Faustyna – prezent od Boga

Faustyna urodziła się 2 stycznia 2016 roku we Francji. Szybko została porzucona przez swoich biologicznych rodziców, którzy odkryli jej trisomię 21, czyli zespół Downa. Właściwie miała wielkie szczęście, że się w ogóle urodziła…

REKLAMA


Gdyby wcześniej odkryto jej wrodzoną niepełnosprawność, to z pewnością na narodziny by nie pozwolono. Faustyna jednak nie tylko przeżyła czas najbardziej dla siebie krytyczny, lecz również została adoptowana przez kochającą rodzinę. W dramat jej życia, z pewnością poruszający, wpisuje się Boże miłosierdzie.
Nie wystarczy się wzruszać i pytać o przyczyny cierpienia. Gdy w dziewiątym rozdziale Ewangelii Janowej uczniowie Jezusa zadali Mu pytanie o to, kto zgrzeszył, że napotkany przez nich niewidomy od urodzenia człowiek takim się urodził, Chrystus daje odpowiedź, która ucina spekulacje dotyczące winy i przeszłości. Jego odpowiedź jest otwarciem się na teraźniejszość i przyszłość. To w człowieku cierpiącym może i powinno przejawiać się Boże działanie. Warto powrócić do lektury Ewangelii, by dostrzec, że miłosierdzie zawsze odnosi się do przyszłości człowieka, do nowej szansy życia w miłości.
Dla François-Xaviera i Guénoli Piraud budowanie rodzinnego szczęścia trwa już piętnaście lat. Do stycznia tego roku mieli czworo dzieci – trzech chłopców i dziewczynkę – i już wtedy zupełnie nie przystawali do tego, co zwykliśmy sobie w Polsce wyobrażać na temat typowej rodziny francuskiej. Augustin (12 lat), Antoine (9 lat), Constance (8 lat) i Albéric (6 lat) to ich biologiczne dzieci. W mieście, w którym mieszkają, to wcale nie wyjątkowa sytuacja. Versailles (po polsku po prostu Wersal) to miasto trochę większe od Tczewa, które żyje w cieniu słynnego zamku Ludwika XIV. Tutejsi mieszkańcy, głęboko związani z tradycją, to w większości młode rodziny wielodzietne, bardzo oddane Kościołowi katolickiemu. Versailles to również stolica diecezji wersalskiej i miasto z sześcioma parafiami. Każda z nich posiada swoją specyfikę. Rodzina Piraud uczestniczy w życiu parafii farnej kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (Notre-Dame de Versailles), będącego na przełomie XVII i XVIII wieku kościołem parafialnym króla Francji i jego dworu, nie tylko w niedzielę. François-Xavier jest członkiem rady parafialnej, a Guénola uczestniczy w nauczaniu katechezy. 13 maja tego roku adoptowali Faustynę. Dzisiaj mają więc pięcioro dzieci.
– Gdy w 2001 roku pobieraliśmy się – wspominają razem – nie wyobrażaliśmy sobie adopcji małej dziewczynki z zespołem Downa w naszym domu. A jednak długi czas rozważań, w którym Chrystus nam towarzyszył, w sposób naturalny zaprowadził nas do momentu, kiedy to francuskie służby socjalne powierzyły nam Faustynę. Na wiosnę 2004 roku Guénola, nosząc pod sercem naszego pierwszego syna, była głęboko zbulwersowana pewnym reportażem telewizyjnym pokazującym płaczącego noworodka porzuconego przez swoich rodziców w szpitalu. Ten tragiczny obraz poruszył ją jako matkę. Była ona już w młodości zainspirowana tym, co czyniła Matka Teresa z Kalkuty. Któż nie chce pomóc najbardziej ubogim. Ale jak to uczynić? Cóż rozsądnego mogę uczynić w mojej sytuacji?
W tym czasie pojawiło się w ich sercach pytanie o adopcję: „Dlaczego nie moglibyśmy dać trochę miejsca porzuconemu dziecku w naszej rodzinie?”. Pytanie to przemieniało również François-Xaviera, a myśl o tym, by adoptować dziecko opuszczone wzrastała w sercach obojga małżonków. Mieszanina entuzjazmu, wahań, modlitwy, gorejącego serca i rozumu, który mówi „nie”, jak i poczucia braku odpowiedniej zdolności wypełniała ich życie. W końcu pojawiła się myśl: „Jeśli adoptujemy, będzie to dziecko, którego nikt nie chce”. Długie rozważanie wybijało rytm życia obojga. Naznaczone było ono dyskusją z ludźmi doświadczonymi, którzy już adoptowali dziecko z trisomią, nie jedno, ale dwoje, troje, a nawet czworo. Wspominają: – Pragnęliśmy rozpoznać znaki, które Bóg nam wysyłał. Jednym z nich jest wewnętrzny pokój, który w końcu nadszedł w tej gonitwie szaleństwa serca, pragnienia służby, racji rozumowych i roztropności.
Ostatnie rozmowy, ostatnie dyskusje – i oboje podjęli decyzję, ponieważ jak zaznaczają, powołanie, którego doświadczają jest silniejsze, niż jakikolwiek ich strach. Dali początek procedurom administracyjnym, aby Państwo Francuskie wydało zgodę na adopcję dziecka. Owocem i źródłem tej decyzji była wolność.
– Wszystkie nasze dzieci biologiczne entuzjastycznie przychyliły się do naszej decyzji. Gdy pod koniec kwietnia podczas rozmowy telefonicznej dowiedzieliśmy się, że powierzona nam zostanie mała dziewczynka, wszystkie cieszyły się razem z nami. Pierwsze spotkanie z Faustyną było pełne emocji, nie do opisania, a ona swoim maleńkim ciałkiem dała nam odczuć, że nas akceptuje jako rodzinę. W tym czasie miała jedynie cztery i pół miesiąca. Dzisiaj Faustyna jest źródłem radości nie tylko dla naszych rodzin, ale i dla przyjaciół. Jakiż piękny prezent od Boga na Rok Miłosierdzia.
Faustynę i jej nową rodzinę miałem okazję spotkać w domu rodzinnym tydzień po chrzcie, który odbył się 17 września. To wtedy razem z przyjaciółmi wpadliśmy na pomysł, by cała rodzina, która pod koniec października udawała się do Rzymu na świętowanie piętnastej rocznicy sakramentu małżeństwa, spotkała się osobiście z papieżem Franciszkiem. Udało się. Papież ucałował i pobłogosławił Faustynę na audiencji 26 października.

ks. Marek Łangowski


„Pielgrzym” 2016, nr 24 (704), s. 22-23

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *