Posłani jak Boże listy – ks. Dariusz Drążek

W historii zbawienia dostrzegamy więc nieustanne posyłanie przez Boga, który pragnie znaleźć drogę do ludzkich serc. Najwyższym momentem tego zbawczego posyłania jest Wcielenie Jezusa Chrystusa. Jezus jest najważniejszym Bożym posłańcem! Można by powiedzieć, że to Boże posyłanie jest skierowanym do człowieka Bożym zaproszeniem do wzajemnej miłości. Wspólnota Kościoła istnieje więc dzięki nieustannemu posyłaniu przez Boga swego zaproszenia do miłości.

REKLAMA


Misja, apostoł, apostolski – oto słowa, z którymi często spotykamy się w rozmowach o Kościele i Ewangelii, a nawet w różnych potocznych zwrotach i wyrażeniach (mówimy, że ktoś wyjechał na misje, albo otrzymał misję; że ktoś jest apostołem uśmiechu, albo dobroci itp.).
Chociaż przyzwyczajeni jesteśmy do tych słów, to jednak warto przypomnieć sobie, że nie są to słowa rodzime, lecz takie, które do naszego języka przeszły z języka łacińskiego i greckiego: misja/misje ma swe źródło w czasowniku łacińskim mitto, co oznacza wysyłam/posyłam; stąd każdy, kto podejmuje jakąś misję, podejmuje się spełnienia pewnego posłannictwa. Słowa apostoł i apostolski mają swe źródło w greckim czasowniku apo-stello, co znaczy: od-syłam, po-syłam, apostoł to przekalkowane greckie słowo apostolos, czyli posłany/odesłany. Zatrzymałem się trochę nad tymi wybranymi słowami, gdyż w nich utrwaliło się coś bardzo ważnego dla naszej społeczności ludzi wierzących w Chrystusa, czyli dla Kościoła, a mianowicie to, że jest to wspólnota, której bliska jest idea posłania czy też posłannictwa, albo innymi słowy – bycia posłanym.
Właściwie być posłanym nie tylko jest jakąś bliską ideą, ale należy do istoty Kościoła! Czytając Ewangelię według świętego Mateusza czy świętego Marka widzimy, że ostatnim poleceniem Pana Jezusa jest: „Idźcie na cały świat i głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15) i uczniowie, po wniebowstąpieniu Jezusa „poszli i głosili Ewangelię wszędzie” (Mk 16, 20). Uczniowie są posłanymi a Zmartwychwstały Jezus jest tym, który ich posyła. Uczniowie wypełniają nakaz Pana, aby pójść i głosić Ewangelię i dzięki temu Kościół rozrasta się po całej ziemi.

Jezus Bożym posłańcem
Spojrzenie z wiarą w to, co przynosi nam historia świata i ludzkości, i w to, co przynosi nam Pismo Święte pozwala na wyciągnięcie jeszcze głębszego wniosku. Dostrzegamy bowiem, że sam Bóg jest „Tym, który przychodzi” do świata, a w szczególności do człowieka! „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” – te słowa świętego Pawła z jego Listu do Galatów 4,4-5 są zwięzłym wyrazem, próbą opisania zdumiewającej prawdy naszej wiary: Bóg nigdy nie porzucił człowieka, który się od Boga odwrócił. Bóg nieustannie szukał człowieka, ze swej inicjatywy posyłał  swych przedstawicieli-proroków i innych ludzi, przez których „mówił niegdyś do ludzi wielokrotnie i na różne sposoby, a w tych ostatecznych dniach przemówił przez Syna” (por. Hbr 1,1)!
W historii zbawienia dostrzegamy więc nieustanne posyłanie przez Boga, który pragnie znaleźć drogę do ludzkich serc. Najwyższym momentem tego zbawczego posyłania jest Wcielenie Jezusa Chrystusa. Jezus jest najważniejszym Bożym posłańcem!

Zaproszenie do miłości
W tym kontekście, na scenie historii zbawienia widzimy trzech „aktorów”: Posyłającego, którym jest Bóg Ojciec szukający z miłością swego stworzenia; Posłańca, którym jest Jezus Chrystus, Syn Boży. Jako Posłany pragnie On doskonale wypełnić wolę Tego, który Go posłał! Trzeba tu właśnie podkreślić to Jezusowe posłuszeństwo woli Ojca. W tym posłuszeństwie jest cała potęga miłości, jaka łączy Ojca i Syna. Wiemy, jak heroiczne jest posłuszeństwo Jezusa! Trzecim „aktorem” na tej scenie jest człowiek, obdarzony wolnością, ukochany i szukany przez Boga. Człowiek może przyjąć Posłanego i to, co ze sobą przynosi, albo też zamknąć swe serce i nie przyjąć Posłańca, wzgardzić Nim albo pozostać wobec Niego obojętnym. Wszystkie te możliwości wciąż dzieją się w historii ludzi. Można by powiedzieć, że to Boże posyłanie jest skierowanym do człowieka Bożym zaproszeniem do wzajemnej miłości. Ale jak to bywa z zaproszeniami… wyjęte ze skrzynki pocztowej często lądują w koszu na śmieci.
Wspólnota Kościoła istnieje więc dzięki nieustannemu posyłaniu przez Boga swego zaproszenia do miłości; Kościół cieszy się z tego Bożego zaproszenia, przyjmuje je, stara się na nie jak najlepiej odpowiedzieć. Zarazem czuje się też dalej posłany przez Boga! Usłyszał takie polecenie wprost od Jezusa przed Jego Wniebowstąpieniem, o czym już wspomniałem wyżej.
W naszych czasach, pełnych burzliwych przemian i błyskawicznego rozwoju, Kościół też jest wciąż przynaglany, by nie zapomniał o swym posłaniu, czyli o swojej misji! Można by przytaczać wiele wskazujących na to faktów. Chciałbym przytoczyć dwa, które z racji ich związku z osobą Sługi Bożego papieża Jana Pawła II, wydają mi się niemalże emblematyczne. Pierwszy fakt: pamiętamy, że to właśnie Jan Paweł II, jako Pasterz kierujący całym Kościołem, nie tak dawno wzywał cały Kościół, by „wypłynął na głębię”. „Wypłyń na głębię!” – słowa, które Jezus skierował do Piotra, stały się więc w naszych czasach wezwaniem dla współczesnego Kościoła, by z nową energią wyruszył do swej misji. A drugi fakt, to znamienny tytuł, jaki Jan Paweł II nadał swojej książce, w której opowiada o swej biskupiej posłudze i o posłudze biskupów: „Wstańcie, chodźmy!”.  Kto jest posłany, ten nie może siedzieć i zwlekać, musi iść, aby wypełnić powierzoną mu sprawę. Ten tytuł nie pozwala zapomnieć, że być w Kościele oznacza być posłanym.

Posłuszni Ojcu…
W naszej diecezji 1 czerwca br. Ksiądz Biskup wyświęcił 13 nowych kapłanów i tym samym posłał ich do pracy kapłańskiej w Kościele. Cóż to oznacza? Oznacza to, że jak każdy kapłan, tak i owi nowi kapłani mają wyruszyć do swej misji na wzór Jezusa Chrystusa, który pragnął być posłuszny Ojcu, by wypełnić powierzoną Mu przez Ojca misję.
W tym świetle staje się zrozumiałe przyrzeczenie posłuszeństwa biskupowi, jakie kapłani składają w chwili święceń; staje się zrozumiałe, dlaczego to nie ksiądz wybiera sobie miejsce, gdzie chce pracować, lecz przyjmuje wolę swego biskupa, który go posyła. Ile czasami bywa zamętu w Kościele i szkody dla Kościoła, gdy nie patrzy się na Kościół jak na wspólnotę, która wie, że ma swe posłanie do wypełnienia. Każdy kto spełnia jakieś ważne, żywotne dla istnienia Kościoła funkcje, może je spełniać tylko jako posłany przez biskupa. Na przykład nauczanie katechezy jest taką żywotną dla Kościoła sprawą. W Kościele może nauczać tylko ten, kto zostaje do tego posłany przez biskupa, stąd katechetą może być tylko ktoś przygotowany, kto otrzymał takie posłanie, co w prawie kościelnym nazywa się misją kanoniczną.
Każdy człowiek także w swoim osobistym życiu może, a nawet powinien dostrzec, że tajemnica Bożego posłania dotyczy także jego. Pan Bóg podarowawszy nam życie posłał nas niejako w to konkretne miejsce, do ludzi, wśród których żyjemy.
Piosenka, którą pamiętam z dzieciństwa, zawierała taką myśl: „Bóg także listy polecone wysyła do nas wszystkich. Jedni do drugich posyłani, jesteśmy jako Boże listy…”.  Jeszcze piękniej napisał w swym wierszu  poeta: Ktokolwiek nas spotyka od Niego przychodzi/ taki prosty, zwyczajny, że nie wiemy o tym… (ks. Jan Twardowski). Kiedy uczestniczymy w Eucharystii, w tym najgłębszym spotkaniu z Bogiem, u Jej końca zawsze  zostajemy posłani: „Idźcie!”…

ks. Dariusz Drążek


Chrystus z Piotrem, Janem i Jakubem, ikona XVIII w.

„Pielgrzym” 2009, nr 13 (511), s. 14-15

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *