Strach pomostem do Boga – Peter Kreeft

Doskonały lęk usuwa fałszywą miłość. Doskonała miłość usuwa lęk, ale jeśli nie mamy żadnego lęku, nie osiągniemy doskonałej miłości. Lęk to gąsienica; miłość to motyl.

REKLAMA


Czy zauważyliście kiedyś, że większość współczesnych specjalistów od „edukacji religijnej” stara się wyeliminować właśnie to, co Biblia nazywa „początkiem mądrości”? Chodzi mi, rzecz jasna, o bojaźń, a dokładniej o „bojaźń Pańską”. Armia współczesnych psychologów bierze raczej stronę owych edukatorów, a nie stronę Biblii – w każdym razie w Ameryce. Amerykanie bowiem rozpaczliwie chcą, żeby ich chciano, lubią być lubiani, potrzebują być potrzebni („Ludzie, którzy potrzebują ludzi, to najszczęśliwsi ludzie na świecie” – śpiewała Barbara Streisand i chyba miała rację).

Po pierwsze, to co Biblia rozumie jako „bojaźń Pańską”, jest o wiele głębsze niż zwykły „szacunek”. Można mieć szacunek dla policji, dla partnera w dyskusji, a nawet dla pieniądza. Jednakże „bojaźń Pańska” to coś wyjątkowego ze względu na Tego, którego dotyczy: Pana. To trwoga pełna podziwu. Cześć. Zachwyt. Bezbrzeżna adoracja. To „islam”, czyli całkowite „poddanie się” Bogu. Tego właśnie brakuje dziś zarówno edukacji religijnej, jak i liturgii. Powód jest prosty: nie można dać czegoś, czego się nie ma; nie można nauczyć czegoś, czego się samemu nie poznało (…).

Musimy zatem rozróżnić trzy zjawiska, trzy różne rodzaje bojaźni: zwykły szacunek, trwogę i strach. Trwoga jest w gruncie rzeczy bliższa strachu niż szacunku; trwogę i strach łączą bowiem dwie rzeczy: silne uczucie i tajemnica. Odbierzmy religii silne uczucia i tajemnicę, a stanie się „psychopaplaniną” – czymś letnim i przyjemnym, czymś gładkim, sflaczałym, płaskim i oklapłym, jak rozgotowany makaron (…).

Strach stanowi pewną, choć prymitywną więź łączącą nas z Bogiem. Z założenia strach ten istnieje i ma zostać usunięty. Istnieje z założenia, ponieważ rodzimy się obciążeni grzechem pierworodnym, a grzeszne „ja” całkiem słusznie i naturalnie odczuwa strach wobec dobroci Boga – głównego wroga grzechu. Ma zaś zostać usunięty, ponieważ Bóg uwalnia nas z grzechu, a wtedy z wrogów stajemy się przyjaciółmi, a strach przemienia się w zachwyt (…)

Miłość powinna usuwać strach, ale nie powinna usuwać pełnej podziwu trwogi. Prawdziwa miłość zawiera element takiej trwogi. Jest to jedna z wielkich tajemnic ludzkiej płciowości i małżeństwa, tak tragicznie zapomniana przez naszą epokę: trwoga i podziw wobec tajemnicy, jaką jest seks. Nauka nie rozbroiła tej tajemnicy swoimi wyjaśnieniami, nie udało się to również psychologii. Żadnej prawdziwej tajemnicy nie da się rozbroić wyjaśnieniami. Seks, śmierć, miłość, zło, piękno, życie, dusza, Bóg – na zawsze pozostaną nieogarnionymi tajemnicami, których nigdy nie wyczerpiemy i których nie chcielibyśmy wyczerpać. Są one jak ocean, w którym możemy pływać, a nie jak szklanka wody, którą możemy wychylić do dna (…).

Sam Chrystus przykazał nam, żebyśmy się bali, i powiedział, kogo mamy się bać: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10, 28).

(…) Tak, „doskonała miłość usuwa lęk”. To znaczy miłość agape usuwa strach. Ale doskonały lęk usuwa fałszywą miłość. Trwoga usuwa fałszywą miłość jak huragan pluszowego misia.

Peter Kreeft


„Pielgrzym” 2016, nr 25 (705), s. 8

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *