Męczennik z Auschwitz

Od 13 października w polskich kinach można oglądać film Michała Kondrata „Dwie Korony.” To fabularyzowany dokument opowiadający o życiu i działalności św. Maksymiliana Kolbego. W warstwie fabularnej filmu występują znani polscy aktorzy, między innymi Adam Woronowicz, Cezary Pazura, Artur Barciś, Dominika Figurska czy Marcin Kwaśny. Dobór aktorów wydaje się nie być przypadkowy…

REKLAMA


Wszyscy ci aktorzy zafascynowani są postacią św. Maksymiliana i jednogłośnie przyznają, że zasługuje on na to, by o nim mówić i przypominać kolejnym pokoleniom, jak ciekawym był człowiekiem. Film „Dwie korony” to doskonała okazja, by przybliżyć widzom mniej znane, a niezwykłe wręcz fakty z życia męczennika z Auschwitz.

Polski fenomen i narodowy bohater Japończyków

Reżyser film Michał Kondrat przyznaje, że dziwi się, dlaczego tak późno powstał taki film. – Życie św. Maksymiliana to fenomen, który nie jest do końca znany. Najbardziej kojarzymy wątek martyrologiczny z Auschwitz, kiedy to Maksymilian Kolbe oddaje życie za ojca rodziny. To jest piękne uwieńczenie jego ziemskiej wędrówki, ale warto poznać je w całości, bo jest ono wielką przygodą, która rozpoczęła się mistycznym spotkaniem z Matką Bożą. Mały Rajmund Kolbe, mając zaledwie dziesięć lat, otrzymuje podczas objawienia do wyboru dwie korony, białą i czerwoną. Jedna symbolizowała czystość, druga męczeństwo. Mógł nie wziąć żadnej, tymczasem młody chłopiec, będąc już wtedy pod ogromnym wrażeniem Maryi, sięga po obie. Wszystko, co później robi, jest podporządkowane Matce Bożej i to Ona uzdatnia go do rzeczy, które są nieprawdopodobne. Cokolwiek wymarzy sobie Maksymilian, od razu realizuje – mówi reżyser „Dwóch Koron”. – I tak wydaje w potężnym nakładzie, nawet do sześćdziesięciu milionów egzemplarzy rocznie, „Rycerza Niepokalanej” i inne gazety, buduje Niepokalanów – największy klasztor na świecie, gdzie zamieszkuje prawie ośmiuset mężczyzn, zakłada międzynarodową organizację Rycerstwo Niepokalanej i wreszcie wyjeżdża do Japonii, gdzie również buduje klasztor, a po miesiącu swojej obecności w kraju Kwitnącej Wiśni wydaje tam „Rycerza Niepokalanej” w języku japońskim.

– Maksymilian Kolbe jest bohaterem narodowym w Japonii, a my, Polacy, nawet o tym nie wiemy – wtóruje reżyserowi Dominika Figurska i przypomina, jak św. Maksymilian ratował Japończyków po tym, jak na Nagasaki spadała bomba atomowa. Wcześniej, o czym przypomina Marcin Kwaśny – odtwórca roli lekarza – proponowano mu ziemię pod budowę klasztoru w centrum Nagasaki. – Ojciec Kolbe podziękował za tę propozycję i postanowił zbudować klasztor na ostrym zboczu góry Hikosan. Współbracia Maksymiliana nie tylko nie rozumieli tej decyzji, ale też nie byli z niej zadowoleni. Czas jednak zweryfikował czyny ojca Kolbego. Kiedy na Nagasaki spadła bomba, a całe miasto zostało zrównane z ziemią, w klasztorze założonym przez ojca Maksymiliana wyleciały tylko trzy szyby! To świadczy o tym, że miał cały czas łączność z górą i z Matką Bożą – dodaje Marcin Kwaśny i przyznaje, że cieszy się, że może grać w filmie opowiadającym historię tak niezwykłego człowieka.

Światłość w obozowej ciemności

Z postacią św. Maksymiliana – już po raz kolejny w zawodowym życiu – zetknął się grający w filmie rolę kanclerza kurii Artur Barciś. – Zdecydowałem się zagrać tę niewielką rolę z dwóch powodów. Dawno temu grałem w filmie Krzysztofa Zanussiego „Życie za życie”, który również opowiadał historię ojca Maksymiliana, i czułem się tak jakby w obowiązku kontynuowania tego wątku – to był pierwszy powód. Drugim argumentem przemawiającym za tym, by pracować przy tym projekcie, była wiadomość o tym, kto zagra główną rolę w filmie – kiedy dowiedziałem się, że to Adam Woronowicz, zgodziłem się.

Sam Adam Woronowicz również nie kryje entuzjazmu i zadowolenia z powodu udziału w najnowszej produkcji Kondrata. – Kiedy Michał zaproponował mi tę rolę, bardzo się ucieszyłem. Maksymilian rzeczywiście jest ważną postacią nie tylko dla nas, Polaków, ale i dla świata. Mimo że ojciec Kolbe w obozie koncentracyjnym był krótko, zaledwie pięćdziesiąt dwa dni, to przywrócił więźniom ich utraconą godność. Właśnie dzięki niemu ci, którzy się tam znaleźli, zaczęli zupełnie inaczej na siebie patrzeć – nie jak na coś, co jest zredukowane do zera. To najbardziej uderzyło mnie w tej opowieści. Poza tym w bardzo wielu przypadkach, a są to udokumentowane świadectwa, ojciec Maksymilian podnosił na duchu tych, których tam spotkał, i pomagał im przetrwać – podkreśla Woronowicz. – On stanął tam niczym światłość w ciemności – dopowiada Michał Kondrat.

Trzy cuda, które wydarzyły się niemalże w jednej chwili wylicza Marcin Kwaśny. – Za to, że Maksymilian wystąpił z szeregu, groziła mu kara śmierci – powinien był być rozstrzelany – nie został. Podszedł do niemieckiego oficera i rozmawiał z nim po niemiecku jak równy z równym – i wtedy również nie został rozstrzelany, trzecia sytuacja – bezprecedensowa, to fakt, że esesman spełnił wolę więźnia…

Po co pamiętać?

– Moje pokolenie uczyło się jeszcze o tym, kim był św. Maksymilian Kolbe – mówi grający w filmie brata Zeno Cezary Pazura. – W tej chwili nie mam pewności, czy tak jest w polskich szkołach. To jest rola katechetów i lekcji religii. Generalnie uważam, że w polskiej kulturze i w polskiej historii takie postaci, jak ojciec Maksymilian Kolbe, potrzebne są po to, byśmy mogli uświadomić sobie, po co w ogóle jesteśmy na tym świecie. Dla mnie ojciec Maksymilian jest bohaterem. Filmy robi się przecież o bohaterach.

Dlatego najwyższy czas, by taki obraz zaistniał w polskiej kinematografii właśnie w takim języku, w jakim Michał go zaplanował – dokument fabularyzowany to bardzo dobre rozwiązanie. Obecnie ten gatunek jest bardzo popularny na świecie – to język, który widzowie doskonale rozumieją, zwłaszcza widzowie młodzi – podkreśla Pazura.

– Zdjęcia do filmu kręcone były w Polsce, we Włoszech i w Japonii. To wielka rzecz, że możemy poznać całe życie Maksymiliana w sposób dynamiczny i przygodowy – mówi reżyser „Dwóch Koron”. – Pragniemy, by film dotarł zwłaszcza do ludzi młodych, by mogli poznać niezwykłe życie Szaleńca Niepokalanej, jak zwykło się mawiać o św. Maksymilianie. Wiele osób nie może odżałować, że ojciec Kolbe zginął w Auschwitz, bo gdyby przeżył, mógłby przecież jeszcze tak dużo dobrego uczynić. Myślę jednak, że w Auschwitz dokonały się tak wielkie rzeczy, które wciąż procentują. W filmie opowiadamy właśnie o tym, a w warstwie fabularnej pokazujemy również świadków tamtych wydarzeń – zaznacza Michał Kondrat.

– Bardzo wymowna była wizyta papieża Franciszka w bunkrze głodowym, w którym zginął święty Maksymilian Kolbe podczas Światowych Dni Młodzieży – wspomina Adam Woronowicz. – Myślę, że dzięki temu zobaczył to cały świat. Przesłaniem dla nas wszystkich jest to, by o tym nieustannie przypominać. Ojcowie franciszkanie opowiadają o sytuacjach, kiedy byli więźniowie po latach, niemalże na łożu śmierci, przekazują pamiątki po ojcu Maksymilianie, a to jakiś krzyżyk, a to pasiaki z jego numerem obozowym… To wszystko, co się zachowało, jest pewnego rodzaju krzykiem, by podobna sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości – zaznacza odtwórca głównej roli.

Jak mówił papież Jan Paweł II: „Święci nie są po to, aby ich podziwiać, ale po to, by ich naśladować”. Czy widzowie „Dwóch Koron” podzielą entuzjazm aktorów grających w filmie opowiadającym historię św. Maksymiliana? Czy przybędzie mu nowych sympatyków, czcicieli, a może i naśladowców? Dobrze, gdyby tak się stało…

Malwina Szymańska


„Pielgrzym” 2017, nr 23 (729), s. 18-20

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *