Dar i Tajemnica – ks. Krzysztof Gąsecki

REKLAMA

„Pójdźcie za mną – mówi Jezus do Szymona, Andrzeja, Jakuba i Jana – a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. Ten głos Dobrego Pasterza rozbrzmiewa przez wieki historii Kościoła, wołając wybranych świadków – także i dzisiaj – do służby kapłańskiej i zakonnej.



Radykalizm pierwszych uczniów, którzy zostawiają wszystko i ruszają za Nauczycielem, z pewnością zdumiewa. Czy wiedzieli, że już nigdy na dobre nie wrócą do swojego zawodu? Czy wiedzieli, że staną się głosicielami najbardziej zdumiewającej i po ludzku niedorzecznej prawdy, mówiącej o tym, że Jezus powstał z martwych? Czy wiedzieli, że za wierność tej prawdzie przyjdzie im oddać życie?
Niezrozumienie, odrzucenie, pogarda, samotność, ciężar wierności nauce błogosławieństw i przykazań, wreszcie trud znoszenia siebie nawzajem w miłości. To realne ryzyko dla tych, którzy chcą stać się uczniami Mistrza. Nic dziwnego, że boimy się być nimi w pełni i do końca. Jakoś bliżej nam do Jonasza uciekającego przed Bogiem niż do pierwszych uczniów zostawiających wszystko i ruszających za Jezusem. Na szczęście Bóg jest cierpliwy. Przemawia do Jonasza po raz drugi. Jeśli będzie trzeba, do nas także przemówi po raz drugi, trzeci, dziesiąty.
Jezus przemienia życie tych, których wybiera: Szymona, Andrzeja, Jakuba, Jana, Szawła, Zacheusza… Powołując swych uczniów, rozmawiając z nimi, zapraszając ich do szczególnej misji i przemieniając ich życie, dał im do zrozumienia, że ich zna, każdego z osobna, że zna ich po imieniu, że uważa ich za swych przyjaciół i że chce być blisko każdego z nich.

Źródło powołania – Łaska
Powołanie jest Bożą inicjatywą. Co do genezy jest czystą łaską (oczywiście, że szukającą odpowiedzi, ale absolutnie uprzedzającą!). Fantastycznie pisze o tym Benedykt XVI, przywołując doświadczenie św. Pawła: „Jego [Szawła] nawrócenie nie było rezultatem rozwoju rozumowania i refleksji, lecz było owocem Boskiej interwencji, nieprzewidywalnej łaski Bożej” (Paolo. L’Apostolo delle genti). Do prawdy o Chrystusie i o sobie Szaweł nie doszedł sam z siebie. Nie zamierzał jej wcale poszukiwać. Nie miał w sobie ani wątpliwości, ani pytań. Był pewien swego myślenia i działania. To, co się stało pod Damaszkiem, całkowicie go zaskoczyło. Nie potrafił potem nigdy myśleć o tym inaczej, jak tylko w kategoriach doznanej darmowo łaski.
Tak jest z każdym powołaniem. Ono jest przede wszystkim łaską. Po stronie człowieka jest zawsze odpowiedzią. To Bóg szuka człowieka, nie człowiek Boga. Na czym jednak owa łaska polega? Jaka jest natura wpisanej w nią siły? Siły czasami tak ogromnej, że zdolnej „przewrócić” całe życie?
„Zostałem zdobyty przez Jezusa Chrystusa” – pisze św. Paweł w Liście do Filipian (Flp 3, 12). Apostoł został schwytany, zawładnięty. Chrystus wtargnął w jego życie z gwałtownością. Ten, o którym był przekonany, że został zamknięty raz na zawsze w przeszłości, okazał się naraz żyjący, aktualny i mocny. To nie żadna idea, teoria, koncepcja czy światopogląd – to nie religia (choćby najbardziej spójna, atrakcyjna czy przekonująca). To osoba wdarła się w jego życie, stanęła mu na drodze i… posiadła go: zawładnęła nim całkowicie, bezkompromisowo, wyłącznie.
Jak bardzo? Apostoł mówi o tym kilka wersetów wcześniej: „To wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę. I owszem, nawet wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim” (Flp 3, 7–9).
Co takiego uznaje św. Paweł za stratę? Apostoł pisze o tym wszystkim, co do tej pory uważał za zysk. Pisze o swoim pochodzeniu – z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, o obrzezaniu – a więc o znaku Przymierza, wprowadzającym go do wspólnoty Ludu Bożego. Pisze o przynależności do faryzeuszy, z którą przecież wiązała się także znajomość Pisma i jego wykładu. Pisze wreszcie o swojej gorliwości w przestrzeganiu przykazań. Wszystko to są rzeczy dobre i wielkie wartości. Św. Paweł porzuca je nie dlatego, że były złe. Zostawia je, gdyż od tej pory w jego życiu liczy się Chrystus, i tylko On! Porzucenie ich jest wyłącznie miarą radykalizmu tego wyboru. „Zapominam o tym, co za mną” (Flp 3, 13).
Czujemy, że taki radykalizm tłumaczyć się może jedynie miłością. Pawłem zawładnęła miłość do Chrystusa, miłość tak wielka, że już nic i nikt nie mogło jej przesłonić, nic nie mogło stanąć pomiędzy nim a Panem. Tak o tym relacjonuje Apostoł w Liście do Rzymian: „Ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38–39).
Tu jest właśnie owa łaska, która dokonuje „przewrotu” w życiu człowieka powołanego: doświadczenie bycia wybranym i ukochanym przez Jezusa.

Przyjaźń i świadectwo
Kiedy spoglądamy w czasie wielkanocnym na sposoby ukazywania się Chrystusa po swoim zmartwychwstaniu, doświadczamy szczególnej Jego dyskretności i powściągliwości. Można przypuszczać, że gdyby ukazał się liczniejszej grupie ludzi, prawda o Nim oddziałałaby szerzej. Czy nie byłaby to skuteczniejsza taktyka, gdyby ukazując się swoim przeciwnikom, rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące Jego Osoby i posłannictwa?
Benedykt XVI w książce Jezus z Nazaretu pyta: „Czy jednak nie taki właśnie jest «Boski styl»? Nie pokonywanie siłą zewnętrzną, lecz dawanie wolności, obdarzanie miłością i budzenie. A jeśli się dobrze zastanowimy, czy nie przyznamy, że to, co z pozoru jest tak małe, jest czymś naprawdę wielkim?”.
„Boski styl” to sposób postępowania Boga, który wybiera raczej pojedynczych ludzi niż masy, aby przez wybranych świadków przekazać innym prawdę o sobie. W nauczaniu i gestach Jezusa wszędzie rozpoznamy tę właśnie cechę „stylu Boga”. Pan Jezus powiedział: „Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Mt 11, 25), a św. Paweł napisał: „Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć” (1 Kor 1, 27).
Chrystus ukazał się tym, którzy z Nim byli od początku, którzy słuchali Jego słów, rozumieli sens uzdrowień, ustanowienia Eucharystii i Krzyża. Wybiera do współpracy tych, którzy byli zarazem Jego przyjaciółmi. Zdawali oni sobie sprawę z tego, że zdradzili, że okazali się tchórzami, że stracili wiarę w Mistrza, przede wszystkim jednak byli bezradni i zawiedzeni, targały nimi zdumienie, trwoga, smutek, lęk, rezygnacja. Świadczy to o ich zagubieniu, ale również o prawdziwym i szczerym przywiązaniu do Mistrza. Chrystus ukazuje się właśnie im, aby odnowić z Nimi swoją przyjaźń. Dlatego scenę, w której Zmartwychwstały trzy razy pyta Piotra o miłość (J 21, 15–23), można uważać za streszczenie wszystkiego, co działo się pomiędzy Chrystusem a uczniami.

Kapłan sługą
Papież Benedykt XVI wybrał w dniu swojej mszy św. prymicyjnej następujące motto: „Nie okazujemy naszego władztwa nad wiarą waszą, lecz jesteśmy współtwórcami radości waszej” (2 Kor 1, 24). Papież Senior kierował się wówczas niezwykle nowoczesnym teologicznym podejściem, by podkreślić, że obnoszenie się z wielebnością jest niewłaściwe, a kapłan zawsze jest sługą. Jak wspomina w Ostatnich rozmowach z Peterem Seewaldem:
„świadomość, że nie jesteśmy sprawującymi władzę, ale sługami, była dla mnie nie tylko pocieszająca, lecz i osobiście ważna, żeby móc w ogóle przyjąć święcenia. Stąd zdanie to stanowiło dla mnie centralny motyw; motyw, który odnajdywałem w lekturze Pisma Świętego, w wielu innych tekstach, i z którym się szczególnie identyfikowałem”.

„Pójdź za Mną”
To chyba najpiękniejsze słowa, które mogą zagościć w naszych sercach. Wie o tym każdy powołany na wzór Apostołów, który słyszy ten głos w swoim życiu i cieszy się tym szczęściem niezwykłego obdarowania. „Pójdź za Mną” – zapis szczęścia dla tylu kapłanów, seminarzystów… To zaproszenie Chrystusa skierowane zwłaszcza do ludzi młodych, którzy stają u rozstaju dróg swego życia… może teraz zbliżają się do egzaminów dojrzałości. Chodź, nie lękaj się!
Wciąż żywe są słowa św. Jana Pawła II z Westerplatte, gdy przekazał młodzieży to piękne zaproszenie Dobrego Pasterza: „Oto przychodzi w twoim życiu Chrystus i mówi: «Pójdź za Mną». Każdy w swoim życiu musi mieć wymiar jakichś zadań, jakąś powinność, jakiś obowiązek…, od którego nie można się uchylić, nie można zdezerterować. W przeciwnym razie – może zachowasz wiele majętności (tak jak choćby celnik Lewi), ale odejdziesz ze smutkiem”.

Ks. Krzysztof Gąsecki



„Pielgrzym” 2017, nr 10 (716), s. 18-20

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *