Ludzie ludziom zgotowali ten los – bp Wiesław Śmigiel

Film „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego to obraz wstrząsający, który przypomina okrutną historię krwawych porachunków pomiędzy Ukraińcami a Polakami. Jednocześnie to przestroga dla współczesnych, że nacjonalizm podszyty nienawiścią może doprowadzić do zbrodni.

REKLAMA

Film „Wołyń” poraża i nie można wobec niego pozostać obojętnym. Po zakończeniu seansu widzowie, milcząc, opuszczają kino, jakby oszołomieni okrucieństwem i zawstydzeni, że taka historia mogła się w ogóle wydarzyć. Ludzie żyjący obok siebie, sąsiedzi, a czasem krewni stawali się dla siebie oprawcami i mordercami. Film poprzedzają słowa ks. Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego: „Kresowian zabito dwukrotnie – raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie. A ta śmierć przez przemilczenie jest jeszcze bardziej okrutna od śmierci fizycznej”. Znamienne słowa, które korespondują z innym zdaniem zapisanym przez Zofię Nałkowską, która zbiór opowiadań o ludziach, którzy przeżyli prześladowania hitlerowskie, pt. „Medaliony” poprzedziła mottem: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Jest to cytat z „Dzienników czasu wojny”, gdzie pod datą 18 lipca 1944 roku zanotowano: „Ludzie ludziom gotują ten los”. W „Medalionach” zdanie to zostało zapisane w czasie przeszłym, by podkreślić, że ten czas już minął, oby bezpowrotnie. Wspomniane motto pasuje również do wydarzeń na Kresach. Intencją obrazu Smarzowskiego jest przywrócenie pamięci o tragicznej historii, bo tylko na prawdzie można budować pojednanie. Jednak film to nie pełen obraz tamtego czasu, ale selektywne spojrzenie, które wciąż wymaga historycznych badań i uczciwych analiz. Ten film należy przyjąć jako przestrogę i lekcję na przyszłość.
„Wołyń” nie tylko przypomina o trudnej historii, ale również obnaża słabość człowieka i odsłania straszliwe mechanizmy zła. Emisariusze Stepana Bandery jako zwolennicy wolnej Ukrainy przybyli na Wołyń, aby podkreślać realną lub rzekomą, a najczęściej wyolbrzymioną krzywdę narodu ukraińskiego i uprzywilejowaną pozycję Polaków. Polityczni agitatorzy potrafili rozbudzić w ludziach nienawiść i rządzę krwi.
Nie jestem przekonany, że podobna historia już nie może się powtórzyć. Przecież pod koniec XX wieku po rozpadzie Jugosławii zadziałał ten sam mechanizm nienawiści. Człowiek pozbawiony formacji, nie prowadzony do zgody, ale manipulowany i zachęcany do zła jest w stanie stanąć nawet przeciwko swojemu bratu i zadać mu śmierć. W Polsce przeraża fakt, że coraz trudniej można rozmawiać na tematy polityczne, ponieważ natychmiast budzą się demony. Rodziny są skłócone i obrażone na siebie, bo ktoś głosował nie tak, jak niby należy. Dlatego na współczesnych elitach politycznych, naukowcach, dziennikarzach, duchownych, nauczycielach i wychowawcach spoczywa odpowiedzialność za formację do zgody i pokoju. Wielu ludzi czuje rozczarowanie współczesnością, ale to nie powód, by nimi manipulować i zachęcać do pogardy dla innych. Podżeganie do nienawiści jest karalne, ale również powolne sączenie odrazy do przeciwników politycznych może doprowadzić do poważnych konsekwencji. Ludzie są różni i mają prawo do odmiennych poglądów i sporu, ale nikt nie ma prawa do nienawiści. Dialog nastawiony na rozwiązywanie rozbieżności i konfliktów to jedyna droga prowadząca do dobra wspólnego. Demokracja polega na wyborach, ale nie na nienawiści. Nie dajmy się zmanipulować, by jakakolwiek odmienność stała się powodem do awantury i agresji. Można jasno wygłaszać swoje poglądy oraz odważnie ich bronić, ale bez obrażania i poniżania kogokolwiek.

bp Wiesław Śmigiel


„Pielgrzym” 2016, nr 24 (704), s. 4

Udostępnij ten artykuł:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *