Byłem w piekle…

Mając czternaście lat, zaczął brać narkotyki, z którymi eksperymentował przez długi czas. Po drodze było wiele prób poszukiwania fałszywej duchowości, fascynacja hinduizmem i buddyzmem. Zamiast upragnionej wolności pojawiły się pustka, iluzja życia i próba samobójcza. Wtedy na swojej ścieżce spotkał Boga. O zagrożeniach współczesnego świata z Maciejem Sikorskim, instruktorem teatralnym, założycielem teatru „EXIT”, autorem książki „Byłem w piekle. Nie polecam”, ojcem sześciorga dzieci, rozmawia Iwona Demska.

REKLAMA

– Większość młodych ludzi przeżywa okres buntu, tęskni do wolności, przesuwa granice. Na szczęście tylko nieliczni muszą znaleźć się w przysłowiowym piekle. Co Pana tam pchnęło?

– Pewnie złożyło się na to kilka rzeczy. Specyfika czasów, w których dorastałem, a była to głęboka komuna, i przede wszystkim rozwód rodziców. Przeżyłem to bardzo boleśnie, ponieważ pierwsze lata mojego dzieciństwa były naprawdę szczęśliwe. Oczywiście w stronę narkotyków, bo od tego się wszystko zaczęło, pchnęła mnie zwykła ciekawość, rodząca się kontestacja i zwyczajny brak wyobraźni. Suma tych różnych doświadczeń spowodowała, że ta narkotykowa inicjacja pojawiła się bardzo szybko. Mając zaledwie czternaście lat, sięgnąłem po marihuanę. Potem weszły już kolejne narkotyki. Najpierw tak zwane lekkie, a potem tak zwane twarde. Mówię „tak zwane”, ponieważ ten podział nie ma kompletnie żadnego sensu i jest z gruntu fałszywy. (…)

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *