O szkole. [Numer 13., Rok I., 25 Marca 1869, s. 7-8]

Na samo wspomnienie o szkole, o któréj kilka słów, kochany czytelniku, powiedzieć chcę, zapewne sobie nie dobrze pomyślisz, pomnąc na dzieci Twoje, którychbyś tak chętnie w domu do innéj jakiéj roboty użyć chciał, a tymczasem do szkoły jesteś obowiązany, a może nawet karami, które już nie raz zapłaciłeś przymuszony. A z téj to przyczyny, że tyle zmartwienia ci sprawia ta szkoła, już z niechęcią największą zabierasz się do przeczytania tego oto pisania.

REKLAMA


Ale kochany czytelniku, właśnie dla tego, że tak bardzo może jesteś uprzedzonym względem téj szkoły, może tém więcéj potrzeba, abyś te oto słowa przeczytał, a przeczytawszy, rozważył i do serca je sobie wziął. Bądź więc cierpliwym, a uznasz sam, czy mam słuszność. Chcąc zaś mówić o szkole, podzielę rzecz na kilka części, a o każdej z osobna mówić będę, abyś tém lepiéj całą rzecz zrozumiał. A tak najprzód pomówię o wielkiéj ważności szkoły.
Może w tym względzie sam powiesz, żeć szkoła ważna, ale nie zdasz sobie dalszej rachunku, czemu tak bardzo ważną jest. Masz dzieci swoje prowadzić do Boga, aby Go poznały i kochały; czy zaś tylko Boga poznajemy z religii? Alboż czy tobie starczy czasu, abyś je mógł należycie do tego celu prowadzić? Jeżeli przyznasz, że przy tak rozlicznych zajęciach twoich nie zawsze o tém pomyśleć możesz, przyznasz tém samem, że potrzeba ci pomocy danéj, aby to uskutecznić. A tę właśnie pomoc ci daje szkoła. Daléj, czy tylko z religii poznajemy Boga? Kochany czytelniku: „wszakże świat cały i niebiosa opowiadają chwałę Boga”; boć wszystko dziełem rąk Jego a On Panem i stwórcą wszystkiego. Czyż więc do poznania Boga nie należy także poznanie dzieł jego, poznanie świata i ludzi, jak było i jest na tém świecie? Nie mówię o tém, abyś zgłębiał różne zjawiska i zdarzenia tego świata, bo na to ani czasu ani światła może ci nie starczy; ale o ile możesz, czyś nie powinien się o wszystko starać? A potem: świat postępuje coraz dalej; nie teraz tak, jak było dawniej, pod niejednym względem lepiéj, może też pod niejednym względem gorzej. Czy cię ta przeszłość miniona obchodzić nie powinna? czy ci nie sprawia przyjemnosci usłyszeć coś o dawnych dziejach i czasach, aby tém wspomnieniem może się ogrzać i utwierdzić w dobrém a odwrócić od złego? Tak, mój bracie, już poganie poznali ważność nauki, a tém samem szkoły, kiedy jeden z nich powiedział, że nauka przeszłości jest nauczycielką przyszłości. W św. Franciszek Salezy tak pojął zupełnie ważność i konieczność nauki, iż mówił: „Największą nieprzyjaciółką kościoła i chrześcijaństwa jest ciemnota i niewiadomość”. Ale może się jeszcze zapytasz, czy też nasz kościół św. tak samo się na naukę, a tém samém i na szkołę zapatruje? Otóż natenczas, mój bracie, chciałbym ci pokazać, jak to wszędzie i u każdego narodu, gdzie tylko chrześcijaństwo i ten kościół katolicki został zaprowadzony, tenże natychmiast nietylko zakładał biskupstwa, kościoły i klasztory, a nasto wyraźnie rozkazywał, aby przy każdym kościele téż założyć szkołę, i aby tam uczyć dzieci nie tylko religii, ale téż i innych rzeczy potrzebnych. Stąd może téż jeszcze pamiętasz, jak to dawniej po klasztorach wszędzie szkoły bywały, i dziś jeszcze widzisz, jak przy każdym klasztorze, nawet żeńskim, szkółka się zakłada, aby dziewczętom nauki różne udzielać. Otóż stąd może téż wiesz, że ponieważ kościół św. tak bardzo wysoko ceni naukę i szkoły, dawniej po większej części tylko po klasztorach uprawiano umiejętności różne, tak, że one były jakoby krynicą nauk. Stąd i po dziś dzień jeszcze widzisz, jak kościół nasz za pomocą towarzystwa św. Wojciecha, nowe zakładając parafie, obok tego téż zaraz zakłada szkoły. Ale na tém jeszcze nie koniec. Może nie raz słyszałeś, jak to bezbożni ludzie i nieprzyjaciele kościoła różnych nauk na to używają i piszą i drukują książki, aby przez nie lud odwieść od prawdziwej wiary i kościoła. Ale tu może zaraz powiesz: otóż nauki więc nie dobre, a szkoła tém samém nie potrzebna. Ale, czyż nauki temu winne? Czy nie raczéj przewrotność takich ludzi, którzy nadużywają tych największych darów bożych ? czy potém także milczeć mamy na takie postępowania tych ludzi, a raczéj się nie starać wszystkiémi siłami o wykazanie ich fałszywych nauk? a czy to możebną rzeczą bez nauki? Może i tu powiesz: to nie dla mnie, to dla uczonych ludzi; ale, czy i to tobie się nie zdarzyło, jak słyszałeś drugich bluźniących i śmiejących się z religii i rzeczy św.? czyś im dał jaką dobrą odprawę? milczałeś, boś sobie musiał powiedzieć, że twoja głowa nie na to, aby im dać należytą odpowiedź.
(Dalszy ciąg nastąpi.)


[„Pielgrzym”, pismo religijne dla ludu, Numer 13., Rok I., 25 Marca 1869, s. 7-8
Redaktor odpowiedzialny X. Keller proboszcz w Pogutkach. – Czcionkami Stanisława Romana w Pelplinie. – Nakład komisowy księgarni J.N. Romana w Pelplinie.]

 

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *