Wszystko sobie składałem w ofierze

“Każdy kryzys życiowy, również każdy kryzys w powołaniu można porównać do śmierci, którą Hiszpanie nazywają “godziną prawdy”. W czasie kryzysu “coś starego” umiera, aby “coś nowego” mogło się narodzić.

REKLAMA

Jednym słowem jest to ogromna szansa, by otworzyć oczy na prawdę. Kiedy przekraczałem mury seminaryjne, byłem szczęśliwy. W końcu, po długich latach poszukiwań, odkryłem swoje życiowe powołanie. Znalazłem się w miejscu, którego sobie nie wymyśliłem, nie zaplanowałem. Wręcz odwrotnie, kiedy dochodziło do jakichś rozmów o kapłaństwie, stwierdzałem, że to ostatnia rzecz, która by mnie interesowała. Stąd ta niekłamana radość z niespodziewanego daru ze strony Pana, z Jego darmowej miłości wobec mnie. A mogę powiedzieć, że Go nie miłowałem, tylko wykorzystywałem dla własnych celów albo wręcz ignorowałem w życiu codziennym.

 

Już lata spędzone w seminarium przyniosły ze sobą pierwsze kryzysy i walki. Szczerze powiedziawszy, osoby, które odpowiadały za naszą formację, nie za bardzo wiedziały, jak nam, klerykom, pomagać w chwilach kryzysowych. (…)

Prezbiter

Świadectwo pochodzi z książki „Boża cierpliwość i inne świadectwa”

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *