Adama Dedio pochowano w zaniedbanej części nekropolii. Na tabliczce nie było imienia i nazwiska. Jedynie numer: 169. (…)

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *