Przewodnicy modlitwy – ks. Rafał Barciński

W naszym życiu potrzebujemy świadków, którzy nie tylko nas nauczą czegoś, ale ukażą rzeczywistość, którą żyją. Tacy świadkowie szczególnie w cenie są w przestrzeni wiary. Wiele już usłyszeliśmy konferencji, kazań, pouczeń, referatów, lekcji…

REKLAMA


tymczasem naprawdę najbardziej trafiają do nas świadectwa, za którymi kryje się konkretne życie, które doświadczyło bliskości z Bogiem, Jego prawdziwego przyjścia. „Świadkowie (…), szczególnie ci, których Kościół uznaje za «świętych», uczestniczą w żywej tradycji modlitwy przez wzór swojego życia, przez pozostawione przez siebie pisma oraz przez swoją modlitwę dzisiaj. Kontemplują oni Boga, wychwalają Go i nie przestają opiekować się tymi, których pozostawili na ziemi” (KKK 2683). Jak ważne jest świadectwo więzi z Bogiem, świadectwo modlitwy, które zostawili nam święci! Oni za nami wstawiają się i teraz. „Możemy i powinniśmy modlić się do nich, aby wstawiali się za nami i za całym światem” (KKK 2683). Na przestrzeni wieków w historii Kościoła wielu było takich świadków, wiele też wypracowano szkół duchowości, które do tej pory fascynują i pociągają do praktykowania konkretnych form modlitwy, które proponują światu drogi do zjednoczenia z Bogiem (np. duchowość franciszkańska, ignacjańska, karmelitańska itp.). Te szkoły są dla nas prawdziwym świadectwem pielęgnowania modlitwy (por. KKK 2684). Na drodze naszego życia są jednak jeszcze inni świadkowie, z którymi przychodzi nam przebywać na co dzień. Pierwszym środowiskiem, które winno dawać świadectwo modlitwy, jest rodzina. Przypomina mi się świadectwo św. Jana Pawła II, który tak pisał o swoim ojcu: „Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mojego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym. Nigdy nie mówiliśmy z sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego Ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium” (JPII, Dar i tajemnica, Kraków 1996, s. 22). Tak, wszyscy potrzebujemy świadków i przewodników modlitwy. Czasami warto dobrze się rozejrzeć wokół siebie, wyłączyć telewizor, komputer czy przestać patrzeć w ekran telefonu i spotkać się z drugim człowiekiem, który swoim życiem pokazuje, że żyje z Bogiem. Nie oznacza to, że świadkowie nie są grzesznikami, że się nie potykają. Ale oni widzą dalej i wierzą. Upadają, ale i powstają. Ciągle jednak stają przed Bogiem i Jemu powierzają siebie i wszystkie sprawy. A może Ty też jesteś takim świadkiem? Nie? A co przeszkadza, abyś nim został?

ks. Rafał Barciński


„Pielgrzym” 2016, nr 21 (701), s. 9

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *