Pomorze – miejsce niemieckiej zagłady

W czasie kampanii wrześniowej w Polsce w 1939 roku Niemcy niejednokrotnie dopuszczali się działań noszących znamiona zbrodni na ludności cywilnej. W ten sposób dochodziło do pogwałcenia prawa międzynarodowego i wojennego, w szczególności konwencji haskich. Areną i świadkiem tych działań było również Pomorze.

REKLAMA


Niemiecki obóz koncentracyjny w Auschwitz-Birkenau, jak również KL w Stutthofie założony już 2 września 1939 roku wraz z przybyciem do jeszcze nieistniejących baraków mieszkalnych pierwszych więźniów, to prawdziwe fabryki śmierci. Tylko w tych obozach, według różnych danych, ofiarę z życia złożyło ok. miliona dwustu tysięcy osób różnych narodowości. Wśród nich błogosławieni męczennicy związani z Pelplinem: ks. Bronisław Komorowski (1889–1940) i ks. Franciszek Rogaczewski (1892–1940) oraz Sługa Boży ks. Jan Lesiński (1908–1940), a także absolwenci pelplińskiego Seminarium Duchownego.
Na terenie całej Polski rozsianych jest wiele miejsc kojarzących się z niemiecką okupacją, ich bestialstwem i mordowaniem niewinnych ludzi. W granicach dawnej diecezji chełmińskiej, dzisiejszej diecezji pelplińskiej, takie miejsca to m.in.: Las Piaśnicki w pobliżu Wejherowa, Las Szpęgawski niedaleko Starogardu Gd., Dolina Śmierci koło Chojnic, gdzie Niemcy rozstrzelali ok. 2 tysięcy osób, a wśród nich Sługę Bożego ks. Józefa Mańkowskiego (1895–1939) z Nowej Cerkwi, las w Rudzkim Moście koło Tucholi czy też tereny byłych koszar wojskowych w Tczewie i wiele innych miejsc.

„Księżą będą musieli sami sobie wykopać grób”
Adolf Hitler (1889–1945) jeszcze przed wybuchem wojny oświadczył: „Nie można być albo Niemcem, albo chrześcijaninem, nigdy jednym ani drugim; księża będą musieli sami sobie wykopać grób”. Wypowiedź tę z 1936 roku przytacza Z. Girzyński w książce „Towarzysze męczeńskiej drogi bł. ks. Stefana Frelichowskiego”. Złowieszcza przepowiednia zaczęła się spełniać już w pierwszych dniach września 1939 roku.
Po wkroczeniu wojsk niemieckich pierwsze aresztowania w powiecie morskim rozpoczęły się już 11 września. Tego dnia aresztowano razem z innymi duchownych, osadzając ich w wejherowskim więzieniu, których następnie zwolniono. Od około 20 października 1939 roku rozpoczęły się natomiast organizowane na masową skalę aresztowania. Na przełomie października i listopada Niemcy samochodami ciężarowymi wywozili księży, inteligencję i pracowników państwowych do lasu w Piaśnicy, gdzie dokonywano masowych egzekucji. Brutalnych przesłuchań i selekcji, których więźniów wywieźć na rozstrzelanie, dokonywał esesman urodzony w Gdańsku Herbert Teuffel (1905–1948). 11 listopada 1939 roku. z wejherowskiego więzienia na rozstrzelanie wywieziono ok. 300 osób. W grupie tej była bł. siostra Alicja Kotowska (1899–1939). Innego dnia ten sam los spotkał Sługę Bożego ks. Anastazego Kręckiego (1888–1939), proboszcza ze Strzelna.
Według różnych szacunków w lesie w Piaśnicy zginęło ok. 12 tysięcy osób. Masowe groby pomordowanych Niemcy starannie maskowali. Według okolicznych świadków masowych grobów było 35, jednakże w czasie ekshumacji po wojnie odkryto jedynie 27 mogił. Tylko w 7 z nich znaleziono ciała ofiar, ponieważ pod koniec wojny w 1944 roku. Niemcy rękami więźniów z obozu koncentracyjnego w Stutthofie wykopywali zwłoki pomordowanych, które następnie spalili.
Podobny charakter miały masowe rozstrzeliwania w lesie w Szpęgawsku koło Starogardu Gd., gdzie Niemcy zamordowali od 5 do 7 tysięcy osób, przede wszystkim przedstawicieli inteligencji z Kociewia i Kaszub, w tym nauczycieli i księży, a także pacjentów Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Kocborowie. 16 października 1939 roku w tym miejscu rozstrzelano wszystkich księży proboszczów, administratorów parafialnych i niektórych wikariuszy dekanatu starogardzkiego, a także niektórych księży dekanatu tczewskiego, łącznie ponad 35 księży. Wśród nich był brutalnie bity i torturowany w wyszukany sposób Sługa Boży ks. Reginald Krzyżanowski z parafii w Suminie koło Starogardu Gd. Podobnie jak w Piaśnicy, także w Szpęgawsku niemieccy naziści chcieli ukryć rozmiary bestialstwa. Gdy do miasta zbliżała się Armia Czerwona, zwłoki rozstrzelanych wydobywano z mogił i palono.
W lesie w Mniszku koło Świecia wymordowano ok. 10 tysięcy osób, a wśród nich ok. 120 dzieci, którym wmówiono, że jadą na wycieczkę. B. Bojarska podaje, że do rozbieganych dzieci wśród leśnych drzew Niemcy strzelali jak do zwierzyny łownej. Ich ciała następnie wrzucano do dołów.

„Ludzi należy rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast…”
Esesman i zbrodniarz wojenny Reinhard Heydrich (1904–1942), szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, w latach 1932–1939, po wkroczeniu wojsk niemieckich do Polski, powiedział: „Sądy wojenne pracują zbyt powoli. Ludzi należy rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast, bez dochodzeń”. Jednoznaczny rozkaz generała był gorliwie wykonywany. Dlatego egzekucje Polaków z powiatu tucholskiego i okolic w lesie w Rudzkim Moście koło Tucholi były jawne i posiadały pełną aprobatę najwyższych władz niemieckiego reżimu. W jednej z nich osobiście uczestniczył niemiecki zbrodniarz wojenny gauleiter Albert Maria Forster (1902–1952). Rozstrzeliwania te były zemstą za patriotyczną postawę mieszkańców powiatu tucholskiego w okresie zaboru pruskiego, ale też krwawą rozprawą z polską inteligencją oraz działaczami polityczno-społecznymi. W sumie w kilku masowych egzekucjach w dniach od 24 października do 10 listopada 1939 roku zginęło kilkaset osób, a wśród nich Słudzy Boży: ks. Franciszek Nogalski (1911–1939), wikariusz parafii Raciąż, i ks. Piotr Sosnowski (1899–1939), proboszcz parafii Bysław, a wcześniej profesor języka polskiego w pelplińskim Collegium Marianum. Po wojnie ekshumowano szczątki 227 ofiar.
Pełna wypowiedź gauleitera Alberta Forstera 8 września 1939 roku brzmi następująco: „Bardzo ważne jest, by uchwycić i internować wiodących polskich intelektualistów, do których zaliczam nauczycieli, księży, wszystkie osoby z wyższym wykształceniem i ewentualnie kupców”. Stąd też z relacji świadków wynika, że niemieccy oprawcy polską inteligencję, a przede wszystkim księży, traktowali ze szczególną nienawiścią i perfidią. Dano temu wyraz w czasie tzw. pelplińskiej jesieni.
Pod tą nazwą kryje się szereg tragicznych i krwawych wydarzeń opisanych w książce A. Męclewskiego, wydanej w 1971 roku pod tym samym tytułem. Po napaści Niemiec na Polskę powiat tczewski, a z nim Pelplin, weszły w obręb rejencji gdańskiej. Sam Pelplin został zajęty przez żołnierzy Wermachtu już 3 września 1939 roku. Urzędy administracji i policji władz okupacyjnych rozlokowano w budynkach Kurii biskupiej i Seminarium Duchownego, które stało się miejscem osadzania aresztowanych polskich działaczy, księży i nauczycieli, których w piwnicach Seminarium bito i torturowano. Kulminacyjny moment krwawej pelplińskiej jesieni miał miejsce 20 października. Tego dnia około ósmej rano Niemcy aresztowali wszystkich kapłanów miasta biskupiego, kanoników katedralnych, profesorów Seminarium Duchownego i Collegium Marianum. Z grona aresztowanych wyłączono wówczas chorego, dzisiaj Sługę Bożego ks. biskupa Konstantego Dominika (1870–1942) i ks. profesora Franciszka Sawickiego (1877–1952). Wybitnego filozofa ocalono, ponieważ planowano przy jego pomocy zewidencjonować i zagrabić cenniejsze pozycje z bogatego zbioru biblioteki seminaryjnej, a wśród nich pelpliński egzemplarz Biblii Gutenberga.
Aresztowanym księżom zabrano dokumenty, następnie pognano w stronę Bielawek, gdzie w pobliskim lesie kazano im kopać dla siebie wspólny grób. Ostatecznie zrezygnowano z rozstrzelania kapłanów w bliskim sąsiedztwie miasta, być może dlatego, aby uniknąć ewentualnych świadków zbrodni. Księżom nakazano w formie defilady przemaszerować przez ich miasto, szczując ich w tym czasie psami i bijąc batogami do popędzania zwierząt. Następnie ciężarówkami wywieziono ich do Tczewa, na teren dawnych polskich koszar wojskowych. Jeszcze tego samego dnia wszystkich rozstrzelano, wśród nich Sługę Bożego ks. Józefa Roskwitalskiego (1983–1939), rektora Seminarium Duchownego w Pelplinie. Po wojnie szczątki rozstrzelanych ekshumowano i złożono we wspólnej mogile na pelplińskim cmentarzu.
Wśród miejsc masowego mordowania ludzi przez Niemców należy wymienić jeszcze m.in. las Jaroszewski i Skarszewski, las Zajączek koło Skórcza, lasy w Ocyplu, Osiecznej i Tleniu oraz Nawcz, gdzie Niemcy mordowali byłych więźniów KL Stutthof, którzy nie osiągnęli celu tzw. marszu śmierci, a także wiele innych, mniej lub bardziej znanych miejsc. Każde miejsce, gdzie niesprawiedliwie bito i mordowano zasługuje na naszą pamięć i cześć. Tam przelana krew zamordowanych ludzi, jak krew Abla (Rdz 4,10), głośno woła do Boga o sprawiedliwość.

ks. Wiesław Mazurowski


„Pielgrzym” 2016, nr 19 (699), s. 14-17

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *